Dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku, wybitny znawca twórczości Zdzisława Beksińskiego, historyk sztuki, autor licznych artykułów, katalogów i wystaw.
Tyle Beksińskiego naraz! Cztery pięknie wydane tomy połączone eleganckim kartonowym etui. Każdy poprzedzony niewielką informacją na temat autora (w językach:polskim i angielskim),po której przeczytaniu rozpoczynamy przygodę z pięknem. Jednak za jego ogromną dawkę trzeba zapłacić nieoczekiwaną cenę. Kartka po kartce, wędrujemy poprzez dziesiątki prac równocześnie wędrując przez depresję razem z Mistrzem. Pogodny z pozoru człowiek (jak określali go znajomi) pokazał w nich całą czerń, którą miał w duszy, a z którą (jak twierdził) nauczył się żyć. Smutne, szare krajobrazy (z niewielkimi strzępkami piękna jakimi są jedynie niektóre z nich - zazwyczaj te przedstawiające naturę) , jakieś koszmarne pobojowiska ze złego snu, wyłaniające się z mgły krzyże, ogromne głowy, kobiety o złych twarzach i pięknych ciałach, dziwne człowiekopodobne stwory o pustych oczach i budynki o pustych oknach, koszmarne obrazy o tematyce erotycznej (pośród których jednak, o dziwo, znaleźć można również bardzo subtelne, wręcz romantyczne),dziwaczne, często upiorne postacie zwierząt i ludzi, fotomontaże komputerowe (niesamowita wyobraźnia!) oraz, zdecydowanie moje ulubione i według mnie najpiękniejsze, obrazy z okresu fantastycznego (w przeciwieństwie do reszty oszałamiające barwami) - takie są smutne albumy genialnego artysty. I smutno się je ogląda...
Okazuje się, że Beksiński, czego by się nie dotknął, prawie zawsze osiągał spektakularne efekty - z całego jego przebogatego dorobku zdecydowanie postarzały się jedynie jego prace nieanalogowe tj. grafika cyfrowa, której zresztą był pionierem na naszym polskim artystycznym poletku. Fotografią zajmował się tylko w latach 50., ale powstałe w tym krótkim okresie prace pokazują jego mistrzostwo techniczne i absolutnie autorskie wykorzystanie tego medium.
Te ekspresyjne czarno-białe obrazy do dziś budzą szacunek nawet zwolenników awangardy, którzy do fantastyczno-oniryczne malarstwa Beksińskiego nie żywili, mówiąc delikatnie, czułych uczuć. A mimo oczywistych różnic w tych surowych, a zarazem niezwykle precyzyjnie opracowanych kadrach, prócz mistrzowskiego posługiwanie się kompozycją i światłocieniem, odnajdziemy pełny katalog jego osobistych obsesji, tak charakterystyczny dla jego prac malarskich: wyobcowanie, tajemnica, przemijanie, śmierć i rozkład są tu przewodnimi tematami.
Znajdziemy tu jednak także trochę prac humorystycznych (nieco w stylu Witkacego),które nie powinny dziwić, bo artysta mimo swojej dyżurnej grobowej tematyki osobiście słynął z dystansu i poczucia humoru. A także prace niemal radosne - mam tu na myśli wczesny zbiór pięknych, impresyjnych i sensualnych fotografii poświęconych jego żonie. To "szczęśliwe" pasmo, rzuca promień światła na tę zatopioną w mroku twórczość.