Pilot Apacza Ed Macy 7,8
ocenił(a) na 79 lata temu Pancerna bestia
AH-64 Apache to najnowocześniejszy śmigłowiec bojowy. Aby nim latać trzeba być najlepszym i ten zaszczyt spotyka tylko nielicznych wybranych. "Pilot Apacza" to historia jednego z nich - żołnierza brytyjskiego lotnictwa wojsk lądowych.
"To wrednie wyglądająca bestia. Ujrzawszy go, wiesz od razu, że nikt nie zrobi z niego cywilnej wersji śmigłowca nadzorującego ruch drogowy w godzinach szczytu. Spacerujący dokoła Apache obserwator odnosi wrażenie, że przy jego konstrukcji zabrakło projektanta i że zgraja facetów z zawiązanymi oczami złożyła do kupy stos elementów posiłkując się klejem i taśmą klejącą. Łopaty śmigła zwisają, kadłub przysiadł, stercząc ku górze pod prawie absurdalnym kątem, a zewsząd wystają jakieś części. Ale wszystko to jest zwodnicze; Apache jest jednym z najlepiej zintegrowanych systemów broni na świecie." - Artur Goławski.
Powyższy cytat nie jest fragmentem książki, ale bardzo dobrze oddaje czym jest Apache - zaawansowaną technicznie bronią, w której nic nie jest przypadkowe. Autor wielokrotnie podkreśla, że w trakcie lotu trzeba się całkowicie poświęcić kierowaniu maszyną - ilość informacji jaka jest przekazywana na pięciu wyświetlaczach oraz wizjerze hełmu jest ogromna. W trakcie treningu piloci uczą się rozstrajać połączenie między oczyma, tak aby każde z nich ogarniało swoją część danych odrębnie.
Ed Macy opisuje swoją drogę od momentu wstąpienia do wojska do chwili kiedy zakończył swoją zmianę w Afganistanie - co jest ciekawe, gdyż kiedy on rozprawiał się z talibami w prowincji Helmand, mniej więcej w tym czasie porucznik Sean Parnell i jego "Pluton Wyrzutków" walczyli z nimi na wschodzie, a sierżant Paul Graham "zamawiał" bomby w tej samej prowincji. Mamy więc możliwość spojrzenia na ten sam konflikt z kilku perspektyw.
Oprócz opisywania cyklu szkoleniowego oraz typowych zadań w trakcie misji, autor poświęcił dużo miejsca relacji z dwóch szczególnych misji. Pierwsza z nich to rajd na jeden z punktów zbornych dla talibskich ochotników. Jednak to ta druga była znacznie ciekawsza. Podczas szturmu na bastion terrorystów piloci apaczów musieli wykonać bardzo ryzykowną misję ratunkową. Plan był naprawdę szalony, a jego niepowodzenie mogło skutkować poważnymi stratami.
To co jest rzadko spotykane w tego typu lekturach to informacje finansowe. Dowiadujemy się, że koszt jednego śmigłowca to około 80 milionów funtów (około 400 milionów złotych),a Ed jest pierwszym brytyjskim pilotem śmigłowca, który zużył amunicji za ponad milion funtów. Pokazuje to ogrom kosztów jakie poniosła koalicja w trakcie walki w Afganistanie.
Walka to jednak nie wszystko czym zajmują się żołnierze. Mają też dziwne pomysły. Kto czytał "Niełatwy dzień" powinien pamiętać "Berło władzy". Tutaj takim gadżetem jest "Rocco", - zdjęcie znanego aktora filmów dla dorosłych Rocco Siffrediego. Ponadto śmigłowce zostały nazwane imionami znanych pań z tej branży.
Uzupełnieniem historii są dosyć szczegółowe schematy budowy helikoptera, mapa z opisem działań w trakcie rajdu na punkt zborny oraz spora ilość kolorowych zdjęć, wśród których znajduje się również "Rocco".
Duży plus należy się dla tłumacza Bartosza Szołuchy, który, gdy to było możliwe, w przypisach podawał odniesienia do polskich odpowiedników np. informacja o SAS wskazywała dodatkowo na GROM. Jest to rzadkość i tym bardziej cieszą takie rzeczy.
Dla pasjonatów latających maszyn mocno polecana pozycja.
http://czytalski.pl