Najnowsze artykuły
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński6
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać7
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Piotr Gociek
Źródło: http://nowypolskishow.co.uk/?p=2272
15
6,6/10
Urodzony: 25.08.1969
Polski dziennikarz, publicysta, redaktor, poeta, pisarz. W czasach PRL działacz Ruchu Wolność i Pokój. W roku 1999 był współwłaścicielem Wydawnictwa Urocza i redaktorem naczelnym pisma science-fiction Hyperion.
Karierę dziennikarską zaczynał w RMF FM, gdzie prowadził audycję „Do kina czy na film”. Był również korespondentem radiowym z wielu festiwali filmowych, m.in. w Cannes. Po odejściu z RMF FM przez krótki czas pracował w łódzkim Radiu Manhattan, zaś od 2000 roku pracował w Radiu Plus m.in. jako kierownik anteny. W styczniu 2005 roku odszedł z radia i założył firmę Music and Research, wykonującą badania słuchalności dla stacji radiowych. Do Radia Plus powrócił w listopadzie 2005. Od roku 2006 związany z prasą. Pracował w tygodniku „Ozon”, gdzie kierował działem Historia i zajmował się projektami specjalnymi, po zamknięciu tego tygodnika został recenzentem filmowym tygodnika „Wprost”. W latach 2007–2012 pracował w „Rzeczpospolitej”, najpierw jako sekretarz działu Opinii, a następnie jako kierownik działu Krajowego. W weekendowym dodatku do pisma - Plus Minus posiadał autorską rubrykę recenzji książkowych „Poczytanki”. W latach 2011-2012 publicysta „Uważam Rze” i „Uważam Rze Historia”. Współpracę z Presspubliką zerwał ostatecznie po zwolnieniu Pawła Lisickego. Od stycznia 2013 roku jest publicystą tygodnika "Do Rzeczy". Od 2013 pracuje w Telewizja Republika, gdzie prowadzi m.in. pasmo poranne Polska na Dzień Dobry. Redaktor naczelny portalu wNas.pl.
Karierę dziennikarską zaczynał w RMF FM, gdzie prowadził audycję „Do kina czy na film”. Był również korespondentem radiowym z wielu festiwali filmowych, m.in. w Cannes. Po odejściu z RMF FM przez krótki czas pracował w łódzkim Radiu Manhattan, zaś od 2000 roku pracował w Radiu Plus m.in. jako kierownik anteny. W styczniu 2005 roku odszedł z radia i założył firmę Music and Research, wykonującą badania słuchalności dla stacji radiowych. Do Radia Plus powrócił w listopadzie 2005. Od roku 2006 związany z prasą. Pracował w tygodniku „Ozon”, gdzie kierował działem Historia i zajmował się projektami specjalnymi, po zamknięciu tego tygodnika został recenzentem filmowym tygodnika „Wprost”. W latach 2007–2012 pracował w „Rzeczpospolitej”, najpierw jako sekretarz działu Opinii, a następnie jako kierownik działu Krajowego. W weekendowym dodatku do pisma - Plus Minus posiadał autorską rubrykę recenzji książkowych „Poczytanki”. W latach 2011-2012 publicysta „Uważam Rze” i „Uważam Rze Historia”. Współpracę z Presspubliką zerwał ostatecznie po zwolnieniu Pawła Lisickego. Od stycznia 2013 roku jest publicystą tygodnika "Do Rzeczy". Od 2013 pracuje w Telewizja Republika, gdzie prowadzi m.in. pasmo poranne Polska na Dzień Dobry. Redaktor naczelny portalu wNas.pl.
6,6/10średnia ocena książek autora
621 przeczytało książki autora
699 chce przeczytać książki autora
8fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Macie swoich poetów. Liryka polska urodzona po 1960 roku. Wypisy
7,2 z 13 ocen
84 czytelników 0 opinii
1997
Miesięcznik Fantastyka, nr 65 (2/1988)
Cykl: Fantastyka (tom 65)
7,2 z 5 ocen
15 czytelników 0 opinii
1988
Powiązane treści
Popularne cytaty autora
Bo wojna, kochani, jest jak miłość - zjawia się, kiedy chce, bierze, kogo chce, i zawsze kończy się to wszystko smutniej, niż się zaczęło.
Bo wojna, kochani, jest jak miłość - zjawia się, kiedy chce, bierze, kogo chce, i zawsze kończy się to wszystko smutniej, niż się zaczęło.
