Francuski pisarz, dramaturg i działacz społeczny. Powszechnie uważany za jednego z protoplastów fantastyki naukowej (wraz z Hugo Gernsbackiem i H.G. Wellsem),autor kilkudziesięciu powieści. Od 1870 Kawaler, a od 1892 Oficer Orderu Legii Honorowej. Pisał powieści podróżnicze i fantastycznonaukowe oraz historyczne, geograficzne, kryminalne, a także sztuki teatralne i wiersze.
Ojcem pisarza był prawnik Pierre Verne, który od 1826 roku prowadził w Nantes kancelarię, a matką – Sophie-Henriette Alotte de la Fuÿe. Młody Verne (za namową rodziny, a głównie ojca) studiował w Paryżu prawo, próbował zarabiać na giełdzie, ale nie rezygnował z prób literackich. Po kilkunastu latach poszukiwań rozpoczął cykl powieści Niezwykłe podróże, które zapewniły mu poczesne miejsce w światowej literaturze. Wydawcą utworów Verne’a był Pierre-Jules Hetzel (a następnie jego syn – Louis-Jules) publikujący Magasin d’éducation et de récréation (Magazyn Edukacji i Rozrywki). Znanego autora i przedsiębiorczego wydawcę łączyły kontrakty wydawnicze, kilka razy wznawiane.
Verne podróżował po świecie, jednak mniej rozlegle niż bohaterowie jego utworów. Odwiedził 15 krajów w Europie i w basenie Morza Śródziemnego oraz odbył na statku SS „Great Eastern” jedną podróż przez Ocean Atlantycki do Stanów Zjednoczonych i Kanady. Był bardzo oczytany, z literatury czerpał różnorodne wiadomości do swych książek: geograficzne, historyczne, techniczne. Dla swych potrzeb warsztatowych stworzył i wykorzystywał duży zbiór fiszek, swoistą bazę danych z informacjami.
Zgodnie z ówczesnymi zwyczajami, w wielu powieściach Verne’a ważną rolę pełnią bohaterowie pochodzenia francuskiego.
Kilka tytułów powstało jako efekt współpracy z innymi autorami, między innymi z André Lauriem czy Adolphem d’Ennery.
Książki Verne’a ilustrowali: Édouard Riou, Jules Férat, Léon Benett, George Roux. Wydawca w znaczącym stopniu wpływał na fabułę i treść utworów.
Pośmiertnie wydane utwory Jules’a Verne’a były przeredagowywane i uzupełniane (nawet w znacznym stopniu) przez syna. Twórczość Verne’a wielokrotnie adaptowano na potrzeby teatru (już za życia pisarza) i filmu. Pomimo tego, że Verne był najbardziej poczytnym autorem w swoich czasach, największe dochody przyniosły mu adaptacje sceniczne.
Jego utwory zostały przetłumaczone na co najmniej 94 języki obce.
W latach 1888–1903 był radnym Rady Miejskiej w Amiens.
W Polsce popularyzowaniem twórczości Verne’a zajmuje się Polskie Towarzystwo Juliusza Verne’a.
To wyjaśniało dlaczego żył samotnie i, aby tak rzec, poza nawiasem społeczeństwa; rozumiał dobrze, że w życiu istnieje zjawisko tarcia, a po...
To wyjaśniało dlaczego żył samotnie i, aby tak rzec, poza nawiasem społeczeństwa; rozumiał dobrze, że w życiu istnieje zjawisko tarcia, a ponieważ tarcie opóźnia ruch, więc nie ocierał się o nikogo.
