Na zawsze i o jeden dzień dłużej Delilah Marvelle 6,3
ocenił(a) na 510 lata temu "Jego na wskroś arystokratyczne maniery były tak samo boskie jak cała reszta jego osoby."
"Ona marzy o ucieczce z Nowego Jorku i lepszym, dostatnim życiu.
On nie pamięta, kim jest, ale na pewno nie należy do jej świata: nieprzyzwoicie bogaty arystokrata z Europy.
Nieszczęśliwy wypadek krzyżuje ich losy. Ale żadne z nich nie jest przygotowane na rodzącą się między nimi namiętność. Ani na to, co oboje mogą stracić, gdy jego prawdziwa tożsamość wreszcie zostanie ujawniona."
Książkę przyczaiłam w hebe na promocji, więc stwierdziłam, że jeśli nawet mi się nie spodoba to nie będzie mi szkoda tych 8 złotych... Jak widzicie, wyjątkowo nie chciało mi się pisać własnego krótkiego streszczenia fabuły. Stwierdziłam, że opis z tyłu książki jest dość ciekawy i wystarczający, a gdybym sama zaczęła coś skrobać to mogłabym zdradzić trochę za dużo...
Co my tu mamy? Bohaterowie. Wyraziści, z ciekawą osobowością. Georgia, biedna praczka ledwo wiążąca koniec z końcem, niesamowicie zaradna, wygadana, potrafiąca o siebie zadbać. To miła zmiana od użalających się nad sobą panienek. Robinson (Yardley?),tajemniczy nieznajomy nie pamiętający swojej tożsamości, ale nieprzyzwoicie bogaty. Łączy ich silne uczucie. Jednak jak to jest kochać człowieka bezimiennego?
Poza dwójką głównych bohaterów mamy kilka drugoplanowych postaci, o których według mnie było zdecydowanie za mało. Szkoda, że autorka stworzyła tyle ciekawych bohaterów, a zupełnie nie wykorzystała ich potencjału.
"Zaiste, szatan miał żonę."
W książce był jeden główny wątek - oczywiście miłosny, na którym opierała się w zasadzie cała fabuła. Pani Marvelle zaczynała tworzyć poboczne wątki (bardzo ciekawe z resztą),po to aby albo je po chwili zupełnie zakończyć, albo przeskoczyć. Uważam, że najciekawsze fragmenty fabuły zostały tak po prostu wykorzystane jako "tło". Szkoda, bo chętnie poznałabym na przykład dziesięciomiesięczną przemianę Georgii albo historię Matthew wyruszającego do Londynu. A to zostało mi nikczemnie odebrane...
Powieść ta na okładce została okrzyknięta "najbardziej zmysłowym romansem historycznym" - według mnie ani nie był zmysłowy, ani historyczny. No chyba, że ktoś uważa, że książka, której akcja rozgrywa się w dziewiętnastowiecznym Nowym Jorku, ma nakreślony jako taki obraz tamtych czasów i brak jakichkolwiek wydarzeń historycznych w tle; jest książką historyczną. Dla mnie niestety nie...
Powieść "Na zawsze i o jeden dzień dłużej" nie zachwyciła mnie. Choć czytało się ją dość lekko i przyjemnie to nie miała ani przekazu, ani głębszej treści. Po prostu typowe babskie czytadło na dwa wieczory. Może jeśli ktoś lubi taką literaturę to mu się spodoba, ale ja raczej nie polecam.
Moja ocena: 3/6
"-Ja również życzę panu udanego dnia, sir. Jestem wdzięczna za to, że nieoczekiwanie pospieszył pan z pomocą mojemu czepkowi."
http://miedzy-stronnicami.blogspot.com/2013/08/009-na-zawsze-i-o-jeden-dzien-duzej.html#links