Najnowsze artykuły
- ArtykułyJedna książka, dwie opowieści i całe mnóstwo tajemnic. Gareth Rubin o książce „Dom Klepsydry”Ewa Cieślik1
- ArtykułyIdziemy do lasu! Przegląd książek dla dzikich rodzinDaria Panek-Płókarz8
- ArtykułyAzyl i więzienie dla duszy – wywiad z Tomaszem Sablikiem, autorem książki „Mój dom”Marcin Waincetel2
- ArtykułyZa każdą wielką fortuną kryje się jeszcze większa zbrodnia. Pierre Lemaitre, „Wielki świat”BarbaraDorosz7
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Aleksander W. Pylcyn
1
6,7/10
Pisze książki: powieść historyczna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,7/10średnia ocena książek autora
21 przeczytało książki autora
28 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Byłem dowódcą oficerskiej kompanii karnej Armii Czerwonej
Aleksander W. Pylcyn
6,7 z 17 ocen
49 czytelników 2 opinie
2009
Najnowsze opinie o książkach autora
Byłem dowódcą oficerskiej kompanii karnej Armii Czerwonej Aleksander W. Pylcyn
6,7
Książka nie tyle historyczna, co prop-przygodowa. Autor w swej komuszej naiwności, rozczula kułacze serce. Kompanie karne nie stanowiły bojowej awangardy, jak sugeruje Pylcyn, nie były awansem dla oficera. Ukradłeś mydło, worek kaszy, czy też nie cenisz koloru czerwonego - trafiasz na front w pierwszym szeregu. Przeżyjesz przygodę, lub nie przeżyjesz wcale. Ot, i cała ludowa sprawiedliwość. Wsio.
Byłem dowódcą oficerskiej kompanii karnej Armii Czerwonej Aleksander W. Pylcyn
6,7
Ciekawy przypadek wpływu propagandy na jednostkę ludu radzieckiego.
Czasem śmieszne, częściej - straszne.
Śmieszne? "Nie mogę zrozumieć, dlaczego [Polacy] tak bardzo nienawidzili kołchozów, ponieważ uważaliśmy je za najbardziej racjonalna formę rolnictwa".
Taaa, i dlatego ZSRR był importerem żywności.
Straszne? "Oczywiście nie wypuszczaliśmy jeńców wolno, po przesłuchaniu rozstrzeliwaliśmy ich". Podkreślę - "oczywiście"!
Na niemieckiej ziemi działo się tak - "Na drodze leżało pięć lub sześć nagich ciał, a wśród nich ciała kobiet oraz starszych i młodszych dzieci.(...). Były zmiażdżone i wciśnięte w ziemię. Sądząc po śladach gąsienic, po ludziach przejechało kilka czołgów".
Tak bohaterska Armia Czerwona wyzwalała cywilów spod niemieckiego terroru. A autor się dziwi co kilka stron, ze brak jest dziś szacunku dla takich "wyzwolicieli". Ciekawe, czemu?
I jeszcze coś o polskiej armii "wyzwoleńczej".
"(...) niedaleko nas stacjonowała jednostka ludowego Wojska Polskiego. (...) dobrze jest znać towarzyszy broni. Jak się spodziewaliśmy, większość z nich była Rosjanami, niektórzy z nich nie mieli nawet polskich imion i nazwisk".
Tacy to "Polacy" nas wyzwalali.
Podobnych kwiatków jest w książce więcej. Im usilniej autor stara się nas przekonać, jaki to ZSRR i Armia Czerwona byli wspaniali, tym bardziej okrutna prawda wyziera zza jego propagandowego bełkotu. bo czasem bez zastanowienia mówi prawdę. Prawdę dla rosyjskich żołnierzy oczywistą, dla nas - straszną.
Warto przeczytać!