Zaczęłam czytać... I nie mogłam się oderwać od lektury. Autor ma lekkie pióro, fajny styl. Czyta się lekko i przyjemnie. W realistyczny sposób oddał specyfikę rzeczywistości Polski z czasów PRL-u. Ale kryminał z tego średniej jakości. Wątek kryminalistyczny "szyty grubymi nićmi", choć zdarzają się błyskotliwe zwroty akcji. Mimo to, nie uważam lektury "Irmy" za czas stracony i szczerze polecam, zwłaszcza tym, którzy nie lubią kryminałów w "mocniejszym" wydaniu. Myślę, że sam autor dobrze rokuje i jeszcze nie raz nas zaskoczy. Nie wiem, jak Wy, ale ja z przyjemnością sięgnę po jego książki.
Sex, drugs i rock'n'roll - bez rock'n'roll'a.
Co to oznacza? że książka jest napisana miałko. Bardzo miałko. Choć temat zły nie jest. Gdyby miał to być pomysł na film, to ocena byłaby wyższa. Być może nawet zdecydowanie wyższa. Natomiast jako powieść... cóż, jest mdła, miałka i nijaka.
Do tego - Ogromny i trudny temat. Brak przygotowania merytorycznego, brak klimatu i researchu. Zbyt duzy i zbyt trudny temat.
(fragment recenzji opublikowanej nakanapie)