Rosyjski poeta, przedstawiciel imażynizmu. W twórczości łączył wątki rosyjskiej tradycji ludowej z mitologią Greków oraz gloryfikacją zwykłego, chłopskiego życia. Z czasem w jego wierszach coraz częściej pojawiały się wątki katastrofizmu, wyobcowania współczesnego człowieka, żalu za dawną Rosją. Coraz silniejsze były też motywy anarchicznego buntu i pesymizmu.
Jesienin urodził się 21 września (3 października nowego porządku) 1895 roku w Konstantinowie Powiata Riazańskiego Guberni Riazańskiej w rodzinie chłopskiej. Porzuconego przez rodziców przyszłego poetę wychowywali dziadkowie. Tworzył od 9. roku życia, choć jak sam twierdził, świadomie mając lat szesnaście, z którego to czasu wiersze opublikowano później w debiutanckim tomie Radunica (1916). W 1912 wyjechał do Moskwy, gdzie pracował jako korektor w drukarni. Przez półtora roku studiował eksternistycznie na Uniwersytecie Moskiewskim.
W Petersburgu, dokąd wyjechał w 1915, poznał grono tamtejszych poetów: Błoka, Gorodeckiego, Biełego i Klujewa. Szczególnie Błok pomagał wypromować Jesienina w początkach jego kariery. W tym czasie Jesienin nawiązał bliższą współpracę z Klujewem, z którym mieszkał i utworzył nieformalną grupę poetów wiejskich.
W 1916 został wcielony do armii, ale wkrótce po rewolucji październikowej 1917 Rosja wycofała się z działań wojennych. Jesienin początkowo poparł rewolucję, tłumacząc ją jako zwycięstwo tradycji chłopskiej i patriarchalnej utopii, ale wkrótce stracił złudzenia i nawet krytykował bolszewików w swej twórczości. W 1919 wraz z Marienhofem i Szerszeniewiczem ogłosił manifest imażynizmu.
Jesienin wielokrotnie się zakochiwał, przeważnie na krótko, był pięciokrotnie żonaty. Jego pierwsze małżeństwo miało miejsce w 1913 roku i z tego małżeństwa miał syna Jurija. Po raz drugi ożenił się w 1917 i z tego małżeństwa pozostały dzieci: Tatiana i Konstantyn (w przyszłości statystyk sportowy). Pod koniec 1921 na przyjęciu u przyjaciela, malarza Gieorgija Jakułowa, poznał amerykańską tancerkę Isadorę Duncan, z którą się ożenił w maju następnego roku. Wspólnie odbyli podróż po Europie i do Stanów Zjednoczonych, jednak pogłębiająca się choroba alkoholowa i napady szału powodowały, że często niszczył wyposażenie pokoi hotelowych i robił burdy w restauracjach. Ich małżeństwo trwało krótko i w maju 1923 Jesienin wrócił do Moskwy, gdzie ponoć miał wziąć czwarty ślub, chociaż nigdy nie rozwiódł się z Duncan.
Ostatnie dwa lata jego życia obfitowały w pijackie zachowania, ale także w najbardziej znane utwory literackie. Wiosną 1925 poznał Sofię Tołstoj (wnuczkę Lwa Tołstoja),z którą się ożenił. W 1925 w związku z depresją został skierowany na leczenie psychiatryczne, jednak został zwolniony ze szpitala na święta.
Oficjalną wersję śmierci poety przedstawia raport milicyjny, sporządzony przez śledczego Mikołaja Gorbowa. Według niego, 28 grudnia 1925 roku milicja zjawiła się w hotelu "Internacjonał" (dawny Angleterre; nazwa ta wciąż nieoficjalnie funkcjonowała) w Leningradzie wezwana tam telefonicznie przez jego zarządcę Wasilija Michajłowicza Nazarowa. Milicja zastała we wskazanym pokoju mężczyznę wiszącego na rurze grzewczej. Wisielec miał prawą rękę przeciętą powyżej łokcia, lewą zaś zadrapaną, pod lewym okiem siniak. Zmarły wisiał półtora metra nad ziemią, a w jego pobliżu leżała przewrócona szafka i strącony z niej kalendarz. Wedle znalezionych przy denacie dokumentów, tożsamość zmarłego określono jako Siergiej Aleksandrowicz Jesienin. Skądinąd wiadomo, że na stole znaleziono wiersz pożegnalny napisany krwią. Sekcja zwłok wykonana następnego dnia przez eksperta Hilarewskiego wykazała, że rany na rękach były powierzchowne, mogły zostać zadane sobie przez denata, nie miały charakteru śmiertelnego, a śmierć nastąpiła wskutek asfiksji wywołanej uduszeniem wskutek powieszenia. Śmierć samobójczą przez powieszenie uznano za oficjalną przyczynę zgonu i wpisano do akt stanu cywilnego. Poecie urządzono pogrzeb państwowy na Cmentarzu Wagańkowskim w Moskwie. Istnieje pogłoska, wedle której trumna została zalana betonem w celu uniemożliwienia ewentualnej sekcji zwłok w przyszłości.
Wkrótce po śmierci poety rozpowszechniły się pogłoski na temat innych jej wersji. Wedle nich Jesienin zginął z rąk OGPU – miał być bowiem wplątany w intrygi polityczne na najwyższym szczeblu władzy. Poeta został uderzony w tył głowy i jeśli nie spowodowało to śmierci, mógł zostać powieszony siłą lub też uduszony jeszcze przed zaciśnięciem pętli na jego szyi. Dokumenty milicyjne i medyczne zostały zaś sfałszowane. Doktor Hilarewski nie mógł się od tego uchylić, lecz tak sporządził dokumenty, że nie zawierają one śladów typowych objawów powieszenia – być może w celu przyszłego odkrycia mistyfikacji. Pogłoski te skierowało w 1993 roku w piśmie do prokuratury dwóch rosyjskich uczonych. Prokuratura uznała, że nie są one wiarygodne. Wersję śmierci poety z rąk OGPU zaprezentowano również w serialu Jesienin, nakręconym w 2005 roku.
