Żelazny krzyż Willi Heinrich 7,7
ocenił(a) na 712 lata temu Wahałam się między wystawieniem oceny "dobrej" a "bardzo dobrej". W końcu wybrałam tą pierwszą, zaraz wyjaśnię dlaczego.
Myślę, że niemiecki tytuł byłby bardziej adekwatny do treści książki. "Żelazny Krzyż" brzmi co prawda lepiej niż niemiecka wersja, ale za to nie uprzedza nas, że cała książka będzie poświęcona przygodom jednego żołnierza, Steinera (chyba ani razu nie pojawia się jego imię. Zresztą w tej książce ogólnie wszyscy posługują się nazwiskami). Steiner jest ogólnie ciekawie skonstruowaną postacią, bardzo ciekawie, nigdy nie mogłam przewidzieć jak się zachowa, co powie. Irytowała mnie za to cześć jaką oddawali mu wszyscy dowódcy, jakim uwielbieniem się cieszył wśród żołnierzy, poza - rzecz jasna - perfidnymi, złymi charakterami, z którymi nasz bohater popada w poważny konflikt.
Z jednej strony książka jest ciekawa, bo pokazuje, że nawet w czasie II wojny światowej dobra, czy zła nie można mierzyć kolorem munduru, ale z drugiej strony - niekonsekwencja! - ukazuje wszystko czarno-biało. Steiner jest dobry, jego żołnierze są dobrzy, za to źli są: kapitan Stransky i jego adiutant. Wzdłuż tej osi poprowadzona jest cała akcja książki.
Nie jest to może jakaś wybitna literatura, taka książka przygodowa z historycznymi faktami w tle. Na początku bardzo wciąga, w środku jest trochę oklapła, ale za to końcówkę znów czyta się rewelacyjnie. Jest i śmiesznie, i strasznie, i smutno. Z bohaterami można się zżyć, nie tylko z wszechobecnym Steinerem, ale z jego ludźmi: Krugerem, Maagiem, Kieferem. Trochę ich jest, o niektórych dowiadujemy się więcej, o niektórych mniej, inni przewijają się tylko epizodycznie. Wielka sztuka to nie jest, ale czyta się naprawdę bardzo dobrze.