Amerykański artysta malarz i ilustrator komiksów oraz utworów fantasy. Specjalizuje się w ilustracji zaczerpniętej z mitów i baśni. Na jego twórczość mieli wpływy m.in. brytyjski "Złoty Wiek",ilustrator książek Arthur Rackham , czeski malarz Art Nouveau Alfonsa Mucha. Zdobył kilka nagród za swoje ilustracje.http://www.greenmanpress.com/
Kolejny numer "Amazong Spider-Man Epic Collection" i znowu trochę nierówno. Chociaż jest o wiele lepiej niż w poprzednim numerze, który wypełniony był po brzegi kiepskimi i nudnymi przygodami Pająka. Tym razem Pająk walczy nie tylko ze swoimi najbardziej wymagającymi przeciwnikami - a zdarzają się i przeciwnycy innych bohaterów ze stajni Marvela. Jest dobrze, czasami pojawiają się mielizny, ale na szczęście Spider-Man szybko się z nich wymyka. Jest też tm-semicowy vibe, co oczywiście sprawia, że pojawia się nutka nostalgii.
Największą zachętą do zapoznania się z tym tomem był dla mnie powrót tytułowej Sinister Six, chociaż patrząc z perspektywy czasu jej motywy wydają się bardzo banalne, wręcz infantylne. Większość tomu opatrzona jest rysunkami Erica Larsena, które poza wizualizacją Spider-Mana uważam raczej za przeciętne.
Podobały mi się natomiast wątki z próbującym się resocjalizować Sandmanem oraz z Black Cat, którą poznajemy niejako na nowo, bo w cywilu u boku Flasha Thompsona! Miłą odskocznią była tymczasowa utrata mocy przez Spider-Mana, podczas której musiał mierzyć się z ciekawą postacią, jaką jest Tarantula i zawsze niebezpieczny Skorpion. W potyczce z tym drugim osłabiony Spider-Man nie miałby jednak szans, gdyby nie pomocna dłoń wspomnianej wcześniej Black Cat.
Ważnym epizodem była również śmierć Nathana, do której pośrednio przyczynił się Vulture oraz wstęp do pojawienia się samego… Carnage!!! Aha, no i Venom – w teorii decydujące starcie na bezludnej wyspie. Przez większość czasu, kiedy pojawiał się w komiksie miałem jednak wrażenie, że bardziej zależy mu na gonieniu króliczka, niż zjedzeniu go.
W międzyczasie pojawia się jeszcze m.in. Shocker, Chance, Rhino, Silver Fox, Doctor Doom, a o swojej obecności daje znać również psychofan Mary Jane – Caesar, który nieoczekiwanym zwrotem akcji kończy tragiczne.
Kompletnie nie przypadła mi za to do gustu "baśniowa" opowieść o wyjeździe Petera i Mary Jane na odpoczynek do Szkocji, gdzie pakują się (jak zwykle!) w kłopoty z miejscowymi dziwakami, a w tle konfliktu pojawiają się dodatkowo wątki magiczne. Historia zupełnie niepotrzebna, nie mająca znaczenia dla uniwersum, ani nawet powiązania z nim.