Gdybym była wodnicą, to bym Cię zwabiła w toń i pieściła martwego. Lecz jestem leśną rusałką, pokochałam Ciebie żywego, dlatego jesteśmy nie...
Gdybym była wodnicą, to bym Cię zwabiła w toń i pieściła martwego. Lecz jestem leśną rusałką, pokochałam Ciebie żywego, dlatego jesteśmy nieszczęśliwi, i ja, i Ty.
W moich lirycznych podróżach z Siergiejem Jesieninem zaszumiało sosnowymi lasami. Powiało magią podczas wspólnego odwiedzania pochylonych domostw z tykami grochu przy płotach. Zamieszało w mojej wyobraźni od zrudziałej jesieni, schodzącej ze smutkiem w głąb ludzkich serc. Gdzieś na rozstajach tkliwych rosyjskich dróg, poczułem dotyk chłodnej ale bardzo czułej poezji. Tam, gdzie śpiewają wichury, polubiłem stare klony, chylące się na jednej nodze ku upadkowi. Zakochałem się w białych brzozach, dla których wrażliwej natury nie ma trudnych pytań. Od teraz wiem, co szepcą w swoich białoskórych sekretach. Dowiedziałem się, kto lubił pod ich pniami wylewać swoje łzy. Kto wzdychał i cierpiał z tęsknoty za opuszczonym światem. Za domem wśród pól i lasów pięknej poetyckiej krainy. W otoczeniu cieni i blasków tej mistycznej i pełnej wierszy przygody, poznałem Siergieja Jesienina.
Idziemy po śladach Rosji, Jesienin i ja. Chociaż moja rola sprowadza się tylko do wdychania aromatów przebrzmiałych czasów, to i tak się cieszę z możliwości bycia biernym obserwatorem. Wstępując do rosyjskich chałup z kotem siedzącym na progu odczuwam, że do tej pory chyba nikt nie potrafił mi pokazać tego krytego strzechą klimatu w taki sposób, w jaki to zrobił rosyjski poeta. Zacząłem widzieć zupełnie inaczej urodę skoszonych pól, nauczyłem się rozumieć starość, przywiązaną do jednej i tej samej przyzby. Nawet inną częścią swoich wzruszeń spojrzałem na sukę płaczącą za szczeniakami. Wyjątkowym przeżyciem jest pójść z kimś "w kraj dziergany brzozowymi nićmi". Dojść tam i zapomnieć o wiekach uprzedzeń, dostrzegając tylko piękno.
Pisząc o "smutnej tkliwości rosyjskiej duszy", Siergiej Jesienin bardzo często umieszcza oniryczny kształt księżyca, zawieszony gdzieś pomiędzy niebiańskimi marzeniami a naszymi ziemskimi wyobrażeniami. Jego losem jest ranienie poprzez wzruszanie. Przeznaczeniem staje się wywoływanie zamieci wątpliwości, rozdawanie komunii pod postacią słomy i ziemi. To wszystko stanowi proste ale bardzo ekspresyjne czynności, zmierzające do przekształcenia zwykłej formy intelektualnej rozrywki jaką jest czytanie, w słodki sen wśród chłopskich zagonów. "Jakże pięknie wam teraz z tym smutkiem", nie tylko do ludzi Rusi mógłby twórca tej poezji skierować swoje słowa. Lecz także do nas, wszystkich czytających jego wiersze.
Jesienin przyznaje, że ma we krwi całą duszę. Być może powodem tego jest w pewnym momencie zamiana w jego twórczości barwnych chat z carskiej epoki na stalowy radziecki przemysł. Stając przed nowym porewolucyjnym ładem musi połączyć świat Lenina z tym swojskim, dobrze znanym. Jednak sam twierdzi, że "jak cię nie kochać i nie brać w ramiona". Porównując w ten sposób ojczyznę do kochanki, utwierdza mnie w przekonaniu, że nadal chce być aktywny w tworzeniu dobra skierowanego do wszystkich ludzi, niezależnie od ich światopoglądu. Ponieważ jego słowa nie mogą przelać czary rosyjskiej goryczy. Mają się tlić utajonym smutkiem a nie walczyć o urządzanie świata według bolszewickiej lub carskiej modły, bo nie to jest ich celem.
o Arturze Międzyrzeckim usłyszałam podczas seminarium; w efekcie piszę pracę mgr o jego tłumaczeniach. ;) jestem pod wrażeniem tego, jak wiele wniósł do naszej kultury - on i jego żona - tłumacząc dzieła wybitnych światowych poetów! sama zajmuję się poezją amerykańską i francuską, a ta publikacja stanowi zbiór wspaniałych wierszy twórców z różnych bajek. o wierności i formie tłumaczeń można dyskutować, faktem jest jednak to, że Międzyrzeckiemu udało się przybliżyć Polakom wspaniałe dzieła i wizerunki.
niezwykle ciekawą częścią zbioru są glosy - eseje tłumacza na temat tłumaczonych przekładów, samego procesu tłumaczenia i jego miejsca w literaturze. warto się z tym zapoznać, by móc choć trochę zrozumieć trud pracy tłumacza. ;)