Śmierć krzyczy do mnie każdego dnia ze stron gazet, z ekranu telewizora. Wiem, jak wyglądają umierające dzieci, ale mojemu własnemu "ja" śmi...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński7
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać9
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Judith End
1
6,9/10
Pisze książki: reportaż
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,9/10średnia ocena książek autora
98 przeczytało książki autora
157 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Kiedy zamykają się za mną szklane drzwi, świat na zewnątrz znika. Zostawiam za drzwiami codzienność, w której muszę funkcjonować, ludzi, któ...
Kiedy zamykają się za mną szklane drzwi, świat na zewnątrz znika. Zostawiam za drzwiami codzienność, w której muszę funkcjonować, ludzi, którzy nie mają pojęcia, co się ze mną dzieje, czas, który pędzi bez wytchnienia, tak szybko, że nie mam nadziei go dogonić. Tutaj czas się wreszcie zatrzymuje.
3 osoby to lubiąKażdy pyta, ale nikt nie chce wiedzieć naprawdę.
3 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Zapomnij o śmierci, Mamo! Judith End
6,9
Nie wiem jak mam opisać to co czuję po przeczytaniu tej książki ,ale wiem jedno ,że nie żałuje i przeczytałabym ją jeszcze raz i jeszcze i jeszcze. Dzięki tej książce inaczej patrzy się na życie , przynajmniej w moim przypadku. Ważne , by cieszyć się tym co jest teraz ,bo nie wiadomo co może przynieść nam jutro . Jak najbardziej polecam !
Zapomnij o śmierci, Mamo! Judith End
6,9
"Pani End, ma pani raka piersi." Wypowiedziane przez lekarza słowa diametralnie zmieniają życie dwudziestopięcioletniej Judith. Samotna matka małej Pauli, studentka kultury mediów, literatury niemieckiej i socjologii, rozpoczynająca nowy związek, ma mnóstwo planów na przyszłość. Niestety, stają one pod znakiem zapytania, jej świat zaczyna się zawalać, a optymistyczne nastawienie do życia i ludzi maleje z każdym dniem.
Najpierw liczne badania i konsultacje, a potem zabiegi, usunięcie piersi, radio- i chemioterapia. Nieustanne wizyty w szpitalu wykańczają psychicznie i fizycznie nie tylko zdruzgotaną Judith. Jej chorobą żyje cała rodzina i przyjaciele, którzy starają się podtrzymać ją na duchu, ocierać łzy i przejąć domowe obowiązki, aby nieco ułatwić jej życie. Córeczka Judith, czteroletnia Paula, nie bardzo rozumie, co się dzieje z mamą, dlaczego spędza z nią mało czasu, czym jest rak i czy to z jego powodu mama straciła swoje cudowne blond włosy. To dla niej Judith musi być silna i stawić czoła potwornej chorobie. Dla niej musi ŻYĆ.
"Czy filiżanka wciąż jeszcze nazywa się filiżanką? Czy cytryna nadal jest kwaśna? Wszystko wydaje się możliwe i nic już nie jest naprawdę."
Cytując Johna Greena: „To nie jest książka o raku, bo książki o raku to lipa”. W „Zapomnij o śmierci, mamo!” pojawia się rak, to i owszem, jednak nie on gra w książce pierwsze skrzypce. Najważniejsze są relacje matka-córka i rozmowy Judith z Paulą. W ich dialogach czasami pojawia się mnóstwo optymizmu i humoru, a innym razem - smutek oraz brak zrozumienia. Ta słodko-gorzka opowieść niejednokrotnie wzbudza uśmiech na twarzy, ale także sprawia, że łza kręci się w oku.
Judith End w swoim dzienniku pisze, jak rak zmienił jej życie, sposób patrzenia na świat, nastawienie do innych ludzi i własnego ciała, na które nowotwór znacząco wpłynął. Kobieta próbuje poradzić sobie z utratą piersi i przedwczesną menopauzą, będącą skutkiem terapii hormonalnej. Chciała urodzić trójkę dzieci, lecz jej plany legły w gruzach. Nie może zrobić nic więcej, jak tylko się z tym pogodzić.
„Zapomnij o śmieci, mamo!” napisane jest łatwym, bardzo przystępnym językiem. Nie trzeba się obawiać nagromadzenia niezrozumiałych medycznych terminów, ponieważ Judith sama jest laikiem, nie wie, co oznaczają dziwnie brzmiące słowa wypowiadane przez lekarzy. Jest po prostu dwudziestokilkuletnią kobietą, która w swym dzienniku opisuje walkę z chorobą, strach, rozmowy z córeczką, lekarzami i innymi pacjentkami - czyli to, czym żyła po usłyszeniu diagnozy.
"Śmierć krzyczy do mnie każdego dnia ze stron gazet, z ekranu telewizora. Wiem, jak wyglądają umierające dzieci, ale mojemu własnemu "ja" śmierć nie wydaje się przez to mniej absurdalna. Niesprawiedliwość życia objawia się przecież zawsze w losie innych. Problem w tym, że ja również dla większości (a ściślej - dla wszystkich oprócz mnie samej) jestem jedną z tych innych. Czemu nie miałabym więc być tą osobą, której historia nie ma happy endu."
Nie mogę napisać, że polecam książkę Judith End wszystkim. Pamiętniki i dzienniki, zwłaszcza takie, których tematyka jest specyficzna, nie każdemu przypadną do gustu. Jednak, jeżeli macie ochotę przeczytać o silnej kobiecie, zmagającej się z przeciwnościami losu, przeżywającej wzloty i upadki, przeczytajcie „Zapomnij o śmieci, mamo!”. Duża dawka emocji gwarantowana.