3 osoby to lubiąTransformacja ta sprowadzała się do tego, że ludzie dawnego systemu najpierw oddali władzę opozycji w zamian za gwarancję nietykalności i sp...
Transformacja ta sprowadzała się do tego, że ludzie dawnego systemu najpierw oddali władzę opozycji w zamian za gwarancję nietykalności i spokojnego robienia biznesu na majątku państwowym lub na mieniu, które udało im się sprywatyzować przez uwłaszczenie, a potem dzięki uzyskanym pieniądzom i wpływom wrócili do władzy.
3 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Demokrator Piotr Gociek
6,3
"...stu ślepców przejrzało na oczy, dwustu głuchych odzyskało słuch, a trzystu chromych ozdrowiało i ruszyło w tan - wszystko dlatego, że musnął ich ledwie wiew tego samego powietrza, którym oddychali bohaterowie.
Nie wierzcie w te bajdy. Ludzie zawsze wszystko przekręcą."
➡️490 stron fantastyki, która literalnie Was rozpieprzy na kawałeczki. Wydane po raz pierwszy w 2012, do Uncla dotarło dopiero teraz. Debiut!
Kochacie inteligentną fantastykę? Kochacie "Czarne Bataliony"? Czytaliście moją recenzję "Batalionów"? Chcecie czegoś więcej? Chcecie powieści? Rozbudowanej, rozwiniętej, przemawiającej do ducha? Pobudzającej wyobraźnię? Przy tym jak najbardziej cholera na czasie. Bo wiadomo co się dzieje i gdzie. DEMOKRATOR! Zobaczcie na okładkę! Nie mam więcej pytań. Prawie 500 stron wchodzące jak nóż w masło. 500 stron, które uświadomi Wam, jak wiele nie widzicie, jak wiele Wam umyka, jak wielowymiarowa jest rzeczywistość. A zatem do meritum!
➡️Jak smakowicie klasyczna jest ta powieść, to aż strach. Klasyczna klasyką lat mojej młodości, kiedy cała fantastyka zamykała się w kilku nazwiskach dostępnych na rynku literackim Polski, jęczącej i zgrzytającej zębami pod butem komunistów i sowietów. Płaczącej nad cenzurą wyskakującą z każdej strony. Sztuką było wtedy napisać coś, co dawało się opublikować i co nie było wciśnięte w ramy socrealizmu stosowanego.
➡️Fantastyka jak wiadomo granic nie znosi. Tym większy szacunek dla tych, którzy wtedy byli w stanie napisać powieści fantastyczne i surrealistyczne, które pod przykrywką treści zgodnych z ogólnie przyjętą linią - przemycały do naszych głów odrobinę wolności, swobody i czegoś, co nie zostawało zamknięte w szufladzie cenzora.
➡️Zajdel, Lem, Bułyczow i jego Wielki Guslar, oczywiście Strugaccy. Jeżeli tęsknicie za dawnymi czasami, kiedy fantastyka naukowa miała misję wpisaną w etos - sięgajcie po "Demokratora". Powali Was. Na glebę. Chociaż powstał w innej epoce, niż te wcześniej wspomniane. Ale czerpie z nich to co najlepsze i dodaje mnóstwo od siebie.
➡️Ok, czy dobrze się czujecie w satyrycznych, prześmiewczych książkach? Tak czy nie? Bo jak nie - odpuśćcie sobie. To jest mistrzowska satyra. Satyra na podbój świata, pokój na świecie i wspólną drogę pod egidą Gorodopolis. Satyra na sam świat i jego wynaturzenia (socjologiczne i społeczne). Na wynaturzenia totalitaryzmu pod szyldem pozornej demokracji.
➡️Wiadomo - nie ma lepszego ustroju póki co jak demokracja. Każdy dyktator mieni się z radością demokratą. Czy może demokratorem. Ten "Demokrator" w moim mniemaniu nie ma wad. Ale jest bardzo, bardzo charakterystyczny. Jak chcecie mieć przedsmak - przypomnijcie sobie opowiadanie o supergierojach z "Czarnych Batalionów". Spróbuję Wam tu napisać, że powinniście tę powieść przeczytać. A co Wy zrobicie...
➡️To nie jest książka dla wszystkich, trzeba to jasno powiedzieć. Ba, gotów jestem się założyć, że nawet nie dla większości. Jednakże jeśli tego nie przeczytacie - szkoda mi Was troszkę. Bo ominie Was taka historia, że proszę siadać. TAKA historia!
