Bardzo dobra pozycja pozwalająca zrozumieć nam piekło frontu wschodniego ( rosyjskie straty robią wrażenie ). Książka zawiera dużo danych czy relacji poszczególnych aktorów tego teatru działań wojennych. Wśród dziesięciu operacji roku 1944 znajdziemy też takie, które mogą być słabiej znane polskiemu czytelnikowi.
Narracja nie ma może gawędziarskiego stylu jak u Wiktora Suworowa, ale jest przystępna nawet dla czytelników nie obytych w historii wojskowości.
Najważniejsze, że książka rosyjskiego autora ( zawodowego oficera ) jest obiektywna i nie ma w sobie żadnej stronniczości.
Książkę przeczytałem dwa razy. Za pierwszym razem ilość informacji nieco mnie przytłoczyła i wiele fragmentów czytałem dość pobieżnie. Gdy książkę skończyłem, jej temat zafrapował mnie na tyle, że postanowiłem lepiej sobie wszystko poukładać i przeczytałem wszystko jeszcze raz, uważnie.
Największą zaletą książki jest unikalne - krytyczne podejście rosyjskojęzycznego autora, oparte na źródłach radzieckich/rosyjskich.
Autor obala wiele historycznych mitów, w tym rzekomy geniusz strategiczny gen. Żukowa. W książce znajdziemy wiele unikalnych informacji, lecz przez to nie czyta się jej lekko i szybko. Na szczęście humor (nierzadko czarna jego odmiana) autora umila lekturę. Na minus - mała ilość zdjęć na korzyść rysunków, kilka niezbyt czytelnych map. Szata graficzna nie powala, więc po książkę sięgną raczej pasjonaci historii i techniki wojskowej.
Książka podzielona jest na kilka części. Najdłuższą z nich stanowi opis i ewolucja sowieckiej broni pancernej - naprawdę dokładna i szczegółowa. Możemy się z niej dowiedzieć o wszystkich typach sowieckich czołgów i ich genezie powstania, ale i o mniej znanych, wybujałych projektach (np. czołgi wielowieżowe),a nawet czysto fantastycznych pomysłach, na które bezpowrotnie tracono fundusze.
Pozostałe części książki opowiadają o użyciu sowieckiej broni pancernej w konfliktach na dalekim wschodzie i w II Wojnie Światowej, zwłaszcza po napaści Niemiec w 1941 na Związek Sowiecki.
Książka otwiera oczy czytelnika na twarde zderzenie skomplikowanych technologii z siermiężną rzeczywistością ZSRS i wielkich kosztach industrializacji, jakie poniosło społeczeństwo.
Ogólnie, książka mnie zafrapowała i na pewno nie będzie ostatnią z twórczości W. Bieszanowa.