Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Dobrze, że udało mi się zdobyć te książkę. Zależało mi ze względu na autorkę, a w zasadzie jedną z autorek: Katarzynę Bosacką. Nigdzie nie można było jej kupić, udało mi się to dzięki jednej z czytelniczek na lubimyczytac.pl, za co bardzo dziękuję. Początek mnie zachwycił, tyle już takich treści przeczytałam, że ciężko mnie zaskoczyć, ale też ciężko zadowolić. Tutaj wszystko na plus, doskonała treść, trafiająca w samo sendo. Opowiadająca bezbłędnie o samym sensie używania kosmetyków. Jasne, publikacja nie jest najnowsza, nie ma w niej więc ani słowa o OCM (olejowe mycie twarzy),nie ma niczego o bezkremowych nocach (zapoczątkowanych przez dr Hauschkę, w Polsce ich zwolenniczką jest skin coach - Bożena Społowicz),ale większość jest nadal aktualna. Niestety, to jedna z tych publikacji, która jest świetna na początku (nawet zasługuje na 10/10),a z czasem jest coraz gorzej, żeby skończyć na "bardzo źle". Nie podoba mi się brak przypomnienia o tym, że jednak im mniej tym lepiej. Coś tam autorka wspomina, że kosmetyków nie trzeba nakładać tak dużo, ale przykłady temu przeczą. Jest trochę powielanych mitów, typu golone włosy odrastają mocniejsze, grubsze, to nieprawda. Nieprawdą jest też to, że skóra sobie nie radzi bez kremów, no radzi, ona się samoreguluje, o ile jej nie przeszkadzamy. Właśnie codzienne stosowanie kremów, balsamów i innych ją od nich uzależnia. Dawno przestałam stosować kremy, balsamy, a moja skóra ma się doskonale. Płyn do higieny mimo zapewnień autorki jest zbędny, całe wywody na temat pH mylne, skóra intymna ma takie samo pH jak na całym ciele, natomiast co innego wewnątrz. No, ale tam się kosmetyków nie stosuje. Nie podoba mi się nakłanianie klientek do zażywania suplementów. Suplementuje się te składniki, których ma się niedobór. Wbrew pozorom mało osób ma niedobór czegokolwiek. Jeśli drogi czytelniku nie wierzysz, sprawdź na badaniach, będziesz zaskoczony. Podoba mi się za to fakt, iż autorka przekonuje, że pod oczy nakłada się taki sam krem jak na resztę twarzy, to samo dłonie/stopy/ciało. Podobał mi się rozdział o perfumach. Niestety, poza początkiem książki niewiele tutaj treści, które mogę pochwalić. Jest to zwyczajny, w miarę poprawny, lekko przestarzały podręcznik do pielęgnacji przeznaczony dla zwyczajnej kobiety.