➡️"Mnogomarchowie nasi mają bowiem wiele, lecz chcieliby więcej - i tak jest dobrze. Tak trzeba."'
Czy chcielibyście więcej? Ba! Czy tak trzeba? A jakże! Normalne dążenie człowieka, że chce mieć lepiej i więcej. Że z brudu i kurzu ulicy chce wbić na salony dostępne nielicznym. I tak trzeba. Ale kłamać przy tym prosto w oczy, że to dla dobra ogółu tak się zagarnia pod siebie - o to trzeba być bezczelnym i to jak. Elyty komunizmu opanowały to do perfekcji.
➡️Przeczytajcie sobie opowieść o wspaniałej czwórce bohaterów. O tym, jak robili więcej i lepiej, żeby mieć więcej i lepiej. Dla dobra wszystkich i dobra ogółu. I w ogóle dla pokoju na świecie, dobrobytu okołoświatowego i szajdoideologii.
➡️Dobro dla wszystkich i dla każdego z osobna! Dziennikarze niepotrzebni, wszystko idzie świetnie, zgodnie z Wielkim Planem. W telewizji same uśmiechy i wesołe filmiki tudzież piosneczki.
"Urodziłem się w Gorodopolis
Dzieckiem Gorodopolis jestem ja
Moje życie dla niego
Moja śmierć (w razie czego)
Gorodopolis, ojczyzna majaaaaaaa
I śpiewali wszyscy razem, jak ojczyzna nasza długa i szeroka, śpiewali w studio na scenie, śpiewali i w domach, przy wieczornym kartofelku. A kto nie śpiewał - nucił. Kto nie nucił - tupał lub do rytmu stukał."
O żesz jprdlę! Poczułem oddech komuny na plecach i aż mi się zimno, a właściwie gorąco zrobiło.
➡️A co jeszcze? Ano to, że uśmiałem się setnie. Moi rówieśnicy (i nie tylko oni) też się pewnie uśmieją, o ile jak wspomniałem satyra to ich drugie imię i lubią to, co można zobaczyć w cholernie krzywym zwierciadle. Inaczej nic z tego.
"Pamiętał, że za Trusawym zawsze wlekła się jego osobliwa świta – wszystkie te dorcenty, mengistry i habilitantasy w białych kitlach i dziwacznych okularach. Oraz jego osobiste profesorskie querwy, co znaczyło, że Trusawy jest naprawdę znaczną figurą, bo przecież inaczej nie pozwolono by mu zabrać na orbitę tych kilku mewek, co to zapewniały mu nieustanne kosmiczne ruchando - accelerando." 😅
➡️Pokojowa Brygada Desantowo-Szturmowa zajmie się Wami i na właściwe ścieżki Was wyprowadzi, walcząc o pokój przez uderzenia wyprzedzające. DEŻAWI Was przychwyci i na łono ojczyzny sprowadzi z manowców. A ćwiczenie skoków ze spadochronem bez spadochronów też ma swój czar i urok. Jak i testowanie dziurawych łodzi podwodnych. Kursk.
➡️Państwo "idealne", które wyłania się z kolejnych stron tej antyutopii fantastycznej pokroju Orwella (acz z dużą dawką czarnego humoru) przyprawi Was o zawrót, a potem o ból głowy. Tym większy, że szybko zdacie sobie sprawę, że to wszystko było prawdą, działo się naprawdę, ba, nadal jest prawdą i nadal się dzieje, aczkolwiek w nieco zmienionej, "zdemokratyzowanej" formule.
➡️Gorodopolis obecnie ma się dobrze, chociaż musiało mocniej zacząć walczyć o pokój, otoczone przez wrogów i faszystów wszelakiej maści, prześladowane przez wrogie sankcje. Wielki Plan realizować trzeba, zacisnąć pasa, szajdoidee wcielać w życie, prostować ścieżki obywateli albo/i ukazywać im te właściwe pomiędzy manowcami historii.
➡️Państwo totalitarne, które za nic ma człowieka, a gębę pełną komunałów. Trawę zawsze zieloną, radość przymurowaną do twarzy, ochotników idących na śmierć z uśmiechem na ustach.
