Artylerzysta Stalina Piotr Michin 6,1
ocenił(a) na 83 lata temu Dość dawno nie sięgałem po wspomnienia wojenne żołnierzy walczących w ramach Armii Radzieckiej. Być może jest to efekt czasów, kiedy w księgarniach i bibliotekach był ich zdecydowany nadmiar, a ich treść była zbyt wyidealizowana i sławiąca potęgę militarną Związku Radzieckiego. Tymczasem wspomnienia młodego kapitana z lat 1942-1945, pisane z perspektywy ponad 40 lat, okazały się w czytaniu sporym zaskoczeniem. Polski tytuł może nieco mylący, bo może sugerować oddanie i wiernopoddańczość „Wielkiemu Językoznawcy”, tymczasem rzecz ma się inaczej.
Po pierwsze, autor stara się uzmysłowić jak wyglądała wojna z perspektywy dowódcy dywizjonu artylerii. Toteż relatywnie mało znajdziemy w tej książce rozważań na temat sytuacji wielkich jednostek. Bardziej uwidoczniono bezpośrednie obcowanie z niebezpieczeństwem, dowodzenie na szczeblu baterii czy dyonu, krew kolegów, śmierć podkomendnych, dramatyczne wybory i decyzje podejmowane instynktownie w ułamku sekundy. Każda decyzja na polu walki mogła być oceniona pod kątem rozkazu Nr 227, znanego jako „Ani kroku wstecz !”, o czym mógł się przekonać autor wspomnień.
Po drugie, autor uwidacznia także bezmyślność czy nieudolność w dowodzeniu, nastawienie na sukces bez względu na koszty, której ceną była śmierć wielu istnień ludzkich – tu największe wrażenie historia nieszczęsnej 2 baterii. Niektóre sceny są bardzo dojmujące, zaś wojna nie jest ukazana z punktu widzenia zawsze zwycięskiej armii. Co może zastanawiać, to niesamowite wręcz szczęście autora, wielokrotnie bowiem znajdował się w sytuacjach, z których nie powinien wyjść z życiem.
Lektura okazała się interesująca również pod kątem szlaku bojowego 1028 pułk artylerii, pokazywanego pośrednio przez pryzmat wspomnień. Udział czerwonoarmistów w zdobywaniu Rumunii, Bułgarii, Jugosławii i Węgier w latach 1944-45 nie był tak często eksponowany w polskich wydawnictwach. Reasumując, zaskakująco poczytna pozycja, choć końcówka bardzo skrótowa, sprawia wrażenie pisanego w zbytnim pośpiechu. Drobny mankament – przydałoby się więcej precyzji odnośnie nazewnictwa oddziałów oraz stopni.