Najnowsze artykuły
- Artykuły„Jednym haustem”, czyli krótka historia opowiadaniaSylwia Stano6
- ArtykułyUwaga, akcja recenzencka. Weź udział i wygraj powieść „Fabryka szpiegów“!LubimyCzytać1
- ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant27
- Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Katarzyna Gryniewicz
1
5,0/10
Pisze książki: literatura piękna
Urodzona: 01.01.1973
Dziennikarka. Od pięciu lat mieszka poza Polską. We Francji organizowała pokazy mody. W Anglii pisze do gazet polskich i zagranicznych.
5,0/10średnia ocena książek autora
127 przeczytało książki autora
51 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Truskawki z szamponem Katarzyna Gryniewicz
5,0
Książka "Truskawki z szamponem" trafiła w moje ręce zupełnie przypadkiem i zainteresował mnie jej przewrotny tytuł.
Narratorką powieści jest Joanna - dziennikarka zatrudniona w czasopiśmie dla kobiet. To dla niej nie lada wyzwanie, gdyż kobieta jest nowa w tej branży. Dzięki niej możemy poznać ten dość hermetyczny światek od kuchni. Są więc spotkania, szkolenia, konferencje i próbki kosmetyków do przetestowania przez mniej lub bardziej znane osoby. Do zadań Joanny należy wyszukiwanie tematów i opisywanie efektów.
Autorka skupia się przede wszystkim na stosunkach w wydawnictwie magazynu "Cud na twarz", pokazuje warsztat pracy dziennikarki i stara się podejść do wszystkiego z dystansem.
Jak dla mnie przeciętna książeczka. Forma powiązanych tematycznie felietonów to dobry zamysł autorki, ale ani ironia, ani satyra, ani humor do mnie nie przemówiły. Dobrnęłam do końca tylko po to, aby szybko o tej książce zapomnieć. Skutecznie wyleczyłam się chyba także od sięgnięcia po książki Lauren Weisberger. Nie moja bajka.
Truskawki z szamponem Katarzyna Gryniewicz
5,0
Narratorka-dziennikarka zostaje zatrudniona w piśmie dla kobiet o urodzie. Obładowana próbkami i produktami biega między redakcją, gwiazdami (niekiedy trzecioplanowymi),ekspertami (niekiedy z dopustu bożego) a konferencjami i szkoleniami. Finalnie produkty opisuje i tak kierując się, ekhm, weną twórczą.
Dwa plusy:
1. humor,
2. zniechęcenie mnie do czytania/przeglądania lub - nie daj Boże - kupowania czasopism o kosmetykach/urodzie. Nie żeby mnie jakoś bardzo kusiły, ale teraz kartkowaniu towarzyszyłaby wizja "sufitologii absolutnej" stosowanej przez narratorkę w tworzeniu opisów kremów, lakierów i najróżniejszych cudów kosmetologii. :)