Józef Piłsudski, 1867-1935 Andrzej Garlicki 7,4
Przemysław Czapski „Książka naznaczona czasami w jakich powstawała, ale warto się z nią zapoznać …” można to i tak nazwać.
limak501 „Największym minusem jest w moim odczuciu, zbyt dużo czasu poświęconego opisom działalności partii politycznych, prowadzonych przez nie gier itd. Uważam że nie było konieczne aż tak to opisywać. W końcu to książka o Piłsudskim a nie polityce i partiach 20 lecia międzywojennego.” Dokładnie.
Grot „Nie chcę powtarzać pejoratywnych określeń Krzysztofa Masłonia z "Rzeczpospolitej" iż to był <komunistyczny historyk> ale jednak coś w tym jest. (…) Ocena bardzo wysoka z mojej strony(chyba nawet za wysoka) ze względu na drobiazgowość, analizy, wkład pracy, jednak duży minus za zbyt wyczuwalny subiektywizm Garlickiego.”
rafkuc „Wyraźnie jednak czuć ducha cenzury i/lub autocenzury (książka napisana w latach 70-tych).”
Jak była mowa przy biografii pióra Jędrzejewicza, przeczytane raz pierwszy u schyłku liceum, nie zachwyciło przy pierwszym podejściu, a gdy sprawdzam teraz, widzę, iż szereg braków umknął mi wtedy.
„W Charkowie zetknął się z konspiracją studencką. Wprowadzony został do kółka pozostającego pod wpływem niedobitków "Narodnej Woli", lecz "już na pierwszym posiedzeniu przykro był dotknięty tym, że do owego koła należeli sami prawie Moskale i kilku zaledwie Polaków" (…) W pracach tego kółka żywszego udziału nie brał. Lektura "Listów historycznych" Piotra Ławrowa znudziła go. Jak wspominał, brał udział w dyskusji na temat "obszcziny" (specyficzna forma własności chłopskiej w Rosji),w której to dyskusji, występując jako syn "zamożnego obywatela polskiego", oświadczyć miał, że z teorią obszcziźnianą nie może się zgodzić i z kółka występuje. I znowuż nie sposób ustalić wiarygodności tej późniejszej o blisko pół wieku relacji. W każdym razie nic nie wskazuje na to, aby Piłsudski w Charkowie żywiej interesował się problemami politycznymi czy ideowymi. Z listu do ciotki wynika zresztą, że studia zajmowały mu wiele czasu. ” (s. 14 wydania z 1988 i 1990)
Gdy zajrzeć do źródła widniejącego w przypisie („Niepodległość: czasopismo poświęcone najnowszym dziejom Polski” 1938, tom 18 s. 203) okaże się, że autor streścił to pomijając dość istotne zdanie.
„W pamięci Jego utkwiły szczególniej dwa posiedzenia, w których brał udział jakiś brodaty Moskal, człowiek w starszym wieku, bardzo wygadany i pewny siebie. Brodacz ten zalecał zebranym czytanie, "Listów historycznych" Ławrowa. Piłsudski zabrał się w domu do zaleconej lektury, ale po przeczytaniu kilku listów, miał jej dosyć. Tematem, na który zawzięcie podówczas dyskutowano, była tak zw. "obszczyna". Pojęcie tej "obszczyny" Polakowi - Piłsudskiemu było obce. Otóż na drugim z kolei posiedzeniu, gdy znowu "obszczyna" stała się przedmiotem dyskusji, zabrał głos i oświadczył, że Polska "obszczyny" nie zna. Brodacz zaskoczony był tym przemówieniem. Polska, nie znająca "obszczyny" była dla niego rewelacją. W głowie socjalisty rosyjskiego nie mogło się to pomieścić. Był prawdziwie zakłopotany i nie wiedział, co z taką Polską robić. Wtedy Piłsudski oświadczył, że chłopi polscy broniliby się przed narzuceniem im "obszczyny", on zaś sam, będący synem zamożnego obywatela polskiego, nie może się pogodzić z teorią obszczyźnianą, wobec czego zgłasza swe wystąpienie z koła.”
Po drugie, można poświęcić więcej niż pół zdania wyjaśnieniu na czym polegała owa „specyficzna forma własności”, skoro w Peerelu nie było to tajemnicą państwową.
