Jon McGregor (ur. 1976) uważany jest za pisarza ogromnie utalentowanego i rokującego wielkie nadzieje. Wszystkie trzy napisane przez niego dotychczas powieści nominowane były do Bookera, najważniejszej nagrody literackiej Wielkiej Brytanii.http://www.jonmcgregor.com/books/
Kupiłam to kieszonkowe wydanie dokładnie za 4.99 w Carrefourze i, szczerze mówiąc, był to mój najlepszy marketowy zakup literacki ever. Od tamtej pory regularnie przeglądam kosze z książkami, doszukując się kolejnych wartościowych i tanich maleńkości, jednak jeszcze nic nie przebiło powieści McGregora.
Jest to zaskakujące dla mnie tym bardziej, że przecież nie cierpię narracji prowadzonej w czasie teraźniejszym. Zwykle nie potrafię się w takie teksty wczuć i mam problemy z wyobrażaniem sobie, że coś dzieje się właśnie teraz, gdy czytam tekst, a nie wtedy, zanim ktoś go napisał. Omijam takie książki; gdy mam je w ręce, zwykle odkładam je z powrotem na sklepowe półki. Jednak w tym przypadku coś mnie tknęło i postanowiłam dać szansę... Bo nie tylko blurb mnie urzekł, lecz również pierwszy akapit:
„Drzwi wyważyli, jest koniec grudnia, i wynoszą ciało”.
Historia zaczyna się od wybuchu, a potem napięcie jedynie rośnie. Narracja jest dynamiczna, a opisy miejsc – skrzętnie wplecione w akapity przeżyć wewnętrznych, czynności i wspomnień postaci. W „Nawet psy” wszystko przeplata się ze wszystkim, atmosfera jest gęsta. Nie uświadczyłam męczącej ekspozycji, każde wykorzystane przez autora słowo ma znaczenie i pełni istotną rolę: albo buduje klimat i szkicuje miejsce akcji, albo przedstawia specyficzny sposób myślenia postaci lub chóru (wspomnianego w blurbie). Zakładam, że ciężko sobie to wyobrazić, właściwie bardzo ciężko oddać mi specyfikę tej książki, stąd w poście aż dwa dłuższe jej fragmenty. Całość recenzji, z postem i fragmentami, znajduje się tutaj:
https://skoiastyle.blogspot.com/2020/02/15-toplista-literacka-miejsce-10.html
Od razu trzeba zaznaczyć, że wątek kryminalny jest tutaj tylko pretekstem do pokazania pewnego wycinka świata i ludzi w nim żyjących. Dlatego wielu czytelników czuje rozczarowanie. Ale to właśnie ten kontrast gatunkowy sprawia, że świat przedstawiony wybrzmiewa, pęcznieje i nabiera specyficznego kolorytu, który w innych wypadku umknąłby nam zupełnie. Bardzo ciekawy zabieg i godny uwagi. Książka dobra, byle tylko nie czytać jej z nastawieniem na kryminał.