Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Saint-Exupery był wielkim pisarzem. Fakt. Był też wielkim pilotem. Fakt. Boli mnie jednak to, że po przeczytaniu tej książki mam wrażenie, że te dwie rzeczy były często ze sobą mylone. Bo pisarzem można być przez całe życie, a pilotem tylko do emerytury. Przykre, ale to nie jest bezsensowny wymysł, tutaj chodzi o bezpieczeństwo. Skoro pilot przekracza dopuszczany wiek, to choćby był jedynym pisarzem na ziemi, nie powinno się go wpuszczać na pokład. Jedyne, co moim zdaniem usprawiedliwia decyzję dowódców, którzy wyrazili zgodę na ponowne pilotowanie myśliwca, jest to, że pilot ten spędził w powietrzu ponad 7000h, to naprawdę duży nalot, co za tym idzie - ogromne doświadczenie. Wielokrotnie było powtarzane w tej książce, że ostatnie podróże w powietrzu kończyły się sukcesami, ale miał też wyjątkowo dużo awarii. I w końcu dlaczego zginął? SPOILER. Bo leciał za nisko. A dlaczego leciał za nisko? Bo jego zdrowie nie pozwoliło mu na lot na większej wysokości. Nie mogę go jednak potępiać za wybory, których dokonał. Musiał wiedzieć, na co się decydował. Skoro tak wybrał, nie mnie to oceniać. Sama książka całkiem dobra. Forma przystępna, wszystko wyjaśnione wręcz łopatologicznie.