Osoba o jednej twarzy i wielu zawodach. Żyje z niewolniczej pracy swojego pióra. Pisze dla radia (uzbierało się 25 słuchowisk),dla teatru (18 sztuk),dla prasy (ok. 100 recenzji m.in. w Gazecie Wyborczej, Teatrze Lalek, Teatrze, Dialogu i Nowych Książkach),dla wydawnictw (20 książek i kilkanaście tomów przekładów z języków - bułgarskiego, angielskiego i chorwackiego) i dla własnej przyjemności.
Swoje geny literackie i teatralne zawdzięcza rodzicom - Sławie i Henrykowi Bardijewskim.
Szczególnie lubi formę mniej lub bardziej poetyckiej groteski, a jej ulubionym odbiorcą jest widz/czytelnik niedorosły. W krótkich chwilach, kiedy nie pisze - wydaje to, co napisali inni jako redaktor wydawnictwa EZOP. Kiedy zaś nie pisze
i nie wydaje - spotyka się z Czytelnikami lub prowadzi warsztaty dramaturgiczne dla młodzieży.
Bywa też laureatką - m.in. konkursu na sztukę dla dzieci i młodzieży poznańskiego Centrum Sztuki Dziecka (kilkakrotnie w latach 1994 - 2007),literackich konkursów IBBY „Książka Roku” (2001, 2004 i 2006) oraz Poznańskiego Przeglądu Nowości Wydawniczych „Książka Wiosny” (2001) i „Książka Zimy” (2004).
Za swoje teatralne pasje została nagrodzona Srebrnym Medalem „Gloria Artis” (2010),a za pasje literackie - „Pegazikiem” (2011),przyznawanym przez organizatorów Poznańskich Targów Książki. Otrzymała też honorowe wyróżnienie Ministerstwa Kultury Republiki Bułgarii za wkład w rozwój bułgarskiej kultury (1998),a także nagrodę Polskiej Sekcji ASSITEJ dla krytyka zajmującego się problemami teatru dla dzieci i młodzieży (2002). W roku 2011 otrzymała nominację do szwedzkiej nagrody Astrid Lindgren Memorial Award.
Jej powieść „Dom ośmiu tajemnic”, uhonorowana tytułem „Książka Roku 2006” przez Polską Sekcję IBBY, w 2008 roku została wpisana na Honorową Listę światowej IBBY oraz na Listę Białych Kruków monachijskiej Biblioteki dla Dzieci i Młodzieży.
Jej sztuki, słuchowiska i książki były tłumaczone na języki unijne i nie unijne (m.in. angielski, bułgarski, chorwacki, czeski, fiński, serbski i niemiecki).http://www.lilianabardijewska.com/
To była jedna z pozycji, na które - jako urodzona kociara - szczególnie czekałam, jeśli chodzi o serię "Wojny dorosłych - historie dzieci".
Niestety, zawiodłam się.
Koncepcja książki jest fajna - historia rodziny, która ucieka z ogarniętej wojną Syrii, opowiedziana oczami kota. Dwie, nakładające się, ale wyraźnie oddzielone płaszczyzny czasowe - teraz, gdy wszyscy są już bezpieczni i wtedy, kiedy uciekali i walczyli o życie.
Co zatem jest nie tak? Cała reszta.
Książka została napisana językiem, który przemawia do 3-4, może 5-latków. Historia wojny i odrzucenia, które przewija się niemal przez wszystkie rozdziały w osobie niebieskiego kota, z którego śmieją się inne zwierzęta, nie jest do "ogarnięcia" dla takich dzieci. Treść skierowana jest raczej dla starszych, lecz infantylne imiona bohaterów - Mucha Klucha, Os Boss (swoją drogą - od kiedy samiec osy to os?),Osa Hossa, Kotka Psotka - tych starszych odrzucą. W dodatku specyficzna narracja fragmentów z przeszłości, taka "telegraficzna", jest świetnym zabiegiem na jedno - dwa opowiadania. Nie na wszystkie, bo to męczy. Ciągle czytamy, że "Babcia (tu wstaw dowolny czasownik, najczęściej "ściska") walizkę, Mama (...) Karima, Karim (...) Bissa".
Przyznaję się bez bicia - nie byłam w stanie dokończyć. Zmęczyło mnie to niesamowicie. I mogłabym liczyć, że dalej będzie ciekawiej, ale zajrzałam w recenzje. Nie jest.
Reasumując - plus za pomysł i za podjęcie tematu. Nawet plus za próbę podjęcia innego rodzaju narracji. Niestety, minus za wykonanie. Duży.
"Zielony Wędrowiec" to bardzo dobra książka na rozwijanie wyobraźni u dzieci. Ta książka mogłaby rozpocząć u dzieci zainteresowanie światem fantasy. Jest o tyle dla dzieci ciekawsza, że wraz z pojawieniem się nowego koloru, dzieci odczuwają różne emocje, a momentami czytają z przejęciem. To ważne, bo te emocje mogą z nimi zostać na dłużej i tym bardziej mogłyby przywiązać się do tego tytułu.
Posiadam wydanie z ilustracjami pani Dziubak - czytałam wielokrotnie, że ta edycja jest ciekawsza pod poprzednich. Moim zdaniem faktycznie jest miła dla oka, i jest w stanie pobudzić wyobraźnię.
Dlaczego używam "mogłaby, byłaby w stanie" i innych tego typu? Gdyż żyjemy w niezbyt (o zgrozo) wymagających czasach XXI wieku. Dzieci, które na ogół nie czytają, albo lubią książki, które wcale nie wymagają myślenia, mogą po prostu nie polubić tej książki.