Przy współczesnym wysypie różnorodnej literatury dla dzieci, niezwykłych i niesamowitych pomysłach na utwory świąteczne i przy mocno utrwalonym, obecnym wizerunku Świętego Mikołaja ten klasyczny poemat Moore'a, wydaje się bardzo prosty i ubogi.
Tłumaczenie też nie do końca przypadło mi do gustu. Czytając, myślałam o Wandzie Chotomskiej i o tym, jak ona ożywiłaby ten tekst swoimi rymami.
Za to szata graficzna przyciąga oko, a ilustracje proszą się o to, by przeglądać je z dzieckiem i rozmawiać, omawiać, dyskutować.
Zdecydowanie dla najmłodszych dzieci, jako pierwszy etap oswajania ze świąteczną komercją, która mimo wszystkich swoich wad jest nam tak bliska.
Ta książeczka zmobilizowała mnie by poznać sylwetkę Clementa C. Moore'a i chociażby z tego powodu, ostatecznie nie żałuję, że rozmyślnie wpadła mi w ręce.
Ponadto, jest pierwszym utworem przeczytanym w ramach grudniowego wyzwania. :)
Gdy cały dom zapada w sen, nagle słychać dziwne dźwięki na zewnątrz. Śnieg otulił okolicę, a tuż przed domem widać 8 reniferów i oczywiście sanie z Mikołajem i prezentami. Nie ma czasu do stracenia, cały zaprzęg kieruje się na dach, a tam gość w czerwonym kubraku pakuje się do komina. Co za spotkanie!
Kochani, tego znanego na całym świecie poematu nie da się od tak opowiedzieć czy streścić. Rymowane strofy, humor i przepiękne ilustracje tworzą niesamowity klimat. Lektura jest prawdziwą przyjemnością. Oddech przyspiesza w oczekiwaniu na bieg wydarzeń, a serca rozgrzewa ciepło wyjątkowej Nocy Wigilijnej.
Polecam serdecznie, to wyjątkowa książeczka do lektury nie tylko na dobranoc.