Gruziński pisarz. Rdzenny mieszkaniec Tbilisi.
Absolwent Uniwersytetu w Tbilisi (თბილისის სახელმწიფო უნივერსიტეტი) - ekonomia.
Uprawiał tak różnorodne formy literackie jak proza, poezja czy dramat, przy czym często swoje dzieła okraszał typowo gruzińskim humorem.
Autor kolumny satyrycznej w czasopiśmie "Niangi".
Członek Związku Pisarzy Gruzińskich (საქართველოს მწერალთა კავშირი) oraz Związku Pisarzy ZSRR (Союз писателей СССР).
W 1975 r. został uhonorowany Nagrodą im. Szoty Rustawelego (რუსთაველის პრემია),zaś 5 lat później otrzymał Nagrodę Leninowską.
Wybrane dzieła pisarza: "ნუ გეშინია, დედა!" (1971, polskie wydanie: "Gagatek", Iskry, 1973),"თეთრი ბაირაღები" (1973, polskie wydanie: "Białe flagi", PIW, 1982),"მარადისობის კანონი" (1978, polskie wydanie: "Prawo wieczności", Wyd. Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Rosyjskiej, 1988),"ხაზარულა" (1981, polskie wydanie: "Kukaracza", PIW, 1985).
Żona: Nanuli (do 04.09.1984, jego śmierć),2 córki: Ketevan i Manana.
To niewielka, zaledwie 150 stronicowa historia Zazy, niewinnie oskarżonego o zabójstwo. Poznajemy jego współwięźniów, specyficzną mentalność aresztu. Czyta się to naprawdę dobrze. Sama historia może na pierwszy rzut oka wydawać się naiwna, ale gdy się w nią zagłębimy, okazuje się, że ma swój cel i spore pole do interpretacji. Nie brakuje w niej też poczucia humoru i można czasem uśmiechnąć się pod nosem. Nie wiem, jak to się stało, ale polubiłam Zazę i jego niezachwianną wiarę w to, że prawda musi zwyciężyć.
Książka Nodara Dombadzego ma zaledwie 80 stron. To wystarczy, by przedstawić tragiczną (w sumie) historię Georgija Tuszuraszwilego, zwanego przez wszystkich Kukaraczą ("cucaracha" to po hiszpańsku karaluch, ale tu chodziło bardziej o ciemną karnację mężczyzny, przypominającą Latynosa). Rzecz dzieje się w Tbilisi, w przeddzień wybuchu II wojny światowej w ZSRR, czyli w czerwcu 1941 r. Dzięki barwnej narracji autora czytający może przenieść się do ówczesnego Tblisi, co na pewno będzie łatwiejsze dla osób, które kiedykolwiek były w Gruzji. Ja miałem to szczęście, że zeszłoroczny urlop spędziłem m.in. na Kaukazie, zahaczając o gruzińską stolicę, moczyłem nawet nogi w rzece Mtkvari, czyli w Kurze. Oczywiście, w książce występują ruble, kopiejki i radziecka milicja. Ba, nawet sam główny bohater zatrudnił się w jednostce milicji. Ale gdzieś ponad tym wszystkim CCCP mamy miejscową specyfikę, gruzińskie zwyczaje, sposób życia, imiona i mało powtarzalne nazwiska. To wszystko sprawia, że "Kukaraczę" powinien przeczytać każdy, kto kocha książki. Nawet jak się nie spodoba, w co osobiście wątpię, to nie stracicie wiele czasu. Natomiast część pozytywnie zaskoczonych sięgnie z pewnością po inne pozycje z przebogatej współczesnej literatury kaukaskiej. Czego mocno życzy wytrwały krzewiciel kultury nieanglosaskiej, piszący te słowa.