Praprawnuczka Hermana Melville’a, urodziła się na Brooklynie, w Nowym Jorku. Przez 10 lat mieszkała w Paryżu, a od 2001 roku była dziennikarką „New York Timesa”. Niedawno z wyróżnieniem skończyła studia magisterskie ze specjalizacją w kreatywnym pisaniu. Obecnie mieszka w Londynie. „Tygrysy w porze czerwieni” to jej debiutancka powieść, do której prawa sprzedano między innymi w Kanadzie, Norwegii, Danii, Finlandii, Islandii, Niemczech, Holandii, Włoszech, Hiszpanii, Francji i Brazylii.
Wzięłam tę książkę z półki, a jakże, z powodu okładki. I nie żałuję.
Choć powieść jest dość dziwna. Nie wszystko jest dopowiedziane, nie wszystko jest takie, jakie się wydaje (wiele szczegółów poznajemy dopiero wówczas, gdy zmienia się narrator). Zabójstwo jest swojego rodzaju tłem dla reszty wydarzeń, także dla kogoś, kto uwielbia typowe kryminały, gdzie celem jest rozwiązywanie zagadek książka pewnie wyda się nudna. Więc dla kogo jest? Dla osób, które trochę jak Edward (najbardziej tajemnicza postać "Tygrysów w Porze Czerwieni") interesują się "badaniami naukowymi" nad ludzką psychiką - bo powieść Lizy Klaussmann powie nam wiele o relacjach małżeńskich, rodzinnych, przyjacielskich.
Czasem odrobinę przeszkadzało mi to, że narracja skacze, jeden rozdział mówi o tym kiedy Daisy i Ed byli jeszcze dziećmi, a w następnym są już dorośli, potem by znów cofnąć się do lata zabójstwa pokojówki.
Szkoda też, że w narracji zabrakło męża Heleny, bo na pewno jego postać w ogromnej mierze ukształtowała Edwarda.
Ale ogólnie - jak najbardziej polecam.
Świetna książka! Bardzo dobrze się czytało, wciągająca fabuła, rewelacyjny klimat Ameryki lat 50-tych, tajemnica. To co bardzo mi się spodobało to pomysł z przedstawieniem tej samej historii z perspektywy kilku osób i retrospekcje. Dzięki podziałowi na osoby i daty (każdy ważny bohater miał swoją część książki) wszystko było przejrzyste.
+ Piękna okładka polskiego wydania!