Tango śmierci Jurij Wynnyczuk 7,7
I znów kolejne oczarowanie, kolejne odkrycie i zachwyt. Jak ja to lubię 🙂 Jurij Winnyczuk i jego "Tango śmierci" - ukraińska epopeja, Lwów od lat 20-tych aż po współczesność. Mimo animozji między narodowościami, a szczególnie między Polakami i Ukraińcami, czwórka przyjaciół : Janek, Josełe, Wolf i Orcio to zgrana paczka przyjaciół, dla których miasto nie ma sekretów . Co łączy tajemniczy traktat Johanna Kalkbrennera, arkanumskie pismo i teorię reinkarnacji? Czy ci, którzy przed śmiercią w obozie w Janowcu czy w bunkrze otoczonym przez NKWD usłyszeli tango śmierci, wróciwszy na ten świat przypomną sobie swoje poprzednie wcielenie? Jest tu chyba wszystko i do tego w odpowiednich proporcjach. Dramat wojny i okupacji, sentymentalny spacer po międzywojennym, kolorowym Lwowie, stosowna porcja ciepłej ironii i żartu, ktore nie omijają nawet zakładu pogrzebowego pana Knoflika, zrównoważone najwyższej próby realizmem magicznym rodem wprost z Barcelony Zafona. Przepastne korytarze lwowskiej biblioteki Ossolineum przypominają labirynt i zdają się nie mieć końca. Książki żyją tu niczym ptaki lub motyle, a nawet krwiożercze rośliny, a spod podłogi słychać szum morza, które tu niegdyś płynęło. Tutaj przeszłość, teraźniejszość i przyszłość trwają w żelaznym uscisku. To znakomita ukraińska proza. Jutro zaczynam poszukiwania innych książek Jurija Winnyczuka😀