Dwa brzegi ponad tęczą Ewa Pisula-Dąbrowska 7,2
ocenił(a) na 511 lata temu Ewa Pisuła - Dąbrowska pisze o Kazimierzu nad Wisłą, o urokach małych miasteczek, życia na łonie natury, tradycjach, własnych przodkach. Często cofa się myślami do czasów wojennych, przedwojennych, powstańczych... Siedem pokoleń wstecz. Snuje rozważania o podstawowych wartościach. Jest piewczynią powolności i smakowania życia. To książka zdecydowanie w stylu i klimacie opowieści o Toskanii Frances Mayes, choć więcej w niej typowo słowiańskiej nostalgii i melancholii, niż radości życia. To taka bardzo leniwa lektura, do delektowania się w gorące letnie popołudnie, lub też zimowy wieczór, przy trzaskającym kominku.
Wydaje mi się, że autorka jednak nie oddała klimatu Kazimierza, bardziej jest to książka osobista o niej samej i jej wspomnieniach związanych z tym miastem. Nie ma w "Dwóch brzegach" właściwie opowieści o historii Kazimierza, jego architekturze, zabytkach, czy ciekawych historii o jego mieszkańcach. Ja nadal nie wiem na czym polega jego genius loci, bo przecież miejsc, gdzie czas płynie jakby wolniej, ptaki śpiewają, a architektura czaruje jest więcej. Były momenty, że myślałam sobie, że właściwie nie wiem o czym czytam, że nie podążam za luźnym tokiem myśli pisarki, że odpływa ona za daleko w abstrakcję, zrozumiałą tylko dla niej samej. Niektóre z felietonów, z których składa się książka były – jak dla mnie – pozbawione wyraźnego tematu i puenty. Jako czytelnik, czułam się w tych momentach zwiedziona na manowce... Podsumowując lektura niezbyt oryginalna, a przy trzaskającym kominku, "Dwa brzegi" mogą czytelnika z powodzeniem uśpić.