Marvels Alex Ross 8,2
ocenił(a) na 529 tyg. temu Wspaniały, wybitny, genialny, przepiękny.
Ciężko było przejść koło takich opinii obojętnie. I mimo, że na pierwszy rzut oka sposób rysowania, czy też raczej malowania nie przypadł mi do gustu, skorzystałem z okazji aby przeczytać ten komiks i ocenić go samemu.
Z doświadczenia wiem, że najgorzej jest gdy oczekiwania są wysokie i gdy dzieło nie spełnia tych oczekiwań. Tym razem moje oczekiwania były dość niskie, a więc komiks miał sporą szansę pozytywnie mnie zaskoczyć.
Jak to się skończyło?
Zgodnie z moimi oczekiwaniami, niestety.
W recenzjach najczęściej ludzie chwalą fabułę i wspaniale, wręcz fotograficzne i realistyczne rysunki.
Jak już wspomniałem, rysunki nie zrobiły na mnie wrażenia ani przed lekturą, ani nie przekonałem się do nich po lekturze. Owszem, było to innowacyjne, ale nie każda innowacja okazuje się być dobrą zmianą.
Poprzez fotograficzne rysunki, zeszyt czyta się jak album ze zdjęciami zapisany tekstem. Nie mam zamiaru szczególnie krytykować tego sposobu rysunku, gdyż ma on pewne plusy. Postacie wyglądają bardziej realistycznie i mają bardziej ludzkie proporcje. Nawet zbyt ludzkie bym powiedział. W końcu skoro są tak silni i mocni to wydawać by się mogło że powinni mieć jakieś mięśnie, zamiast wyglądać jak pan Zbyszek spod sklepu.
Gdy czytałem słowa autora, że malował ten komiks rok, robił zdjęcia najbliższym aby właściwie uchwycić cień, to trochę byłem zniesmaczony. Żeby rok czasu robić około 130 stron, opierając się przy tym na negatywach fotografii? Myślę że Jim Lee czy Todd Mcfarlane narysowaliby to w miesiąc, i to z głowy, bez pomocy rodziny. I nie potrzebowaliby do tego artefaktów, aby uchwycić cień. A wszystko byłoby i tak piękniejsze niż tutaj. Bo trzeba przyznać to szczerze, styl grafiki w Marvels wybitny nie jest. Uznałbym raczej te rysunko-fotografie za średnie. I może jest to pewien argument, że skoro historia jest opowiedziana z punktu widzenia normalnego człowieka, to taki styl przedstawienia historii jest odpowiedni, ale mnie to osobiście nie przekonuje. Wolę tradycyjny rysunek. Ale każdy może mieć swoje zdanie i skoro komuś się to podoba to ok. Tylko czy to jeszcze komiks, czy bardziej jakaś hybryda?
Co do fabuły natomiast to nie rozumiem zachwytów nad tym komiksem, gdyż jest on jednowątkowy. Cała fabuła dotyczy tego, że ludzie zmieniają zdanie co chwila, są bojaźliwi i dają się łatwo manipulować. Raz kochają mutanty, a raz nienawidzą.
Główną postacią całego komiksu jest właściwie jeden reporter. Pozostali ludzie są tutaj na doczepkę, nie mają właściwie żadnego charakteru. Superbohaterowie są tutaj ukazani jak plakaty, nie mają żadnej osobowości i praktycznie nawet nie prowadzą żadnego dialogu ani monologu. Może poza jednym zdaniem Cyclopsa, któremu próbuje się nadać wielkie znaczenie.
Czytałem ten komiks i w między czasie niemal usypiałem z nudów. Bo ileż można czytać o tym samym? O strachu przed mutantami i nakręcającej show sile mediów.
Ci co już w życiu trochę widzieli i wiedzą czego spodziewać się po ludziach będą tym komiksem znudzeni. Reszta natomiast wystawi 10/10, a i tak za parę dni o wszystkim zapomni i wróci do swojego szczęśliwego życia. Tyle będzie z moralizatorstwa i uświadamianie.
A czy w ogóle to uświadamianie i zwracenie uwagi na odmienność innych i strach przed mutantami to coś nowego? No nie. Cały ciąg wydawniczy "X-men" opierał swoją historię na strachu przed mutantami. Marvels jedt tutaj wtórne i nie wnosi nic więcej.
Bohater tego komiksu na koniec jest już zmęczony tym wszystkim i odchodzi na emeryturę.
I ja też zmęczyłem się czytaniem tego albumu i nie spodziewam się, żebym miał ochotę przeczytać go po raz kolejny.
A jako że wkrótce będzie premiera filmu Marvels, to absolutnie nie wybieram się na niego do kina. Lektura komiksu od duetu Busiek /Ross w zupełności mi już wystarczy.