Rewelacyjna, porywająca, chwytająca za serce, poruszająca do głębi, budząca uśpione emocje i sprawiająca, że człowiek pomimo że dźwiga sen na powiekach... nie idzie spać. A co ciekawe nie mówię tu o samej książce, tylko o mistrzowsko opisanej niezwykłej historii dwojga całkiem zwykłych ludzi, dzięki którym jakimś cudem (i całe szczęście),bo trudno napisać inaczej, XV wieczny holenderski świat przywitał małego Erazma. Charles Reade w tak piękny i ciekawy sposób pisze swoje dzieło, że czytelnik dotykając wzrokiem zapisanej strony książki, zostaje ekspresowo przeniesiony w samo centrum prostej codzienności, jest naocznym świadkiem wielu zwrotów biegu zdarzeń, z których niektóre jak to w życiu bywa, dzięki głupocie, zawiści, zazdrości i chęci zdeptania komuś uczuć i człowieczeństwa, nie będzie zachwycony że takie rzeczy jednak mają tu swoje miejsce. Ciekawym jest odczucie zażyłości z głównymi bohaterami. Z całego serca polecam czytelnikom, którzy wraz z czytaniem książek, lubią przebywać w toczących się w kole wyniosłych ideałów, jakże zatwardziałych duchem i charakterem XV wiecznych czasach..