Община znaczy „wspólnota”, tłumaczenie jako „gmina” (np. Jan Kucharzewski „Od białego caratu do czerwonego” tom 2 „Geneza maksymalizmu” 1925 s. 70) może powodować nieporozumienia, gdyż kojarzy się wówczas z jednostką podziału administracyjnego, lecz nie określa jej zadań.
„Wspólnota gminna bądź gromadzka lub wiejska (sielskaja obszczina, mir) istniała od wielu stuleci przede wszystkim na terenach etnicznie rosyjskich (wielkoruskich). (…) Chłopi, członkowie miru, ponosili wspólnie odpowiedzialność za świadczenia należne państwu lub obszarnikom; w ramach wspólnot dzielono co pewien czas ziemię między poszczególne rodziny. (…) We wspólnotach obowiązywała zbiorowa odpowiedzialność, tzw. poręka gromadzka, jeśli chodziło o uiszczanie wszelkich świadczeń, także podatków państwowych. Bez zgody całego miru chłop nie mógł pozbyć się użytkowanego przez siebie nadziału ani też opuścić gminy…” (Ludwik Bazylow „Historia Rosji” wydanie trzecie uzupełnione, Wrocław 1985 s. 325)
Wynikiem były okresowe klęski głodu.
„"Mir" uniemożliwiał porządną pracę na roli. Nie opłacały się melioracje, nawet nawożenie gruntu.” (Paweł Jasienica „Dwie drogi” 1960 s. 29)
Książka zyskałaby, gdyby o tym napomknąć, może zyskałaby nie za bardzo, ale jednak.
Zwłaszcza, gdy zestawić to z ilością miejsca, jakie Garlicki poświęcił np. zjazdom KPP: „Jesień 1923 r. przyniosła ważne przemiany w polskim ruchu rewolucyjnym. Od 19 września do 2 października obradował w miejscowości Bolszewo pod Moskwą II Zjazd Komunistycznej Partii Robotniczej Polski. Uczestniczyło w nim czterdziestu delegatów, dziewięciu członków KC, przedstawiciele Międzynarodówki Komunistycznej, niektórych partii komunistycznych oraz zaproszeni goście. Decyzja o zwołaniu Zjazdu zapadła w początkach 1923 r. i pierwotnie zamierzano odbyć go w maju, następnie przełożono termin na czerwiec, by jeszcze raz przełożyć go na jesień. Ważnymi etapami w rozwoju koncepcji programowych komunistów polskich były II i III konferencje, które odbyły się w lutym 1921 r. i maju roku następnego. Na drugiej konferencji odrzucono dotychczasowe hasło bojkotu wyborów i opowiedziano się za udziałem w zbliżającej się kampanii wyborczej. Trzecia konferencja dyskutowała nad tzw. tezami agrarnymi, przygotowanymi przez Marię Koszutską-Kostrzewę, przeciwstawiającymi hasło ziemi dla chłopów dotychczasowemu programowi uspołecznienia ziemi obszarniczej. Dyskutowano również sprawę jednolitego frontu, a przede wszystkim porozumienia pomiędzy KPRP a PPS.” (s. 269, początek dłuższego wywodu).
Jaki ma to związek z tematem książki, nie wiadomo.
A skoro tyle o KPP, może chociaż słówko o takich uchwałach jak „W stosunku do Gdańska KPP zwalcza narzucone mu jarzmo Polski i Ligi Narodów, zwalcza aneksjonistyczną politykę imperializmu polskiego i uznaje prawo ludności gdańskiej, siłą oderwanej od Niemiec, do ponownego złączenia się z Niemcami” ? Oczywiście ani słowa.
Choć za Peerelu też nie było to tajemnicą, uchwała ta była przedrukowywana w „Historii Polski w świetle źródeł: cz. 1, zesz. 1 – 2. Od 1918 do 1939” (Wojskowa Akademia Polityczna im. F. Dzierżyńskiego, Katedra Historii Polski i Polskiego Ruchu Robotniczego, 1975 s. 549),„Z pola walki” (Książka i Wiedza 1984 s. 234),„Pokolenia: biuletyn Komisji Historycznej KC ZMS” (tom 22, 1984 s. 89) itd.
