Todd McFarlane urodził się w Calgary w Kanadzie. Jego historia z profesjonalnym komiksem zaczęła się w 1984 roku, kiedy podpisał kontrakt z firmą Marvel. Stał się jednym z czołowych rysowników, pracując przy takich komiksowych sławach jak The Incredible Hulk, Spider-man, X-Men. Tam dał o sobie znać charakterystyczny styl rysunku, który wzbudził kontrowersje.
Todd był jednym z twórców Image Comics, gdzie ruszył jego autorski komiks pt. Spawn, który zadebiutował w 1992 roku. Dzieło spotkało się z ogromnym zainteresowaniem, sprzedając się w liczbie 1,7 miliona egzemplarzy.
W 1994 roku, McFarlane stworzył firmę McFarlane Toys, zajmującą się produkcją zabawek. Produkuje nie tylko zabawki na licencjach Image Comics, ale i wielu innych firm.
W 1997 roku, ruszyła produkcja filmu Spawn, który okazał się hitem, pozwalając zarobić wytwórni i Toddowi 50 milionów dolarów w 19 dni.
Todd jest również autorem teledysku do utworu grupy Pearl Jam pod tytułem "Do the evolution" oraz teledysku grupy Korn "Freak on a leash".http://
Batman/Spawn zbiera w sobie trzy niezależne opowieści traktujące o spotkaniu wspomnianych Panów. Dwie z nich – Batman/Spawn: War Devil i Spawn/Batman – wydane zostały niemal trzy dekady temu, w 1994 roku. Szczególnie ta druga budziła swego czasu spore podniecenie, bo za fabułę (osadzoną w świecie Powrót Mrocznego Rycerza) odpowiadał Frank Miller, a za rysunki Todd McFarlane – dwa nazwiska w świecie komiksu, które były u szczytu swej popularności. Trzecia (i zarazem otwierająca ten zbiór),Batman/Spawn, to świeżynka sprzed 12 miesięcy. Wszystkie mają dobrą kreskę, wszystkie mają dość interesującą historię i wszystkie są… Koniec końców nad wyraz przeciętne.
Więcej przeczytasz tutaj: https://popkulturowcy.pl/2023/11/15/batman-spawn-recenzja-komiksu-ty-wroga-we-mnie-masz/
Spawn Compendium jest komiksem specyficznym. Choć jak wiele innych kompendiów zbiera po prostu wydawane w niewielkich zeszytach odcinki, to Spawn wyróżnia się tym, że jest wielką cegłą, która ma w sobie pięćdziesiąt części, każda po ok 20 stron, co daje ponad 1000 stron komiksu. I niestety w tej formie historia ta jest trudna do przetrawienia.
Ale od początku. Spawn jest mrocznym mścicielem, niezwiązanym z żadnym uniwersum komiksowym. Został wskrzeszony z martwych przez diabła, Malebolgię, żeby jako potężna istota z wieloma mocami być wojownikiem w armii szatana. Moce te są potężne, ale Spawn dostał pewne ograniczenie. Może albo je wykorzystywać i umrzeć ponownie i ostatecznie, albo oszczędzać i trwać przez wieki.
👿 Oblivion
Sytuacja Spawna z każdym epizodem robi się coraz bardziej skomplikowana i ciekawa, bo ostatecznie postanawia wykorzystać swoje moce do prywaty. Za życia był bohaterem wojennym, żołnierzem o wielu osiągnięciach, choć miał też sporo za uszami. Siła, która go ożywiła, zabrała mu wszystkie te wspomnienia.
Z czasem pamięć powraca, ale jego obecność wśród ludzi z przeszłości już nie jest taka prosta, zresztą nie ma do czego wracać. Jedyne co mu zostało to zemsta. Spawn zaprzęga swoje moce, żeby odkryć kto go wrobił i doprowadził do jego śmierci, i przy okazji odnaleźć swoją ukochaną.
Czy spawn okaże się egoistą, czy jednak postanowi zostawić sprawy tak, jak je odnalazł? Oczywiście historia się komplikuje, a All Simmons vel Spawn ma sporo wewnętrznych rozterek, które próbuje rozkminiać. Niestety ciągłe walki z przeciwnikami w tym nie pomagają.
👿 Pomysł fajny, ale…
Pomysł na postać jest świetny, niestety po kilkunastu częściach robi się nudnawo. W końcu ile można przeciągać główny wątek i mnożyć przeróżnych przeciwników, niektórych także stworzonych przez szatana, którzy chcą zająć miejsce Simmonsa w tworzonej armii.
Jest jeszcze kwestia spójności. Chociaż pomysł i ponad połowę epizodów stworzył Todd McFarlane, to resztę rysowali inni artyści. Niestety sprawiło to na mnie wrażenie lekkiego chaosu, ale to też pewnie kwestia tego, że czytałam epizody ciągiem.
👿 Specyficzny
Ogólne Spawn jest ciekawym pomysłem, ale nieco przegadanym. Przez tych 50 epizodów nie dzieje się jakoś specjalnie wiele, niektóre z nich w ogóle dość daleko odchodzą od głównego wątku. No i sam bohater… 1000 stron, a Spawn wciąż nie pogodził się z tym, że już nie jest człowiekiem i stracił kobietę, którą kochał.
Do tego można łączyć czytanie i ćwiczenia fizyczne, bo kompendium waży spokojnie z dwa kilogramy. Wydawane w częściach czytało się na pewno zupełnie inaczej i lepiej niż ciągiem. Nie mówię, że to zły komiks, po prostu do mnie nie trafił i raczej nie planuję sięgnąć po kolejne kompendia z tego świata…