Jest jedną z najbardziej niezwykłych, a zarazem jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci XX wieku. Tancerka i aktorka, zdobyła światową sławę jako reżyserka filmowa. Jej największe dzieło, „Triumf woli” (1935),dokumentowało zjazd partii narodowosocjalistycznej w Norymberdze w 1936 roku. Wielką karierę zrobił także dwuczęściowy film o igrzyskach olimpijskich w Berlinie w 1936 roku: „Olimpiada” i „Święto narodów”. Po wojnie Riefenstahl podkreślała, że nie miała związków z narodowym socjalizmem, a służyła jedynie sztuce. Nie mogąc realizować filmów, poświęciła się fotografii i wydała kilka wspaniałych albumów.http://leni-riefenstahl.de/
Wyjątkowo ciężko czytało mi się tę książkę. Jest długa, rozwlekła i po prostu nudna. Jednak przede wszystkim przeszkadzał mi sposób w jaki autorka ubierała swoje życie w słowa. Zdaję sobie sprawę, że w wypadku autobiografii trudno oczekiwać obiektywizmu od autora, lecz w tym przypadku pokazanie siebie jako postaci kryształowej bardzo mi przeszkadzało w lekturze.
Chylę czoła przed wielkim wyzwaniem jakim stało się spisaniem autobiografii - bo o to poproszono bohaterkę, gdy dobiegała 80 - ale z drugiej strony: kiedy zacząć porządkować wspomnienia, jeśli nie u schyłku życiowej energii? Strasznie żal tej postaci, której dramatyczna historia nie oszczędziła. Niefortunna znajomość z Hitlerem położyła cień na całym jej 100-letnim życiu. Była nieprawdopodobną pasjonatką tańca i kina, tytanką pracy. Nie bacząc na zdrowie i to co dookoła dopieszczała swoje dzieła drobiazgowo, tworząc dzięki temu niezapomniane zapewne dzieła swojej epoki. W swoim długim i pasjonującym życiu spotkała wielu przedstawicieli śmietanki towarzyskiej, ale też ludzi miałkich, tchórzliwych oszustów; a jednak nigdy nie straciła zapału i przekonania do odkrywania świata na swój sposób, nigdy nie poddała prób przekazania jego piękna w tworzonych dziełach, w następstwie czego stawały się one sztandarowymi kanonami światowej kinematografii.
Jeżeli jest prawdą to co napisała o swojej znajomości z Hitlerem i jego najbliższego otoczeniem, to mamy tu do czynienia z ciekawym, ale trudnym przez nas do zaakceptowania - spojrzeniem na faszyzm. Spojrzenie oczami młodej, odważnej kobiety, której celem samym w sobie było kreowanie piękna.
Książka jest długa, co samo w sobie nie stanowiło dla mnie wyzwania, jedyną niedogodnością okazało się nużące jej zakończenie.
Mimo to zazdroszczę Leni barwnego i nieprawdopodobnego odkrywania świata wbrew wszelkim niedogodnościom jakie tylko potrafią przydarzyć się po drodze!