Bobby Fischer. Obsesje geniusza Stefan Gawlikowski 7,0
ocenił(a) na 73 lata temu Książka bardzo ciekawa, od dłuższego czasu żadna mnie tak nie wciągnęła.
Opis człowieka obdarzonego wielkim talentem, inteligencją i pasją, który dla gry w szachy zrobił bardzo wiele. Ale mógł zrobić o wiele więcej i zostać gigantem.
Jednocześnie to opis życia człowieka, o którym mógłbym powiedzieć po lekturze tej książki, że z dala od szachownicy stawał się obłąkany. Zwłaszcza po zdobyciu mistrzostwa świata jego życie zaczyna przypominać koszmar. Nie ma w nim już zbyt wiele o grze, ponieważ przestał grać, natomiast jest coraz więcej o nienawiści, nieufności, strachu. Nie do wyobrażenia było dla mnie, jak urządził swoje życie, jak obsesje, lęki, idiotyczne uprzedzenia wzięły w nim górę. Zamiast spijać śmietankę, konsumować efekty swojej ciężkiej pracy — wrzucił to wszystko do kosza.
Nie ufał przyjaciołom i rodzinie, a ufał sekciarzom dziwacznych religii. Nie brał pieniędzy od ludzi, którzy oferowali mu krocie za czasami ledwo kiwnięcie palcem, a przyjął ofertę, która sprawiła, że stał się wygnańcem z własnego kraju. Nienawidził Żydów, chociaż on sam i cała jego najbliższa rodzina była Żydami. Negował holokaust, zaczytywał się w „Mein Kampf”, urodzony i wychowany w Ameryce — gdzie w końcu jego matka po długiej tułaczce znalazła im spokojny dom — cieszył się z zamachu na WTC... Szaleństwo.
A jednocześnie w pewnych momentach, na bardzo krótkie okresy czasu, w wyjątkowych sytuacjach, potrafił być zabawny, kulturalny, otwarty, na chwilę wyjść z tej skorupy wiecznej podejrzliwości. Jak doktor Jekyll i pan Hyde.
Myślę, że potrzebował poważnej pomocy psychologa lub psychiatry, a może obu. Ale jak człowieka zaprowadzić do specjalisty, gdy sam nie widzi takiej potrzeby?
Miał olbrzymi potencjał, wiedzę, doświadczenie i inteligencję, by do gry w szachy wnieść ogrom interesujących zmian. Ale ten ogrom zaprzepaścił w sposób niewytłumaczalny.
Czego mi brakuje w tej książce? Zdjęć. Są trzy, samego Fischera, jeśli policzyć okładkowe. Żadnych zdjęć z najważniejszych wydarzeń sportowych, w jakich udział brał Fischer. Żadnych zdjęć miejsc, rodziny, przyjaciół czy przeciwników. Oczywiście wszystko to można znaleźć w Internecie, ale książka byłaby dużo bardziej kompletna, bo jest bardzo dobrze napisana, szybko się ją czyta, styl wciąga i naprawdę brakuje zdjęć jako punktów zaczepienia dla wyobraźni, żeby osobom nadać twarze, a miejscom kształt.
To duży minus dla wydawcy, bo skoro znalazło się miejsce na reklamy książek (zupełnie niezwiązanych z szachami),to z pewnością choćby kilkanaście zdjęć można było umieścić.
Plusem są krótkie biografie przeciwników na końcu książki, co powinno sprawić, że dla kogoś zupełnie nieinteresującego się szachami, a tylko biografiami sławnych ludzi, szachowi rywale Fischera nabiorą głębszego wyrazu (bo wszyscy byli ludźmi nieprzeciętnymi).
Warto przeczytać i mieć na półce, zwłaszcza jeśli ktoś interesuje się szachami nie tylko jako bierkami, taktyką i strategią.