Sławę przyniosła mu seria „Yawara!” – opowieść o dziewczynie uprawiającej judo. Obecnie jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych japońskich twórców komiksowych. Na Zachodzie znany głównie z ostatnich dzieł – „Monster”, „20th Century Boys” i „Pluto”. Otrzymał wiele nagród i nominacji, w tym jako jedyny twórca zdobył dwukrotnie Tezuka Osamu Shō. Wśród swoich inspiracji wymienia prace Katsushiro Ōtomo (autora „Akiry”).https://twitter.com/urasawa_naoki
Nie wierzę, żeby Przyjaciel był martwy. Jeśli moja teoria z poprzedniego tomu jest prawdziwa, to zgon jednego z Trzech nie ma większego wpływu na fabułę, się go zastąpi.
Zgon nie ma też wpływu na kolejną plagę, która, przyznaję, jest bardzo, bardzo straszna. W COVIDzie się bałam, a tu? Tutaj już byłabym martwa. Szczepionka jest, a jak, ale to jeszcze nie ten moment, by uratowała świat.
Trochę rozjaśnia się zamieszanie z 1970 a 1971. I w końcu, no nareszcie pokazali, co takiego widział Osioł. Tak, na jego miejscu też bym spierdalała. Myślałam, że może zobaczył tego sławnego ducha, ale taki umysł ścisły, nieee, on wiedział, że to ściema. Szkoda, że nie żyje.
Pod koniec się popłakałam. Sama w to nie wierzę, a jednak. To zdarzenie rozładowało nazbierane emocje.
To nie koniec powrotów i tutaj spotykami kolejną osobę - Sadakiyo. Początkowo to zachowuje się jak niespełna rozumu gość i to jest przerażające, bo nie wiesz — czy tylko idzie ci zrobić herbatę, czy idzie po nóź, żeby cię zadźgać. Ogólnie to szkoda faceta, szkoda mi go za dzieciaka, bo ewidentnie miał pecha co do przyjaciół. Zobaczymy, jak to się dalej rozwinie.
Ustawka Kanny z mafiosami jest grubymi nićmi szyta. Chwilowo ludzie ci nie mają zastosowania poza kilkoma rozdziałami i podejrzewam, że może coś w przyszłości? Chyba że mieli być tam tylko po to, żeby spełniło się jedno z proroctw, jak tak to... lipny powód.
I Kanna, Kanna w końcu się dowiedziała. Ciekawe, co tym razem zrobi.