"20 000 mil podmorskiej żeglugi" to chyba najbardziej znana książka Juliusza Verne'a. Czytałem tę książkę w dzieciństwie, a ostatnio sięgnąłem po nią w najnowszym wydaniu wydawnictwa Jamakasz (Polskie Towarzystwo Juliusza Verne'a, Biblioteka Andrzeja - tzw. seria żółta, w twardej oprawie). Mój odbiór tej książki był zupełnie inny niż wcześniej.. Mam wrażenie że wydanie, które czytałem poprzednio nie było kompletne, było raczej skrótem (czytałem wcześniej chyba wydanie "Naszej księgarni"). Mimo upływu czasu książka to ciągle fascynująca podróż przez głębiny mórz i oceanów. Będąc osobą dorosłą trochę bardziej krytycznie podchodzę do jej treści - zanurzanie się "Nautilusa" na tysiące metrów, czy swobodne spacerowanie po morskim dnie tylko w miękkich "gumowanych" skafandrach na bardzo dużych głębokościach - to niestety ale jest fantastyka i wymysł autora (przeciążenia na tak dużych głębokościach są po prostu zbyt wielkie aby takie coś było możliwe). Inna rzecz, która zwróciła moją uwagę - profesor Aronnax, Conseil i Ned Land nie umieli określić liczebności załogi Nautilusa, chociaż przecież przebywali na nim wiele miesięcy, a powierzchnia takiego okrętu jest z natury rzeczy bardzo ograniczona - jest po prostu niemożliwe aby po pewnym czasie nie znali oni wszystkich osób na pokładzie. Trochę mi też przeszkadzały bardzo szczegółowe, wręcz encyklopedyczne opisy podmorskiej fauny i flory (może gdyby przy tych opisach były kolorowe ilustracje opisywanych gatunków byłyby one bardziej "do przełknięcia"). Powyższe wady nie zmieniają jednak faktu, że książkę czytałem jednak z przyjemnością. Dużo bardziej niż poprzednio był też dla mnie dostrzegalny wątek psychologiczny kapitana Nemo - osoby, którą spotkała osobista tragedia, który zerwał wszystkie więzi które łączyły go ze światem zewnętrznym, ludzkością i cywilizacją, a który jednak w morskich głębinach nie odnalazł poszukiwanego spokoju i ukojenia - dalej go tam dręczyły demony przeszłości.. Klasyk, który każdy powinien przynajmniej raz w życiu przeczytać.
Komiksowe adaptacje literatury to nie jest łatwy kawałek chleba - przekonuje się o tym Egmont ze swoją nową serią, która co tu dużo mówić - czterech liter nie urywa, a i rzadko nawet porywa, najczęściej po prostu zwyczajnie mierzi poprawnością rzemieślniczą oraz w jakimś stopniu irytuje marnowanymi szansami. "Dzieci" pokazują jak należy to robić. Egmoncie, idź tą drogą!
LiT dostarcza nam piękne wydanie w twardej oprawie i zapewniającym odpowiednią wizualizację przecudnych panoram formacie 24x32. Jedyne czego mi tu brakuje to nieco bardziej błyszczącego papieru, który jeszcze lepiej oddałby odbijające się od luster wody czy liści słońce - ale to już kwestia gustu. Tak czy owak - jest znakomicie.
Lecz nie samą formą człowiek żyje, prawda? Oryginalne "Dzieci" to nie jest dzieło wybitne, ale nadal mimo upływu lat świetnie się to czyta, o ile ktoś lubi tego typu beletrystykę i jest w stanie użyć nieco zawieszenia niewiary. Ot, stara dobra klasyka przygody. I co się z tym dzieje w komiksie? Dobrze się siostry i bracia dzieje, bardzo dobrze. Teksty są treściwe, tam gdzie trzeba opisowe, tam gdzie trzeba wyjaśniające, dialogi są soczyste i mięsiste, Verne nie musi się w grobie przewracać. Całość historii nie jest ordynarnie skrócona i wiernie oddaje ducha oryginałowi. 150 stron robi swoje - to główny problem adaptacji egmontowych, które w większości są mocno okrojonym średnio poskładanym streszczeniem. Tutaj tego nie ma i chwała twórcom za to. This is the way!
Osobną kwestią jest antropomorfizacja postaci - na początku mnie to raziło, potem się przyzwyczaiłem, a na koniec uznałem, że był to świetny zabieg. Do wydania dołączone są szkice postaci ludzkich - doprawdy nie wiem czy sprawdziłyby się lepiej niż odzwierzęce, które świetnie nadały ton i charakter postaciom. Przypomina to nieco animację dla dzieci z lat '90 - "Willy Fog - w 80 dni dookoła świata", niemniej tutaj zrobiono to jeszcze lepiej.
Nie można dać 8,5, więc daję mocne solidne 8.