Kosa Sylwia Błach 8,0
ocenił(a) na 81 dzień temu "I czułam w głębi serca, że jej sekret leży w jednym z tych zniszczonych i zapomnianych gmachów, których tak wiele. Były moją pasją pomimo mrocznych wnętrz, brudnych posadzek i spowitych pajęczynami okiem. Były moimi drogowskazami."
Klaudia Zacharska, "Głód"
"Wydała swoje własne dziecko na pastwę różnej maści demonów niby robaka nabitego na haczyk od wędki. W nim coś zamieszkało. Coś strasznego, nad czym nie miał kontroli."
Paulina Stępień, "Krótka leśna opowieść"
"Istota pochodząca z najciemniejszych, lodowatych nocy i pustkowi, która żywi się wyłącznie mięsem.[...] Coś wślizgnęło się do niej. Czymkolwiek jest, żyje w niej nadal, i nie pozwala jej biednemu ciału odpocząć. I nie ma na to lekarstwa.
Magdalena Sobota, "Krótka zimowa opowieść"
Nie jestem przesadnym entuzjastą książek i antologii w formacie pdf, jednak nigdy nie przejdę obojętnie obok nadnaturalnego zbioru, który obiecuje dobrą jakość. Gdy w grę wchodzi poziom opowiadań Histerii, hasztag "groza jest kobietą" oraz znajome nazwiska dam grozy, wszelkie marudzenia odnośnie formatu odchodzą w niepamięć, a recenzja zdaje się być tylko formalnością.
W swoim dzisiejszym tekście chciałbym opowiedzieć Wam o naturalnym przedłużeniu wspomnianego wyżej #grozajwstkobietą (którego początek wyznacza antologia "Zabawki" wydana przez IX) i rzucić trochę światła na najnowszą publikację Histerii pt. "Kosa". Prezentowana antologia to siedem premierowych tekstów wybranych autorek związanych z horrorem, jednak przed lekturą warto pamiętać, że cała kobieca groza to znacznie większe zjawisko, którego nie da się zawrzeć w jednym projekcie. Nie od dziś wiadomo, że kobiety czują grozę w inny sposób niż mężczyźni, i że w całej grozie są nie mniejszym filarem.
Rzucając pewnymi utartymi sformułowaniami, pozbawiam się resztek obiektywności, jednak szczerze uważam, że "Kosa" to antologia, którą chcecie i powinniście przeczytać. Publikacja ma 90 stron cyfrowego tekstu, a drogie Panie to autorki, których rozległych nadnaturalnych twórczych poczynań nie trzeba przedstawiać więc uważam, że sięgając po projekt, nie będziecie się nudzić, czy też rzucać przysłowiowym mięsem.
Zwykle nie opisuję wszystkich opowiadań z antologii, jednak tym razem postanowiłem zrobić wyjątek. Prezentowane siedem opowiadań to całe spektrum kolorów i dowód na to, że postrzeganie grozy jest indywidualną kwestią, którą każdy czuje inaczej.
Antologię otwiera dobrze znana mi Klaudia Zacharska. Nie byłem fanem jej twórczości od samego początku, jednak uczciwie przyznaję, że od pewnego czasu jestem pod wrażeniem snutych przez nią opowieści (miałem okazję czytać przedpremierowo jej nadchodzącą powieść) i natężenia grozy, które zdaje się gęstnieć z książki na książkę. W prezentowanej publikacji, Klaudia zaprezentowała nam opowieść napisaną w niejakim hołdzie dla recenzentki/instagramerki Kamili "Suspense_books" i w pewien pokrętny sposób pokazała nam, jej miłość do ruin i opuszczonych dworów. Autorka skupiając się na tytułowym głodzie i tajemniczej przeszłości narratorki, oddaje w nasze ręce, kawał soczyście przyrządzonej historii, którą aż chce się czytać. Czytając można poczuć kurz i ruiny dawno opuszczonych pomieszczeń.
Idąc dalej, mamy opowiadania autorstwa Pauliny Stępień i Magdaleny Soboty. Z początku chciałem poświęcić dwa osobne akapity na poszczególne historie, jednak ostatecznie "Krótka letnia opowieść" i "Krótka zimowa opowieść" okazały się nierozerwalną całością jednego uniwersum. Autorki osadzają narrację na początku lat 50. XX wieku, zdecydowały się na opowiedzenie historii rodzin, toczonych przez zagadkową klątwę i dwójki bliskich, którzy tak naprawdę nigdy nie wrócili do domu. Twórczość autorek rezonuje ze sobą, jednak Paulinę wyróżnia opowieść z trzech różnych perspektyw, a Magdę groza, która w pewnym momencie przestaje być cieniem i nabiera brutalności.
Twórczość Sylwii Błach jest mi bliska od początku mojej przygody z literaturą grozy, więc naturalnie chłonę wszystko, co wpadnie w moje ręce. "Oczy, które nie widzą" to szorciak do kawy, a także pokręcona historia miłości, która bywa ślepa, więc gwarantuję, że nikt nie przejdzie obojętnie. Objętość opowiadania mogłaby być zarzutem, lecz ostatnia historia nadrabia humorem, groteską i słusznym poziomem czerwieni.
Pomimo szczerych chęci, nie kojarzę autorki kolejnego opowiadania. Martyna Konwińska postawiła na krótką, a także dość subtelną opowieść pt. "Otworzysz drzwi słońcu" i udowodniła, że ma naprawdę bogatą wyobraźnię, którą warto poznać. W swojej historii autorka prezentuje apokalipsę, która zdaje się być gdzieś w tle historii i skupia się na sprezentowaniu końca świata, który jest cichszy od szeptu. Nie ma tu ludzi biegających z walizkami, rabunków i chaosu, jest tylko szelest przesuwanych firanek i agonia w swoich czterech ścianach.
Czytając dalej, trafiłem na jedną z moich ulubionych autorek polskiej grozy. Dagmara Adwentowska to pisarka, którą cenię sobie zarówno za jakość historii oraz precyzyjny i szczegółowy research, więc szczerze przyznaję, że czułem przyjemność z obcowania z "Ty, tylko ty". Autorka skupiła się na nieszczęśliwej miłości, nieodzwzajemnionych uczuciach a także o zwykłym ludzkim wyrachowaniu kryjącym się za nieoczekiwanymi maskami. Szczególnie polecam zakończenie, które wpada do głowy i już nie chce wyjść.
Na końcu jest moja ulubienica i kobieta, bez której polska groza nie byłaby już tym samym miejscem. Twórczość Ani jest jak piękny obraz lub katedra w świetle księżyca i nie mam wątpliwości, że zaprezentowana tu "Wariatka" stanowi przedłużenie jej talentu. Moim zarzutem jest długość tekstu, ponieważ zwyczajnie czuję niedosyt.
Podsumowując, uważam że "Kosa" to wspaniały projekt, który zasługuje na więcej szumu. Ubolewam nad tym, że antologia nie doczekała się wydania papierowego, jednak rozumiem, że stworzenie i wydanie książki, wcale nie jest takie proste.