Niewątpliwym atutem jest sam wstęp do powieści - mocny i krwawy, przyprawiający o szybsze bicie serca, choć czytelnik jeszcze nie wie o czym będzie czytał. Cała historia dość spójna, mimo pewnych nie do końca wiarygodnych szczegółów. Obraz anielskich puchatych golasków z białymi pierzastymi skrzydełkami został całkowicie przekreślony i podeptany. Tutaj anioły są wojownikami i to bezwzględnymi! A życie Aarona jest zagrożone - zresztą nie tylko jego.
Album posklejany z różnych historii jak bajaderka. Nie musiałoby być to zarzutem gdyby nie wołające o pomstę do nieba oklepane schematy, pseudohorror za 2 centy, próba zdarcia z Lovecrafta najbardziej sensacyjnych elementów rozmyta w skrajnie nieciekawej fabule i ekstremalnie wręcz nieciekawej grupie bohaterów. Nie mam pojęcia skąd zachwyt osobą Mignoli - czy to nie aby ten przypadek, w którym ktoś jest dobrym rysownikiem, ale katastrofalnym scenarzystą? Tytułowe Biuro Badań Paranormalnych i Obrony jest najsłabszym elementem całości. Po przeczytaniu całości zupełnie niezrozumiałe są "supermoce" każdego z uczestników. Wszystkie ich umiejętności są do siebie zbliżone i ma się wrażenie że w zasadzie każdy z nich umie tylko wyczuć obecność duchów. Nie ma w tym krztyny psychologii i rozpływa się to jak eter atakowany tu i ówdzie wrzuconym do słoika płazem. Za grosz klimatu mimo usilnych starań pogubionego zespołu rysowników. Okropne. Szkoda, że kosztowało mnie to tyle kasy. Jeśli to odsprzedam to tak jakby oszukiwał kolejną osobę. Moralny dylemat.