Najnowsze artykuły
- ArtykułyNagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego: poznaliśmy 10 nominowanych tytułówAnna Sierant9
- ArtykułyWielkanocny Kiermasz Książkowy Ebookpoint – moc świątecznych promocji i zajączkowy konkursLubimyCzytać8
- ArtykułyKwiecień 2024: zapowiedzi książkowe. Wiosna literackich premier – część 2LubimyCzytać9
- Artykuły„A gdyby napisać historię dokładnie taką, jaką chciałabym przeczytać?”: rozmowa z Claudią MooneverSonia Miniewicz3
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Rajmund Kalicki
5
6,3/10
Urodzony: 21.05.1944
Ur. 21 maja 1944 na Kresach Wschodnich, pisarz, tłumacz i znawca literatury latynoamerykańskiej, autor monografii poświęconej Jorge Luisowi Borgesowi, znawca Gombrowicza, redaktor Twórczości.
Jako nastolatek wraz z ojcem odbył w roczną podróż do Argentyny. Po ukończeniu liceum w Sokółce w 1963 podjął studia w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego, które ukończył w 1968 roku (promotorem pracy magisterskiej był profesor Kazimierz Michałowski. W roku 1969 powtórnie wyjechał do Argentyny, w Colegio Nacional de San Miguel w Buenos Aires zdał drugą w swym życiu maturę, następnie przez dwa lata studiował w Instituto de Cinematografia de la Universidad Nacional del Litoral. Do kraju wrócił na początku la siedemdziesiątych; w latach 1972–1975 pracował w Państwowej Agencji Prasowej. W roku 1974 rozpoczął pracę w miesięczniku Twórczość. Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych (do 1992) był pracownikiem (jako redaktor) Czytelnika. Jego pierwszy przekład ukazał się w Przekroju w 1972 roku, było to opowiadanie nieznanego w Polsce peruwiańskiego krytyka literackiego i dyplomaty Ventury Garcii Calderona (Szpila Przekrój 1971, nr 1361, s. 5-6). Tłumaczył między innymi Lezama Limę, Carlosa Onetti (wraz z Edwardem Stachurą),Roberto Arlta, Garcię Marqueza, Ernesto Sabato i innych. Za przekład esejów Ortegi y Gasseta Velázquez i Goya otrzymał w roku 1994 nagrodę Stowarzyszenia Tłumaczy Polskich. Jest autorem trzech zbiorów esejów, anegdot, rozmów o malarstwie, sztuce i kobietach opublikowanych w formie dzienników (Dziennik tajemny 2000, Dziennik patagoński 2007, Dziennik nieobyczajny 2008).
Jako nastolatek wraz z ojcem odbył w roczną podróż do Argentyny. Po ukończeniu liceum w Sokółce w 1963 podjął studia w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego, które ukończył w 1968 roku (promotorem pracy magisterskiej był profesor Kazimierz Michałowski. W roku 1969 powtórnie wyjechał do Argentyny, w Colegio Nacional de San Miguel w Buenos Aires zdał drugą w swym życiu maturę, następnie przez dwa lata studiował w Instituto de Cinematografia de la Universidad Nacional del Litoral. Do kraju wrócił na początku la siedemdziesiątych; w latach 1972–1975 pracował w Państwowej Agencji Prasowej. W roku 1974 rozpoczął pracę w miesięczniku Twórczość. Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych (do 1992) był pracownikiem (jako redaktor) Czytelnika. Jego pierwszy przekład ukazał się w Przekroju w 1972 roku, było to opowiadanie nieznanego w Polsce peruwiańskiego krytyka literackiego i dyplomaty Ventury Garcii Calderona (Szpila Przekrój 1971, nr 1361, s. 5-6). Tłumaczył między innymi Lezama Limę, Carlosa Onetti (wraz z Edwardem Stachurą),Roberto Arlta, Garcię Marqueza, Ernesto Sabato i innych. Za przekład esejów Ortegi y Gasseta Velázquez i Goya otrzymał w roku 1994 nagrodę Stowarzyszenia Tłumaczy Polskich. Jest autorem trzech zbiorów esejów, anegdot, rozmów o malarstwie, sztuce i kobietach opublikowanych w formie dzienników (Dziennik tajemny 2000, Dziennik patagoński 2007, Dziennik nieobyczajny 2008).
6,3/10średnia ocena książek autora
27 przeczytało książki autora
27 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Dziennik nieobyczajny Rajmund Kalicki
7,1
Kolejna książka, niby dziennik, niby nie (po Nie-dzienniku Z. Baumana) - i znów przenoszenie się w czasy. Zapiski nieznanego mi bliżej artysty, literata, dyplomaty z czasów mojego życia niemowlęcego. Ileż znanych nazwisk się tu przewija, Nowosielski, Gombrowicz i inni. Ileż znanych spostrzeżeń z życia w postkomunizmie. Ale także ile mądrych słów i myśli na temat tekstów kultury. To tak jakbym ja czytał coś i o tym pisał... Ups - to właśnie robię.
Bardzo strawny kawałek nie-ekshibicjonizmu twórczego
Dziennik nieobyczajny Rajmund Kalicki
7,1
Kalicki urodzony w 1944, a więc o rok ode mnie młodszy, opracowując zbiorek, który zawiera:
"Anegdoty i plotki, historie dziwne i śmieszne, niespodziewane podróże, rozmowy o rzeczach i sprawach tajemnych, trochę o kobietach, więcej o śmierci. Całość tworzy błyskotliwy obraz naszej codzienności, naszkicowany w powściągliwym, zwięzłym stylu." -
- przywołuje zdarzenia i ludzi, po części mnie znajome, co jest zrozumiałe właśnie ze względu na wiek jak i wieś zwaną Warszawą. Jestem przeto czytelnikiem wyjątkowym, bo w przyzwoitym stopniu przyswajam, co i o czym on mówi. Mimo to, nawet ja, odczuwam boleśnie brak przypisów, tym bardziej, że sucha lista nazwisk wymienianych w tej książce liczy siedem stron.
Na LC Kalicki ma 4 książki i łącznie 3 opinie, z moją będzie 4. a w Wikipedii znalazłem jedną jedyną opinię omawianej książki, nota bene wielce entuzjastyczną, Jana Strzałki („Polityka” z 20.06.2008 r),którą autor kończy trafną uwagą:
„...'Dziennik' to proza pełna pytań o rzeczy naprawdę istotne. Nie ma w nim polityki i doraźności, co najwyżej gorzkie spostrzeżenie, że w Polsce triumfuje to, z czym bezskutecznie walczył Gombrowicz. Smutne."
Mam zaufanie do Strzałki, ze względu na jego opracowania dotyczące o. Badeniego i o. Kłoczowskiego i podzielam jego opinię zawartą w cytowanym fragmencie. Nie jestem jednak tak wielkim entuzjastą jak on, bo autor winien książkę przeredagować, co jest 'condicio sine qua non' zdobycia przez nią popularności. Widoczny brak jej, mimo upływu 8 lat od jej wydania potwierdza moja tezę.
Mimo to, już w tym stanie, ją polecam, bo zawiera ciekawego materiału sporo, choć moje wspomnienia i odczucia różnią się czasem od tych, autora. Wiadomo, że pamięć jest wypadkową osobistych chęci utrwalania i wymazywania, więc różnicom nie ma co się dziwić, a w dodatku, jeśli nie deformują ogólnego przesłania, to są nieistotne