Według rosyjskiego socjalrewolucjonisty Wiktora Czernowa 21 lutego 1914 w Paryżu Piłsudski miał powiedzieć „że przyszła wojna zakończy się pobiciem Rosji przez Austrię i Niemcy, a te z kolei będą pobite przez siły anglo-francuskie (lub anglo-amerykańsko-francuskie). Oznaczałoby to, że Piłsudski dokładnie przewidział przebieg pierwszej wojny światowej. Rzecz tylko w tym (rusycyzm – uwaga Piratki),że relacja Czernowa, uznana przez niektórych historyków za wiarygodną, nie znajduje żadnego potwierdzenia w źródłach z epoki, a późniejsze wypowiedzi samego Piłsudskiego zdecydowanie jej przeczą.” (s. 151) Relacja Czernowa ogłoszona w 1952 może sprawiać wrażenie vaticinium post eventum (przepowiedni po wydarzeniu). Artykuł „W sprawie prognoz Józefa Piłsudskiego dotyczących przebiegu I wojny światowej” w „Dziejach Najnowszych” z 1985 wskazuje jednak, iż może ona odpowiadać prawdzie. http://rcin.org.pl/Content/53347/WA303_72167_A507-DN-R-17-3-4_Wolsza.pdf
O wojnie 1920 w tradycyjny sposób: bolszewicy proponowali rokowania, Piłsudski parł do wojny w celu stworzenia „burżuazyjnego państwa ukraińskiego” (s. 226 a dalej „chłop ukraiński, który otrzymał od władzy radzieckiej ziemię i któremu ziemię tę odbierali polscy obszarnicy” ple, ple, ple w wydaniu z 2020 powtórzone ad verbum). Tymczasem Piłsudski uderzeniem na Ukrainie wyprzedził uderzenie Czerwonej Armii na Białorusi „w lutym 1920 r., szef Oddziału Operacyjnego Sztabu Polowego Rewolucyjnej Rady Wojennej Borys Szaposznikow, pułkownik starej armi i absolwent z wyróżnieniem cesarskiej Akademii Sztabu Generalnego, opracował plan kampanii przeciwko Polsce, który stał się podstawą do dalszych decyzji. Szaposznikow liczebność sił koniecznych do prowadzenia wojny z Polską szacował na 171 000 bagnetów i 16 300 – 17 800 szabel, skupionych w 19 dywizjach strzelców i 5 kawalerii. W rozważaniach Sztabu Polowego RRWR przewidywano, że należy skoncentrować 225 000 bagnetów i 16 000 – 180 000 szabel, by zapewnić sukces w wojnie. Ich większość, czyli 172 000 bagnetów i szabel miała być zgrupowana w obszarze na północ od linii Baranowicze–Mohylew. Taki rozdział wynikał z założenia, że główne uderzenie zostanie wykonane na białorusko-litewskiej części teatru wojny, prawym skrzydłem Frontu Zachodniego, na odcinku Dryssa–Połock–Lepel, w pasie między Wilnem a Lidą, z zamiarem zwinięcia wojsk polskich od północy i odrzucenie ich na Polesie.” https://bg.uwb.edu.pl/pcr/ZNMW/files/ZNMW_1992_6_007.pdf
O Berezie Kartuskiej słusznie „władza, która raz stworzy takie narzędzie, niechętnie się go wyzbywa. Poza tym sam fakt istnienia Berezy Kartuskiej stanowił dla wielu wystarczającą groźbę. Innym można to było uzmysłowić w rozmowie ostrzegawczej. Nie wyzbyto się już tego instrumentu.” (s. 688) Jednak niepotrzebnie już po napisaniu książki Garlicki twierdził „Bereza była wzorowana na hitlerowskim obozie koncentracyjnym Dachau” http://www.historycy.org/index.php?showtopic=61626&pid=335539
Sam Piłsudski miał nazwać Berezę „czerezwyczajką” (Mieczysław Lepecki „Pamiętnik Adiutanta Marszałka Piłsudskiego”, Warszawa 1989, s. 219),o tym porównaniu oczywiście ani słowa.