Najnowsze artykuły
- ArtykułyUwaga, akcja recenzencka. Weź udział i wygraj powieść „Fabryka szpiegów“!LubimyCzytać1
- ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant18
- Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
- ArtykułyTrzeci sezon „Bridgertonów” tuż-tuż, a w Świątyni Opatrzności Bożej niecodzienni gościeAnna Sierant4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Alan Martin
5
6,2/10
Pisze książki: komiksy, zdrowie, medycyna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,2/10średnia ocena książek autora
68 przeczytało książki autora
40 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
TANK GIRL TOM 3
Alan Martin, Jamie Hewlett
Cykl: Tank Girl (tom 3)
6,1 z 15 ocen
32 czytelników 3 opinie
2018
TANK GIRL TOM 2
Alan Martin, Jamie Hewlett
Cykl: Tank Girl (tom 2)
6,2 z 21 ocen
38 czytelników 2 opinie
2018
Tank Girl Tom 1
Alan Martin, Jamie Hewlett
Cykl: Tank Girl (tom 1)
6,4 z 53 ocen
88 czytelników 10 opinii
2017
Najnowsze opinie o książkach autora
Tank Girl Tom 1 Alan Martin
6,4
ZMIAŻDŻY CI KRĘGOSŁUP I JAJA
Na okładce tego albumu znajduje się ostrzeżenie, by trzymać go z dala od dzieci i Greenpeace’u i nie ma w tym zbyt wiele przesady. „Tank Girl”, kultowa seria Martina i Hewletta (komiksiarza odpowiedzialnego także za graficzne opracowanie albumów i występów zespołu Gorillaz) to twór ostry, wulgarny, pełen niewybrednego humoru… Po prostu brytyjski komiks punkowy, korzeniami mocno tkwiący w undergroundowych zinach.
Poznajcie Tank Girl, niepokorną heroinę żyjącą w świecie przyszłości. A dokładniej w Australii przyszłości, gdzie Krainą Kangurów rządzi 92-letni, wiecznie popuszczający prezydent Hogan (ktoś pamięta „Krokodyla Dundee”? Nie? To koniecznie odświeżcie sobie film przed lekturą!) – z tym, że kangurami tutaj władać akurat się nie da. Zwierzęta te, obdarzone mową, inteligencją (szczątkową, ale jednak) i brutalnością, przerzuciły się z niszczenia plonów na molestowanie farmerów i podpalanie ich dzieci. Przy okazji oczywiście wyjadają ich dania z grilla, wypijają alkohol etc. Z nimi to, między innymi oczywiście, walczy Tank Girl – dziewczyna w glanach, przyciasnym staniku i stricte punkowej fryzurze (czyli praktycznym braku włosów),która ma do swojej dyspozycji solidny czołg i konkretny arsenał broni. Pracuje w końcu dla wojska, chociaż nawet jej dowódca nie jest w stanie znieść swojej własnej podwładnej. I to do tego stopnia, że w końcu sam będzie chciał jej śmierci, ale nie uprzedzajmy faktów. A może uprzedzajmy? Kto może nam zabronić? W tym szalonym świecie wszystko jest bowiem możliwe. Tank Girl sypia z chutliwymi kangurami, choć nie omieszka po wszystkim strzelić takiemu partnerowi w łeb, wali z broni powiększającej tysiąckrotnie jądra, czołgiem wykonuje ewolucje zaprzeczające prawom fizyki i dobrze się przy tym bawi, wykonując (albo i nie) powierzone jej zadania, spotykając kolejnych osobliwych typów i pakując się w coraz to gorsze tarapaty. Ale spokojnie, nic jej nie zniszczy – to ona zmiażdży każdemu kręgosłup i jaja!
„Tank Girl” to nie jest komiks dla wszystkich. To undergroundowa jazda bez trzymanki, w której nie chodzi o logikę czy przesłanie, ale bunt i wyżycie się. Odreagowanie, poprzez odwoływanie się do sztuki niskiej i żonglowanie wchłoniętymi popkulturowymi motywami, które, przepuszczone przez odpowiedni filtr, wypełniają kadry. Wszystko to podlane zostaje muzycznymi fragmentami, swoistymi bezdźwięcznym soundtrackiem tego, czego autorzy słuchali akurat w chwili pracy nad danymi planszami. W konsekwencji powstało dzieło specyficzne, coś, co spodoba się wszystkim tym, pamiętającym czasy magazynu „Produkt” (szczególnie mocno „Tank Girl” inspirował się Filip Myszkowski, tworząc swoją serię „Emilia, Tank i Profesor”) albo dobrze bawili się czytając „Ranxa”.
