Brytyjski pisarz fantastyczny i krytyk fantastyki, z wykształcenia antropolog i politolog. Jego utwory, łączone z nurtami New Weird, urban fantasy i steampunk, zawierające też elementy noir, były wielokrotnie nagradzane najważniejszymi nagrodami na polu fantastyki. Laureat m.in. Hugo, Nagrody im. Arthura C. Clarke’a oraz Locusa. W swoich wypowiedziach określa się mianem socjalisty. Zwolennik marksizmu, działacz trockistowskiej Socialist Workers Party.
Urodził się w Norwich, ale w jego wczesnym dzieciństwie rodzina przeniosła się do Willesden, dzielnicy w północno-zachodnim Londynie. Rodzice rozstali się niedługo po jego narodzinach, więc, wraz z siostrą, Jemimą, wychowała go matka, Claudia, tłumaczka, pisarka i nauczycielka. Jego imię rodzice, hippisi, wybrali ze słownika. Ze względu na miejsce urodzin matki (Nowy Jork),ma podwójne obywatelstwo - brytyjskie i amerykańskie.
Przed rozpoczęciem studiów, w wieku 18 lat wyjechał na rok do Egiptu, gdzie uczył angielskiego. W latach 1991-1994 studiował antropologię w Clare College na Uniwersytecie w Cambridge. Studia kontynuował na London School of Economics, gdzie zdobył stopień magistra, a następnie, w 2001 roku, doktora w zakresie stosunków międzynarodowych. W trakcie studiów doktoranckich odbył roczne stypendium Franka Knoxa na Uniwersytecie Harvarda. Jego praca doktorska, Between Equal Rights: A Marxist Theory of International Law, została opublikowana zarówno w Wielkiej Brytanii jak i USA.
Wśród ulubionych autorów wymienia Brunona Schulza i Stefana Grabińskiego.
Nie mam nic. Nie mam nic.
Z czasem poczuję się lepiej, mówią mi. Nie chcę, żeby czas mnie uleczył. To nie jest kaprys, że czuję się źle.
C...
Nie mam nic. Nie mam nic.
Z czasem poczuję się lepiej, mówią mi. Nie chcę, żeby czas mnie uleczył. To nie jest kaprys, że czuję się źle.
Chcę, żeby czas oszpecił mnie i okaleczył utratą Ciebie, naznaczył mnie. Nie zgadzam się, żeby zagłaskał Twoje odejście.
Głębokie rozczarowanie. Autor, który dla wielu jest - czy też był, wszak czas tak szybko płynie - nadzieją na odświeżyciela gatunku, nie powinien popełniać tak banalnych książek.
Kraken nie jest zły, po prostu jest banalny. Jakiś tam klimat jest, coś się dzieje, jest nawet w miarę ciekawie, ale sięgając po Chinę oczekuję czegoś więcej niż opowieści quasi-lovecraftowskiej. Lovecraft jest spoko, nie mówię, że nie, ale jako zostało wspomniane czas płynie, zwykle w jedną stronę (fizycy mogą mieć odmienne zdanie) i postęp zwykle też jest ukierunkowany w jedną, konkretną stronę. Tu miałem wrażenie jakoby byśmy się cofnęli - czyli nie jest to coś świeżego, nie jest też literacko wybitne. Może lepsze niż przeciętne, ale dla mnie raczej strata czasu.
china jest zdecydowanie najbardziej irracjonalnie kreatywnym pisarzem sf naszych czasów (choć nasz rodzimy matuszek dziarsko goni)
po przeczytaniu wszystkich jego książek (oprócz żelaznej rady) moja konkluzja jest w sumie jedna i dotyczy całości twórczości, jak i tej książki:
nie powinien się spieszyć, gdy da sobie czas na budowanie struktury świata i zaznajomienie się z jego zazwyczaj specyficznymi zasadami odbiorca zyskuje, bo wsiąka bez pośpiechu, jak się spieszy to następuje efekt skumulowania pomysłów do natężenia bardzo trudnego w odbiorze - dlatego dłuższe jego książki są zdecydowanie lepsze
ta książka ma moim zdaniem dokładnie ten problem, za dużo, za szybko
"bliznę" wciąż uważam za arcydzieło