Choć nie minęło tak wiele czasu od przeczytania poprzedniego tomu, to mój zapał nieco ostygł. A może to też przez to, że niewiele się działo.
Yuki dalej chce odkryć swoją przeszłość, Kaname ją zbywa, potem stawia dość mocne ultimatum. Trochę to było męczące. Ale na plus to, co przeżywała Yuki - ciekawie to było przedstawione, chociaż sama bohaterka jest mdła i irytująca.
Sekret jej przeszłości był bardzo dobrym pomysłem, który jednak sprawił, że poczułam obrzydzenie i niechęć do jednej pary. O nie, nie umiem przekonać się do Kaname, teraz tym bardziej.
Jednak dla pięknego Zero (który moim zdaniem został niegodnie potraktowany) warto to czytać (choć tak jak powiedział to jego brat, ma on fatalny gust). Tym bardziej, że końcówka była obiecująca.
Nie wiem, czy to wina całego nakładu, ale egzemplarz, który czytałam, w środku miał kilkanaście stron do góry nogami. Totalnie wybiło mnie to z rytmu i już nie wiedziałam, jak mam czytać.
A wielka szkoda, bo ten tomik był bardzo dobry, zwłaszcza pod koniec. Dwa ostatnie rozdziały mnie rozwaliły - pojawiły się piękne momenty zniszczone przez beznadziejną. To były chyba najbardziej emocjonujące z całej serii.