"Kiedy szukał w sobie uczuć, znajdował ich wiele: wściekłość, dumę, gniew, strach, pogardę. Lecz radości, prawdziwej radości, takiej szczerej i bezinteresownej, w nim nie było. Bo nikt go jej nigdy nie nauczył, nie pokazał. Opowiadali, jak to się niby ze wszystkiego raduje, wmawiali, jak wszystko go cieszy. Mówili tak nauczyciele, dowódcy, głosy z megafonów i twarze z szajdowizora. Ale czy chory staje się naraz zdrowszym tylko dlatego, że ktoś opowiada mu, jak bardzo jest zdrowy?"
➡️Wszystko to jest jak zaglądanie przez rzadko splecioną zasłonę teraźniejszości w dawne czasy. Nazwy znajome, chociaż nie te same, postaci znajome, chociaż inne, wszystko podobne, ale różni się nieco. I w ciemno mógłbym Wam powiedzieć, o jakim to kraju jest historia, ale przecież nie muszę, bo jeśli jeszcze się nie zorientowaliście, to okładkę sami widzicie, a ta okładka (znakomita) mówi wszystko.
➡️Dialogi w tej książce to czar par. Pod warunkiem, że złapiecie konwencję. Konwencję nieco bajkową a'la "Bajki robotów", nieco surrealistyczną, mocno fantastyczną, sarkastyczną co niemiara i pobudzającą do myślenia. Rozmowa Siemionowa z POKUTĄ mnie rozłożyła na łopatki. I zapamiętajcie sobie dobrze - "Nieznajomość stopni nie zwalnia od odpowiedzialności" 😅
➡️Akcja rozwija się wielotorowo, niespiesznie, wolno jak czołg miażdży wszystko na swojej drodze, czasami przyspieszając i generując krótkie przeciążenia jak na teście pilota Pirxa. Jeśli pożądacie zawrotnej prędkości - to nie tutaj. To jest walec. To jest skała przetaczająca się przez światopogląd, miażdżąca kości i kręgosłupy junaków, matrosów i Wasze.
➡️Moi Drodzy. To jest świetny debiut. Debiut, który mnie cofnął w czasie i pozwolił poczuć jego upływ (chociaż pewne rzeczy jak widać się nie zmieniają). Bo tak mi się ciągle zdawało, że ja taki młody jestem. A tu nagle BACH - książki powstają (i to fantastyczne) o czasach, kiedy ja właśnie młody byłem. Ale tak na serio młody młody. Nie tylko duchem.
➡️Łza mi spłynęła po policzku i myśl przemknęła między oponami mózgowymi (tymi prawdziwymi i tą jedną sztuczną, której się dorobiłem). Myśl niepokojąca ale i przyjemna - że ciągle żyję (to ta część przyjemna) i że w uj stary jestem (to ta część niepokojąca). Język tej książki to jak mówiłem język klasyki, historia sama to dziw nad dziwy. Śmieszna przez łzy i gorzka od gorzkiego śmiechu.
"A tam, gdzie nie ma radości, mieszka tylko smutek lub coś gorszego jeszcze od smutku - pustka."
➡️A zatem finalnie - 9/10 i bezapelacyjnie UZJ (Uncelkowy Znak Jakości). To był znakomity debiut i bardzo, bardzo się cieszę, że chociaż poniewczasie, ale miałem okazję go przeczytać. Przeczytać, powspominać dawne czasy, przestraszyć się obecnych. Historia jak wiadomo kołem się toczy (cóż za banał, ale jaki prawdziwy) i Gorodopolis jeszcze da Wam znać o sobie, o swoich junakach bohaterach. Już daje! Ja póki co jestem przeżuty i wypluty. Mocna rzecz!
"Twarde to były zasady, lecz słuszne, bo nasze. Jedyną wszak drogą eliminacji materiału bezwartościowego jest nieustanne śrubowanie norm..."
Kreta subiektywnie Piotr Gociek
6,8
Bardzo ładna opowieść o Krecie, duszy kreteńskiej i kreteńskim życiu w różnych epokach. W tytule jest hasło "przewodnik" ale skupia się na subiektywnych obserwacjach.
Jeśli ktoś wybiera się na Kretę, a nawet na którąś z wysp greckich, to ten przewodnik jest na liście MUST HAVE. Oczywiście, jeśli ten ktoś zamierza wybrać się nieco dalej niż hotel i basen hotelowy. Przewodnik jest subiektywny. Co oznacza, ze są to raczej, jak twierdzi autor, listy z podróży, a według mnie bardziej relacja z wstawkami przewodnickimi. Książka podzielona jest na kilka części opiewające poszczególne regiony Krety (a pamiętać należy, ze to największa wyspa grecka) z ich charakterystyką subiektywną (bo to słowo jest słowem klucz do zrozumienia książki). Jest więc zachodnia Chania, jest Heraklion i imprezownie w Malii i okolicy, jest Agios Nicolaos z nowo-powstałą atrakcją, czyli wyspą trędowatych (autor nie omieszka opowiedzieć nam nie tylko historii, ale i swojego podejścia do tematu Spinalongi, jako największej atrakcji Krety). Jest też Simi i jej winiarskie tradycje klasztorne.
