Y: Ostatni z mężczyzn - Zaraza Brian K. Vaughan 7,0
Powtórka po latach i jestem zawiedziony. Świetny temat do opowiadania, bo wszyscy mężczyźni zginęli. Pozostał jedynie samiec Yoryk. Jakaś zaraza wybiła chromosom Y, i teraz pytanie, jak to się stało, iż ostały przedstawicielki płci pięknej, a męski gatunek został wymazany z historii? Kiedyś czytane z większym zaangażowaniem. Natomiast po długiej przerwie, kiedy chciałem wrócić - historia wydaje się mało obiecująca. Część kobiet po katastrofie popełniła samobójstwo tracąc mężów czy synów. Część stała się amazonkami, więc wizja braku męskich archetypów nie przeszkadza, wręcz cieszy wojowniczki. Teraz kobiety prowadzą między sobą wojny, przejęły męskie zawody i starają się zapanować nad chaosem. Starając się znaleźć sposób, jak przywrócić męską rasę do życia. Yoryk - jedyny ocalały, tymczasem szuka swojej dziewczyny na drugim końcu świata, wikła się w trudne interesy, bo część ślepo zapatrzona w kult matriarchatu pragnie. aby dorwać ostatniego samca i go wykończyć. Niezły egoizm, żeby pozbawiać innych kobiet, jakichkolwiek nadziei, że ujrzą jeszcze mężczyznę.
Niestety większych emocji nie zarejestrowałem. Cały ten konflikt mało imponujący. Za dużo tu gadania o reprodukcji, o tym, jak Yoryk jest szansą na odbudowanie zaburzonej genetyki. Za dużo politycznych kontekstów, które do niczego nie prowadzą. A można byłoby napisać inspirującą wypowiedź, jak świat bez mężczyzn uległby totalnej degrengoladzie - kobiety wierzące w Boga o męskiej twarzy, jak Yoryk mógłby się ukrywać przed samiczkami spragnione męskiego dotyku, opowiadać historie kobiet, które są załamane stratą, potraktować nowe społeczeństwo jak przekleństwo, kiedy zostało im odebrane pragnienie posiadania mężczyzn. Kiedyś czytałem badania, że kobiety samotne wcale nie cieszą się większym szczęściem, odkąd kobiety zaczęły robić kariery jakoś nie widać, by ich życie uległo drastycznej zmianie. Wciąż kieruje nami podświadome pragnienie, aby żyć we dwoje, a nie wybijanie się nawzajem. I choć kilka patentów, które pojawiają się w dalszej części programu, jak to, że kobiety stroją się na mężczyzn, żeby robić za ,,boyfriend'', stają się lesbijkami przez to, że nie ma męskich dominatorów - jest dobrą inicjatywą. Za to całość jakoś nie prowokuje, nie zastanawia, jak wyglądałby świat bez chromosomu Y. W tym temacie lepiej opowiada nasza polska ,,Seksmisja''.
P.S. Powstał serial na bazie komiksu, ale ponoć banalny i mało intrygujący.