Natalia Wiesława Oramus 6,6
ocenił(a) na 912 lata temu Książkę znalazłam przez przypadek. Podczas Dnia Literatury Wyspiarskiej biblioteka sprzedawała książki za grosze, m.in. "Natalia" trafiła wtedy do moich rąk. Myślę, że to były najlepiej wydane dwa złote w całym moim życiu. I mówię tu całkowicie poważnie.
Wczoraj dałam ją do czytania mojej mamie. Powiedziała, że płakała jak bóbr i jest naprawdę pod wrażeniem (tak opisując, w wielkim skrócie). Dodała też, że powinna ona należeć do kanonu lektur, jako że takie książki są po prostu natchnieniem dla duszy.
A więc? Początkowo zaintrygowała mnie okładka. Profil kobiety w rozwichrzonych włosach. Książka stara, poprzecierana na lekko pożółkłym papierze. Nie ma do niej żadnego opisu, prócz cytatu z książki. Nie dziwię się - nie mogę sama opisać słów, które mogłyby zachęcić do tej książki, ale - koniec, końców właśnie to robię - pisząc tę recenzję, prawda?
Jest to historia kobiety-pisarki, która wyjeżdża sama nad morze na dwa tygodnie. Akcja książki dzieli się na dwie części - teraźniejszość i przeszłość. Sam fakt, w jaki fakty łączą się w całość naprawdę mnie wzruszył do łez.
Kobieta opisuje swoje życie. Niby nic specjalnego, kolejna książka z serii "Moja wzruszająca historia", jednak... Jednak ta książka jest właśnie INNA. Tak, to chyba najlepsze określenie dla niej. Inna w swojej inności. Przede wszystkim chciałabym zaznaczyć, że książka jest o samotności i próbowaniu znalezienia swojego miejsca na ziemi. Ale jednocześnie przeplata się przez nią tyle wątków! To książka po prostu dla każdego - o IIWŚ, samobójstwie, szkole, więziach rodzinnych, konflikcie pokoleń, niezrozumieniu, inności, etc.
Na początku książki "chłonęłam" obojętność i jednocześnie pewnego rodzaju beznadziejność bohaterki. Każdy ma w swoim życiu depresję i czuję się jak powleczka od kołdry - pusty. Tak samo dzieje się z kobietą, przyjeżdża ona nad morze by się odnaleźć, przypomnieć i jednocześnie znaleźć wenę do napisania opowiadania.
Historia zaczyna się od chłopaka z psem:
"Nie przestraszyła się psa, właściwie nie zauważyła go nawet; cofnęła się, gdy dostrzegła chłopaka."
Wzruszyła mnie jej samotność; to jak dzieci przywiązały ją do drzewa i wołały na nią czarownica. Przeraził mnie ją strach przed "poczwarami" (ludźmi).
Jednocześnie poczułam żal i ścisk w piersi, gdy przed klasą, która zawsze ją ignorowała, ukazała swój talent literacki opisując swoją mamę. Gdy powiedziała, że jej mama jest Królową Śniegu i zamienia ją w lód, gdy siedzi w fotelu i spogląda tępo przed siebie.
Pamiętam, jak szła za kobietą z zakupami. Pomyślała wtedy, że taka kobieta musi być dobrą matką dla swoich dzieci, chłonęła ona postać "dobrej matki", ale wtedy kobieta ją wyzwała. Przestraszona uciekła do domu.
To naprawdę wzruszająca historia. Obojętnie wzruszająca. Bo wzruszył mnie jej chłód do świata. I to jak świat potraktował bohaterkę.
Właściwie rzecz ujmując, książka przypomina mi troszkę "Cudzoziemkę", choć na innej zasadzie: obie kobiety były niezrozumiałe, opuszczone i - przede wszystkim - skrzywdzone przez los.
Nie umiem pisać recenzji, zwłaszcza jak jestem pod sporym wrażeniem i górują nade mną uczucia, tak więc..
daję 7 gwiazdek i już.
I jeżeli kiedyś zobaczycie ją w antykwariacie czy biblioteka zechce jej się pozbyć - bierzcie ją od razu. Natalia stanie się waszą przyjaciółką. Tak jak stała się moją. Mam ochotę ją przytulić i powiedzieć, że się nią zaopiekuję.. że dam jej ciepło, którego zabrakło jej w całym jej życiu.