Złote spinki Jeffreya Banksa Marcin Brzostowski 7,5
ocenił(a) na 83 lata temu Marcina Brzostowskiego i jego pióro miałam przyjemność poznać już jakiś czas temu przy jego powieści „Międzynarodowy Dzień Mafii”. W ostatnim czasie autor polecił mi kolejną ze swoich powieści – „Złote spinki Jeffreya Banksa”. Niewiele myśląc zasiadłam do ebooka i w kilka dłuższych chwil go po prostu pochłonęłam.
Główny bohater – Jeffrey Banks to minister spraw wewnętrznych. Akcja powieści dzieje się we współczesnym Londynie, a powieść jest kryminałem z mocnymi elementami komediowymi, które nie wiem, czy były „wypadkiem przy pracy” czy może celowym zabiegiem autora.
Nie od dziś wiadomo, że polityka lubi być powiązana z gangsterskim światkiem. Nie inaczej jest i tym razem, gdyż przyjacielem głównego bohatera jest Ezekiel Horn – szef londyńskiej grupy przestępczej. Z kolei jego prawą ręką i znaczącą w powieści postacią jest Frankie Turbo. To trio jest dosyć wybuchowym połączeniem.
Właśnie ten ostatni ma postawione na swojej drodze trudne zadanie. Ma bowiem zająć się narkotykami, a konkretniej ich przetransportowaniem. Cóż może pójść nie tak? Wszak powinien być doświadczoną i odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu, niestety w tym wypadku policja jest bardziej przebiegła i łapie przestępcę na gorącym uczynku. Wydawać by się mogło, że bandyta nie wyjdzie z tej sytuacji obronną ręką, Ale niestety nie tym razem, dowody zbrodni są twarde, a owe przestępstwo surowo karane. Z odsieczą przychodzi jednak Ezekiel, który postanawia odnowić swoje kontakty z przyjacielem – ministrem. Sprawa wygląda na taką, która już bardziej nie da się skomplikować. Ale tylko do momentu, w którym na froncie pojawia się Krwawy Siergiej – konkurencyjny gangus bardzo zainteresowany pewnym pakunkiem. Jak nie patrzeć, tak du** z tyłu – jak to mówią.
Ale w zasadzie o co chodzi z tymi tytułowymi złotymi spinkami? 😉
Marcin Brzostowski lubuje się w kryminalnych historiach. „Złote spinki Jeffreya Banksa” to powieść okraszona czarnym humorem, ale przy tym niezwykle wciągająca. Lekko poprowadzona fabuła wciąga i nieustająco żałuję, że powieści autora są krótkie – połyka się je dosłownie w jeden wieczór. Prowadzone dialogi i narracja są jak zwykle na wysokim poziomie – mimo, że nie byłam nigdy w Londynie, to mam wrażenie, że dzięki powieści dobrze poznałam to miasto. Często zdarza się, że w powieściach opisy przyrody czy właśnie miejsc są nudne. Tutaj nie ziewnęłam ani razu, co jest bardzo dobrym znakiem (wstyd się przyznać, ale zdarza mi się w książkach mijać kilka stron właśnie przez nudnawe wywody na tematy nie do końca znaczące w historii). Nie można tutaj również nie wspomnieć o postaciach, które nie są przerysowane, a mają nadane takie cechy, które czynią z nich pod pewnym względem ludzi wyjątkowych. Każdy charakteryzuje się innymi znakami szczególnymi i każdy z panów ma w sobie coś, co przyciąga czytelnika.
„Złote spinki Jeffreya Banksa” są idealną lekturą na nudny wieczór i na polepszenie humoru. Polecam w szczególności fanom powieści kryminalnych okraszonych dużą dozą humoru, ale również tym, którzy szukają w powieści porywającej historii wciągającej do ostatniej strony.
Za możliwość przeczytania powieści dziękuję autorowi – Marcinowi Brzostowskiemu
Serdeczności, Magdalena