Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Czytałam ją długo i uważnie, nieustannie w duchu stwierdzając, że powinien się nad nią pochylić każdy katolik, który zwykle tylko "chodzi w niedzielę do kościoła", nie pamiętając o tym, że będzie uczestniczył w Eucharystii, czyli dziękczynieniu. Zresztą ja sama nie stanowię tu wyjątku. "Gesty i słowa Mszy Świętej" to niewielka, ale bardzo treściwa publikacja, dzięki której każdy ma szansę bardziej świadomie przeżywać misterium Eucharystii. Zapytacie, jak to możliwe, skoro praktycznie wszystkie słowa i gesty towarzyszące Mszy Świętej tak bardzo weszły nam w krew, że wypowiadamy i wykonujemy je praktycznie automatycznie i zupełnie bezrefleksyjnie? Otóż jako remedium na ten rodzaj przyzwyczajenia Ronaldo Falsini proponuje ich ponowne odkrycie. Zaczyna jednak od tego, co niezbędne, czyli mistycznego sensu Eucharystii w kontekście Biblii. Następnie w przystępny i zrozumiały sposób przedstawia kolejne Jej części i wreszcie przechodzi do analizy aklamacji, modlitw, postaw, ruchów i kluczowych słów modlitwy eucharystycznej. Dzięki temu mamy szansę dowiedzieć się, co znaczy chociażby śpiew "Święty, Święty, Święty", słowo "Amen" czy znak pokoju. Autor za każdym razem przywołuje również jego pochodzenie, ale zaznacza wyraźnie, że nie chodzi tu tylko o samą wiedzę - nie cel intelektualny i doktrynalny jest tu najważniejszy! - ale o to, by pomóc nam w "lepszej" modlitwie, żebyśmy "weszli w ducha i rytm celebracji" i od tych pojedynczych momentów Mszy Świętej dotarli do Jej Centrum, czyli do Boga. "Poprzez znak możemy dotrzeć do aż do rzeczywistości oznaczanej. Im większa tajemnica, tym większe racje przemawiają za jej odkryciem: do uchwycenia jest rzeczywistość samego Boga!" Przyznaję, że nikt nigdy tak jasno i przejrzyście nie wytłumaczył mi, o co chodzi w celebracji Eucharystii jak Rinaldo Falsini! Ba, obawiałam się, że lektura tej książki mnie zmęczy, a tymczasem uzmysłowiła mi całe bogactwo Mszy Świętej i obudziła we mnie tęsknotę za Jej świadomym przeżywaniem! Sięgnijcie po nią! Naprawdę warto! Żeby w niedzielę nie tylko "chodzić do kościoła"...