Graficznie przygody dziewczyny z czołgu prezentują się podobnie, jak jej fabuła. Rysunki są brudne, undergroundowe, uliczne wręcz. To taka cartoonowa robota dla dorosłych, nie stroniąca od erotyki, dziwnych, bardzo ekspresyjnych min, krwi, przemocy i wszelkich pojazdów i broni przedstawionych z dbałością o szczegóły. Taki komiks-zabawka dla wiecznych chłopców. Mamy tu nawet nagą Tank Girl i elementy stroju do wycięcia, tak, byśmy sami mogli ją ubrać. Dodatków oczywiście jest więcej, otrzymujemy bowiem wprowadzenie opowiadające historię powstawania serii, archiwalne materiały, garść grafik i przedruk kolorowych okładek od Dark Horse. Wnętrze jest jednak czarno-białe, zremasterowane do oryginalnej wersji, i ułożone chronologicznie. Całość pozostawia po sobie dobre wrażenie i choć nie jest to komiks dla wszystkich, jak to z dziełami kultowymi bywa, każdy chociaż powinien spróbować się z nim zapoznać i przekonać na własnej skórze z czym ma do czynienia. Ja ze swej strony polecam.
Recenzja opublikowana na moim blogu: http://ksiazkarnia.blog.pl/2017/10/04/tank-girl-1-alan-martin-jamie-hewlett/
Tank Girl Tom 1 Alan Martin
6,4
Australia. Kraina wielkich i pokrytych pustyniami bezdroży. Lenno Korony Brytyjskiej zamieszkiwane przez białych idiotów, wiecznie nawalonych Aborygenów, gadające kangury i nią... Lady Destruction, Apocalyptic Bitch, po prostu Tank Girl!
Tank Girl ma trzy pasje. Uwielbia rozjeżdżać wszystko, co tylko się da swoim małym czołgiem (skojarzenia z Hubertem Gruberem są wyłącznie przypadkowe :P ),żłopać piwsko w ilościach wręcz hurtowych, oraz bzykać się z gadającymi kangurami (Lobo to przy niej taki malusi shit boy). Na tym też polegają jej przygody - rozpierduchy, imprezy i kanguro-porno. Istna jazda bez trzymanki. Tank Girl podobno swój mały czołg dostała od rządu. Nie wiem, co kierowało decydentami w owym rządzie, kiedy postanowili ją wyekwipować w ów czołg? Masochizm? Czy może pobudki iście samobójcze?
Do tego jeszcze te wszystkie odwołania do popkultury, przede wszystkim brytyjskiej z okresu końca wieku XX, ale nie tylko... Nawiązania do "Mad Maxów", czy "Krokodyla Dundee" walą po łbie czytelnika, niczym kilkunastokilowy kafar. Tank Girl lubi sobie również poparadować w hokejowej masce Jasona z "Piątku Trzynastego", jednego kolesia załatwia na Xenomorpha (nie pytajcie mnie jak to jest fizycznie możliwe),a jedna z postaci robiących za tzw. "tło" nosi na koszulce jakże wymowny napis "Powiesić Wonder Woman za jaja" (tia... z feminizmu również se jaja robią).
Tank Girl stworzyli dwaj angielscy młodzieńcy (młodzieńcy, jak na schyłek lat 80-tych oczywiście),Jamie Hewlett (rysunki) i Alan Martin (scenariusz),którzy nieludzko wręcz jarali się punkiem, czołgami, komiksami i oczywiście laskami (A który zdrowy i, niekoniecznie tylko młody, facet nie jara się laskami?). Owi Panowie Dwaj wpadli więc na przebiegły Plan aby połączyć swe pasje w komiksie. Komiksie, który podobnie do pankowej nuty jest brudny, wulgarny, czasami wręcz wstrętny, ale za to (przynajmniej dla mnie) diabelnie śmieszny. Humor co prawda balansuje na granicy ścieku, ale pomimo kilku dość sporych zachwiań równowagi w rzece g... jednak nie tonie...
Cóż... Na koniec muszę się przyznać, iż ja również uświadczyłem w swym żywocie romansiku z punkiem. Romansik ów, był jak sam pank, bardzo krótki, ale diabelnie intensywny. Pozostało mi po nim, między innymi, to, iż nadal obudzony w środku nocy potrafiłbym wydeklamować (a może nawet zawyć) hymn o pewnym Planie kapeli "The Bill":
"Gdy siedzę sobie w kiblu
Spuszczone gacie mam
Zamykam sobie wtedy oczy
Obmyślam nowy plan
Tysiące mam pomysłów
Gdy siedzę sobie tam
Wybiorę tylko jeden z nich
Najlepszy będzie plan
Ref.
Obmyślam nowy plan
Obmyślam nowy plan
Obmyślam nowy plan
Wtedy kiedy sram"
Taki właśnie był punk z tamtych czasów i taka właśnie jest "Tank Girl".
Czy warto? Każdy musi sobie sam na to pytanie odpowiedzieć. Ja się, kurde bele, nie mogę doczekać kolejnego tomu!!!