Nieśmiertelni. Miłosne Opowieści Wampiryczne Rachel Caine 5,8
ocenił(a) na 24 lata temu Mój Boże, słowo daję, że każdy kolejny zbiór opowiadań jest coraz gorszy! To jest wręcz niemożliwością, ale poziom gniota totalnego został niemalże osiągnięty!
Mam wrażenie, że gatunek młodzieżowy to taki osobliwy sztuczny twór, stworzony dla ludzi bez talentów by mogli publikować swoje „dzieła” i mieć wymówkę czemu jest to tak źle napisane. Oczywiście wiem, że są wyjątki, ale w większości są to bzdety pełne kartonowych bohaterów, którzy mają dosłownie te same charaktery.
Niestety pech chciał, że wampiry trafiły w łapy owych beztalenci i pojawiają się na kartach młodzieżowych, bzdetnych romansideł. Biorąc pod uwagę moją pasję, czuję się zobligowany je przeczytać i po każdej takiej lekturze czuję się coraz gorzej. Dlatego opiszę krótko każde z opowiadań, których poziom jest żenujący, głównie dlatego, że forma krótkiego opowiadania jest trudna do napisana. Te panie niestety nie podołały i każde dowolne krótkie opowiadanie Stephena Kinga rozkłada cały ten zbiór na łopatki.
Pierwszym opowiadaniem jest dzieło Cynthii Leitich Smith. Jest to jedno z lepszych opowiadań, niestety nie jest to pochwała biorąc pod uwagę jakość zbioru. Autorka próbowała (słowo klucz) użyć zwrotu fabularnego, którego można domyślić się bardzo szybko. Bardzo bzdetna historyjka bez polotu.
Kristin Cast była następna w kolejce i ta to już w ogóle popuściła wodzę fantazji. Jak zapewne wiecie wampiry podlegają bardzo dziwnej zasadzie „nasze wampiry są inne”, gdzie ludzie, którzy myślą, że są błyskotliwi dodają bądź odejmują rzeczy od wampiryzmu, nie zastanawiając się kiedy wampir przestanie być wampirem. Oczywiście koniecznie musi polecieć stwierdzenie „co za idiota wymyślił, że wampir [tutaj wkleić jakąś klasyczną i ciekawszą od tego co nam przedstawiono cechę wampiryzmu]”. I niestety nie jest to najgorsze co ten zbiór ma do zaoferowania. Tutaj wampiry zostały stworzone przez furie i polują na demony, wysysając energię… brzmi jak wampir nie? Sam sens tego opowiadania jest równie poroniony, fabuła nigdzie nie prowadzi i sam cel tej historii praktycznie nie istnieje.
Dalej Rachel Caine, autorka „Wampirów z Morganville” zaserwowała nam krótkie opowiadanie w swoim uniwersum. Prawdopodobnie jako jedyna z tej gromadki ma jako takie pojęcie jak pisać coś znaczącego. Niestety efekt został zniszczony przez tłumacza (o tym pod koniec).
Tanith Lee zaserwowała mi bardzo wesołe opowiadanie o wampirach, problem w tym, że jest prawdopodobnie niezbyt inteligentną osobą, ponieważ nie zauważyła, że jej pomysły dokonały totalnego gwałtu na wampirach, po którym na zawsze przestały nimi być. Otóż autorka wymyśliła sobie, że wampiry w sumie nie są wampirami tylko kolejnym krokiem ewolucji człowieka. Ot są długowieczne, mogą pić krew (ale nie muszą) i zmieniać się w zwierzęta i przedmioty jak… budka telefoniczna? A to, ze nie mogą biegać za dnia, przymus picia krwi to tylko przymus psychiczny ludzi zszokowanych swoją kondycją… Boże drogi…
Opowiadanie Richelle Mead sprawiło, ze tylko rozbolała mnie głowa. Jest to gniot pokroju Buffy, z przepowiednią i super fajnymi mocami, które sprawią, ze ludzie będą mogli na równi walczyć z wampirami, ponieważ specjalna nastoletnia wampirzyca może im dać tą moc. I oczywiście jeden czy też nawet trzynastu takich rozwiąże magicznie problem wampirów, które opanowały świat. Idźcie w cholerę.
Z początku ciekawszym wydało się opowiadanie Nancy Holder, jednak tylko z początku. Oto wampiry atakują Nowy York i niszczą miasto. Oczywiście cała koncepcja rozpada się szybko gdy uświadomi się, że jest to wielomilionowe miasto i w sumie potrzeba do tego sporej liczby wampirów. Potem kolejne gdzie jest armia? Czyżby wampiry opanowały cały świat? Ale jeśli tak to w takim razie jakim cudem nikt nie zauważył milionów, jeśli nie miliardów wampirów? I nie, nie są to potężne wampiry pokroju Von Carstein (Warhammer) czy przedstawiciele ze Świata Mroku (Wampir Maskarada). Kolejną bolączką jest do bólu przewidywalne zakończenie, które przewidziałem gdy tylko pojawiła się historia miłosna (oczywiście trójkącik). Co zabawne w pewnym momencie użyła błędnego imienia.
Rachel Vincent wyrzuciła całkowicie wszelkie pozory i nie napisała nic o wampirach. Ot dwie bohaterki jedna jest syreną a druga sidhe, które żywią się energią. Nie wiem po co jest to opowiadanie, wygląda to trochę jak rozdział wyrwany z jakiejś książki. Chociaż biorąc pod uwagę, że najprawdopodobniej sądziła, że wampirem jest wszystko co wysysa cokolwiek podejrzewam, że ta osoba również jest tytanem intelektu.
Claudia Gray zaserwowała nam opowiadanie idealnie wręcz skupiające wszystkie negatywne cechy literatury młodzieżowej. Oto bohaterka wychowana w luksusie, która pragnie wolności (oczywiście wolności z zachowaniem tego luksusu, pamiętajmy nie możemy mieć w swoim opowiadaniu żadnych konsekwencji swoich czynów!),jest dumna i twarda, nie taka jak jej rówieśniczki. Nie, ona jest specjalna! I dlatego, że jest specjalna, dumna i w ogóle zwraca na siebie uwagę wampira, którego najwyraźniej to obchodzi. Zapewne prawdziwy Nosferatu uznałby to za zabawne, potem zwyczajnie ją zabił (ewentualnie dodając jeszcze do tego gwałt),ale pamiętajmy, że to literatura dla młodzieży i zbroja fabularna chroni. Ach i zamiećmy pod dywan fakt, że jest hipokrytką, najpierw się rzuca, że nic o niej nie wiedzą, po czym sama ocenia bez żadnych oporów całą grupę ludzi o których (o Boże szok!) nic nie wie...
Wisienką na torcie jest ciekawe słowotwórstwo tłumacza, który wymyślił słowo „wampirska”. Zwroty takie jak wampirska siła bardzo zapadają w pamięć i myślę, że mogę mieć po tym traumę.
Jeśli szukacie dobrych opowiadań o WAMPIRACH omijajcie to coś szerokim łukiem. Zapłaciłem za to raptem 3 złote, których już nigdy nie odzyskam. Najbardziej jednak boli świadomość, że za te pieniądze mógłbym kupić chrupki albo jakiegoś batonika, które przyniosłoby mi więcej szczęścia i satysfakcji niż ten gniot.