Drugi tom stanowi spore odświeżenie w stosunku do poprzedniego tomu. Przenosimy się bowiem do krainy piratów Baelmarku. Wcześniej mieszkańcy tych krain byli nazywani niecywilizowanymi piratami, jednakże obraz jako ukazuje nam książka jest zgoła inny. Wraz ze zmianą geograficzną, zmienia się również światopogląd. I to wręcz diametralnie.
Oczywiście nie obejdzie się bez polityki, spisków i intryg - jednakże tutaj są one prowadzone w zupełnie inny sposób niż na dworze króla Ambrose. A może jednak nie? Przyjdzie Wam osądzić według własnej opinii.
Czasem ma się wrażenie, że przedstawiona historia jest sprzeczna w stosunku do poprzedniego tomu. Jednakże jak tłumaczy autor, ma to swoje znaczenie i wyjaśnienie... w kolejnej części.
Tom, który wszystko wyjaśnia. Tom, który wszystko naprawia. Najlepszy tom. Co jest dość przewrotne, gdyż poprzednie dwa były świetnym odbiciem głównych postaci, twardych i dobrze opisanych bohaterów. Takich, których przeznaczeniem było odznaczyć się w historii. Tym razem cała opowieść toczy się wokół Malindy, dziewczynki, która stała się kobietą, kobiety, która stała się królową.
Pomimo tego, że bohaterką jest kobieta - to nie jest świat różowych falbanek i kokardek, zapachu perfum i beztroskich balów. Zdecydowanie. To nadal wyrachowany i chciwy świat, w którym każdy kto tylko może będzie starać się sięgnąć po koronę. Niektórzy z chciwości, niektórzy z chęci władzy, niektórzy dlatego, że inne wybory byłyby gorsze.
Poznajemy Malindę od małej dziewczynki, poznajemy jej charakter i obserwujemy jak zmienia się w czasie. Jak ulega pokusom, popełnia błędy i odznacza się szlachetnością. To książka z naprawdę DOBRĄ bohaterką, nie w ujęciu cech charakteru, ale ze względu na jej prawdziwość. Jeśli komukolwiek miałbym polecić jakiś tom z tych trzech to bez wątpienia "Niebo mieczy" byłoby właśnie moim wyborem.