Oprócz poszczególnych regionów znajdziemy tu wstawki ogólne - poczynając od autobusów i lokalnego transportu, przez ruiny (bo nie tylko Knossos, ale i Fajstos i Gortyna...),aż po dokładny opis wędrowki wąwozem Samaria. To absolutnie nie jest przewodni typu TOP 10. Do każdego miejsca autor dodaje historię - czasem to legenda, czasem jego wlasne obserwacje, czasem historia - ale zawsze dokładnie przedstawiona.
Dla mnie jest to najlepsza pozycja o Krecie na rynku polskim, choć w wielu kwestiach mam odrebne zdanie niż autor - chociażby wspomniane autobusy. Autor twierdzi, że autobusy są terminowe i z dworca odjeżdżają o czasie - ja zaś twierdzę, że to Grecja, więc zależy czy kierowca akurat nie postanowił odwiedzić babci po drodze, albo nie chciało mu się jechać. MOżliwe, że autor mówi o dalekobieżnych (bo na Krecie są odległości takie, ze można mówić o dalekobieżnych),a ja o lokalnych. Inna kwestia, że ja zazwyczaj jednak zaopatruje się w wypożyczony samochód, bo wcale to droższe nie jest, podliczając bilety i stanie na przystanku w oczekiwaniu, że kierowca jednak będzie miał wenę i pojedzie ostatnim kursem :)
Opisy okolicy też nie są zwykłymi opisami. Autor opisuje swoje wrażenia, starając się jednak (i wychodzi mu to) dziennikarski obowiązek spełnić i podchodzi do tematu rzetelnie. Jednakże zapomnijcie, że da Wam proste wskazówki gdzie iść i co zwiedzić - tą prawdę musicie znaleźć sami.
To jest relacja z podróży z elementami przewodnickimi. Jednakże zafascynowanie Kazanthakisem tu widać mocno. Ja akurat autora Greka Zorby nie jestem w stanie znieść, ale muszę się zgodzić z faktem, ze jest to bodaj najbardziej znany Kretenczyk.
Przewodnik czytałam na trzy raty - raz będąc na Krecie, raz na Lesvos, a raz na mojej beskidzkiej wsi. I ta ostatnia część była jak dla mnie najsłabsza. Moze dlatego, że w tej części autor ruszył do domu rodzinnego Kazantakisa - jest tu małe muzeum biograficzne.
I nie wiem, czy ta część była rzeczywiście najsłabsza bo za dużo w niej Kazantakhisa, czy też zabrakło mi kaffe frappe i greckich pomarańczy. Ze o kreteńskiej duszy nie wspomnę.
Tym, którzy dopiero się wybierają przypomnę jeszcze jedno nazwisko, Kreteńczyka najsławniejszego w świecie. Domenikosa Theotokopulosa. Jego muzeum też znajduje się niedaleko Heraklionu i równie ciężko tu dojechać. Nic Wam to nazwisko nie mowi? Nic dziwnego. Ludzkość zna go jako hiszpańskiego malarza, rzeźbiarza i architekta. Bo El Greco już coś mówi, prawda?
Autor konstrukcją książki i podejściem, mnie urzekł. Nie urzekł mnei stylem pisarskim, wszak to jednak jest przewodnik. Ogromnym zaś plusem jest mnóstwo odwołań do literatury (różnej),również współczesnej, a książkę zwieńcza bogata (naprawdę bogata) bibliografia.
Mam wrażenie, że oprocz Lawrenca Durrella to chyba jedyna książka pokazująca Kretę od strony normalnej, czyli ani za gorzko, ani za słodko. I merytorycznie. Nie znajdziecie tu zato żadnych informacji zmieniających się - jak rozkłady jazdy, czy adresy hoteli. Jednakże przy uważnej lekturze znajdziemy sugestie restauracji czy hoteli - ale to są tak kreteńskie miejsca, że w takim przewodniku subiektywnym, po prostu nie mogło ich zabraknąć.