Najnowsze artykuły
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński7
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać9
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Piotr Kokociński
Źródło: http://tygodnik.kepno.net/archiwum/802/samowolk.jpg
2
6,5/10
Pisze książki: literatura piękna, czasopisma
scenarzysta (Samowolka 1993) i dramaturg (Golgota wrocławska 2008, Miś Kolabo 2001) polskihttp://
6,5/10średnia ocena książek autora
6 przeczytało książki autora
8 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Dialog, nr 4 (533) / kwiecień 2001
Piotr Kokociński, Judith Herzberg
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2001
Najnowsze opinie o książkach autora
Miś Kolabo Piotr Kokociński
8,0
Książki z serii Polska Literatura Współczesna, ukazujące się od wielu lat w wydawnictwie PIW, zawsze zaskakują, są nie najłatwiejsze w odbiorze, często eksperymentują ze słowem, nie idą nigdy na łatwiznę w doborze tematu, można też powiedzieć, że każda z nich reprezentuje swoją niszę, jest osobna, nieporównywalna z innymi. Satysfakcja, jaką odczuwa czytelnik w wyniku ich lektury jest ogromna, gdyż za każdym razem wnoszą coś nowego do naszego ogranego literackiego repertuaru.
Nie inaczej jest z „Misiem Kolabo”, który w miejsce modernistycznego indywidualizmu i ornamentyki prezentuje nam styl potwornej propagandowej nowomowy i suchość urzędowych dokumentów, za którą kryją się ludzkie tragedie. To język często trudny do zrozumienia, hermetyczny w stosowanych skrótach, ich łączeniach i partyjniackiej manierze.
Przed nami bowiem w całej okazałości, krok po kroku, kolejne etapy łamania człowieka, zastawiania sideł na jego sumienie, wodzenie na pokuszenie na zmianę z zastraszaniem, uwodzenie i brutalna gra, w której biedak nie ma wielkich szans, jeśli przypadkiem nie jest niezłomnym bohaterem. Często, zanim zorientuje się, o co chodzi, drzwi pułapki zatrzaskują się niczym przed nosem naiwnej myszy. Tak działają tajne służby. Tak też działało SB w 1980 roku w Polsce, bo też wtedy rozgrywa się nasza powieściowa historia.
Służba Bezpieczeństwa potrzebuje informatora. Widzimy jak wyglądają poszczególne etapy jego typowania, zbieranie najdrobniejszych informacji, które będzie można z czasem wykorzystać. Później rozpoczyna się „praca na obiekcie”, który zwany jest enigmatycznie figurantem.
To dziwna, zupełnie inna opowieść, bez akcji, choć dzieje się tu doprawdy wiele. Za to ze stosem dokumentów, zupełnie jakbyśmy siedzieli w czytelni IPN-u i przeglądali kolejne teczki personalne. To nic, że obywatel „Niechciał Norbert, s. Franciszka i Władysławy z d. Grzelak, ur. 14.11.1925 r., wieś Marianka, powiat Kępno, narodowość i obywatelstwo polskie, pochodzenie społeczne: chłopskie” to postać fikcyjna. Wyobraźnia Piotra Kokocińskiego scaliła go z fragmentów tysięcy anonimowych figurantów, tajnych współpracowników, ludzi, którzy w jakimś momencie swojego życia znaleźli się na celowniku służb. Na tym właśnie polega siła tego tekstu. Na tym, że w swojej fikcyjności jest jednak na wskroś prawdziwy.
Te wszystkie koronkowe zabiegi, motanie intrygi, szukanie haczyków. W czasie PRL-u mieliśmy o tym niewielkie pojęcie, wszystko rozgrywało się za kulisami, a w autorytarnym systemie obywatel dysponuje o wiele mniejszymi możliwościami niż aparat władzy. Gdzież mu się z nim równać. Jak musi czuć się człowiek, kiedy po czasie dowiaduje się, że najżarliwiej donosił na niego przyjaciel (albo żona – jak w przypadku Pawła Jasienicy). Toteż zdanie wypowiedziane złowróżbnym tonem przez funkcjonariusza SB: „My o wszystkich coś wiemy, a o niektórych wiemy wszystko!” – nie wydaje się ani trochę przesadzone. Mamy tutaj przecież także fragmenty podsłuchanych rozmów, osobistych, w domowych papuciach, które nie były przeznaczone dla postronnych uszu. Trudno w ogóle wyobrazić sobie takie naruszenie prywatności.
Bardzo wiarygodnie autor spreparował akta, sprawozdania i donosy. Pisane są zróżnicowanym stylem. Obok dokumentów raniących przyzwoitość urzędowym bełkotem, sformułowaniami jakby żywcem wyjętymi z pierwszej z brzegu Trybuny Ludu, które dzisiaj wywołują parsknięcie śmiechu i niedowierzania, kiedyś zaś stanowiły stały element indoktrynacji i szum medialny płynący zewsząd, mamy sformułowania typu TW, KO czy Pion C – niemożliwe do rozszyfrowania bez przypisów, o które na szczęście tutaj zadbano. No i oczywiście protokoły „figurantów”, każdy pisany inaczej, indywidualnym stylem, wskazującym na poziom wykształcenia i ogólnej ogłady. To przerażające, ale wtedy naprawdę ściany miały uszy. Metody wywiadowcze stosowane przez służby i opisane tutaj znałam wcześniej z filmów i literatury szpiegowskiej. Ta cała pajęcza sieć rozsnuwana wokół upatrzonego delikwenta! Wpada w nią i zmienia to całe jego życie, a także bardzo często jego stosunek do samego siebie. Prawdopodobnie wielu tym, którzy dali się złapać na lep pochlebstw, skusić gratyfikacjami lub zastraszyć było równie ciężko jak naszemu Misiowi spojrzeć sobie w oczy w lustrze, a jeszcze ciężej spojrzeć w oczy tym, których zdradzili.
Proza ta zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Po pierwsze doskonałym naśladownictwem rzeczywistości. Po drugie, znakomitym wykreowaniem bohatera, który jest na tyle autentyczny w swoim zapętleniu, bezradności i mizernych próbach oporu, z góry skazanych przecież na niepowodzenie i dość żałosnych, że nie jesteśmy w stanie go jednoznacznie potępić , czasami wręcz chcielibyśmy mu pomóc wyjść cało z tej dramatycznej sytuacji. Po trzecie zaś sytuacja została przedstawiona z takim realizmem, że wstrząsnęły mną wspomnienia sprzed wielu lat, napłynęły szeroką falą obrazy demonstracji i skandowania „Precz z komuną”, strajk studencki na łódzkiej uczelni, zniszczony przez zomowską pałkę całkiem nowy płaszcz i oczy szczypiące i czerwone od szczodrze rozpylanego gazu.
Niepokój, jaki poczułam, gdy naszło mnie pytanie: jak ja zachowałabym się na miejscu TW Jawora, czy miałabym na tyle odwagi i mądrości, by nie dać się rozegrać w tym brutalnym, politycznym pokerze, to pytanie zostanie ze mną jeszcze długo i każe mi poważnie zastanowić się, zanim zacznę ferować stanowcze, przemądrzałe wyroki.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/