Najnowsze artykuły
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać1
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński7
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać12
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jan Wiktor
Źródło: wikipedia
14
6,2/10
Urodzony: 01.11.1890Zmarły: 17.02.1967
Polski pisarz, publicysta, dziennikarz, działacz ludowy, poseł na Sejm PRL I kadencji.
Jako publicysta zadebiutował w 1912 w radykalnej prasie w Galicji. Pracował w "Gazecie Podhalańskiej" i brał udział w akcji w czasie plebiscytu na Spiszu i Orawie. Był posłem do Krajowej Rady Narodowej i na Sejm I kadencji (1952–1956). Został wyróżniony m.in. Złotym Wawrzynem Polskiej Akademii Literatury (1937) i Nagrodą Państwową I stopnia (1964). W 1953 podpisał tzw. Apel Krakowski. Znany był jako piewca piękna Pienin, jego największe dzieła powstawały podczas jego pobytów w Szczawnicy gdzie zamieszkiwał w pensjonacie Szalay. W krajobraz Pienin wpisał akcję wielu swych dzieł, m.in. swojego najwybitniejszej powieści, Orka na Ugorze której bohaterką jest Szczawnicka nauczycielka. Doceniono jego zasługi w popularyzacji Pienin, nazywając jego nazwiskiem jeden z najładniejszych pienińskich rezerwatów przyrody – Wąwóz Homole.
Jako publicysta zadebiutował w 1912 w radykalnej prasie w Galicji. Pracował w "Gazecie Podhalańskiej" i brał udział w akcji w czasie plebiscytu na Spiszu i Orawie. Był posłem do Krajowej Rady Narodowej i na Sejm I kadencji (1952–1956). Został wyróżniony m.in. Złotym Wawrzynem Polskiej Akademii Literatury (1937) i Nagrodą Państwową I stopnia (1964). W 1953 podpisał tzw. Apel Krakowski. Znany był jako piewca piękna Pienin, jego największe dzieła powstawały podczas jego pobytów w Szczawnicy gdzie zamieszkiwał w pensjonacie Szalay. W krajobraz Pienin wpisał akcję wielu swych dzieł, m.in. swojego najwybitniejszej powieści, Orka na Ugorze której bohaterką jest Szczawnicka nauczycielka. Doceniono jego zasługi w popularyzacji Pienin, nazywając jego nazwiskiem jeden z najładniejszych pienińskich rezerwatów przyrody – Wąwóz Homole.
6,2/10średnia ocena książek autora
34 przeczytało książki autora
100 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Pieniny i ziemia sądecka Jan Wiktor
7,5
Ów antyklerykalizm, o którym wspomniała przedmówczyni, objawia się jedynie wytykaniem dawnych grzechów Kościoła, krytyką ucisku, niedoli ludu, prześladowania arian. Ten sam autor docenia jednak rolę świątyń w historii, a nawet ubolewa nad niezachowaniem się wielu sakralnych dóbr kultury. Ja przeczytałem ze zrozumieniem do końca i nie żałuję. To wartościowa, choć niesłusznie zapomniana książka. Lubię literaturę podróżniczą, na swojej stronie http://geografia-mg.cba.pl/danuta-sulkowska-za-klauzura-oraz-jan-wiktor-pieniny-i-ziemia-sadecka/ również wspominam m.in. o niej.
Zwariowane miasto Jan Wiktor
5,0
„Zwariowane miasto” zaskoczyło mnie z co najmniej kilku powodów. Ta ponad 80 – letnia już powieść Jana Wiktora napisana jest w konwencji satyry. Niestety nie dotarłem do materiałów dotyczących recepcji utworu w czasie jego publikacji, więc wrażenie jakie wzbudziła pozostaje w sferze domysłów. Satyra ma to do siebie, że traci na wartości w momencie zaniknięcia kontekstu w jakim powstała. Tym kontekstem w przypadku „Zwariowanego miasta” są wypadki literackie i artystyczne w Krakowie w okolicach 1920 roku (mam na myśli futuryzm i awangardę). Dla przykładu powiem, że Jalu Kurek nie miał wątpliwości, że to właśnie on posłużył za pierwowzór postaci Młodego Poety. Nam pozostaje dokumentalny wymiar tekstu, którego wartość jest dzisiaj nie do przecenienia dla badaczy i fascynatów dwudziestolecia!
Zacznę od określenia tematu książki… Znany dziennik wszedł w posiadanie materiałów dających dostęp do salonów elity. Ów dziennik konsekwentnie publikuje kolejne partie posiadanych materiałów budując napięcie i wzmagając głód sensacji wśród czytelników. Służby mundurowe zostają oskarżone o nieudolność, wezwane na dywanik i ostro skrytykowane a następnie wyśmiane przez opinię publiczną… Czy nie brzmi to znajomo? W perspektywie ostatniej rządowej afery taśmowej „Zwariowane miasto” niespodziewanie się aktualizuje! Drobne różnice stanowią wspomniana już elita (w „Zwariowanym mieście” jest to środowisko aktorskie i literackie) oraz forma materiałów „kompromitujących” dla jednej ze stron (rękopis a nie tajne nagrania) – sam szkielet sprawy jest niezmienny. Najbardziej jednak intrygującą stroną opisywanych zdarzeń jest to, że ich przerysowanie, świadoma przesada uwypuklająca wyśmiewane zdarzenia stała się dzisiaj (Anno Domini 2014) naszym chlebem powszednim!
Książka została napisana w geście sprzeciwu wobec wspomnianych już przeze mnie futuryzmu i awangardy, ale także wobec postępującej mediatyzacji życia i nieustępliwej bezrefleksyjności w działaniu. Modernistyczna fascynacja maszyną, mania postępu, schematyzacja życia i w końcu mechanizacja ludzkich odruchów budziła u wielu przestrach co doskonale widać na przykładzie ekspresjonistycznego języka „Zwariowanego miasta”.
Moje niekłamane zaskoczenie wzbudziło wiele fragmentów stanowiących doskonały komentarz do obecnej kondycji mediów – wielokrotnie jest to komentarz trafny choć pisany z perspektywy już… przedwojennej! Natknąłem się na zapowiedź reality show („dusza moja to szpalta sensacyjnego dziennika, kto kupi, ten czyta”) czy określenie reklamy jako XI muzy („Oburza się pan na reklamę. Trzeba pogodzić się z duchem czasu i na kolana upaść przed wszechwładną panią”). Jednym z głównych motywów jest zjawisko określane dzisiaj mianem „tabloidyzacji życia”. I tak, aktor chce nakręcić film, w którym zamierza przedstawić zmanipulowany na własną korzyść przebieg romansu z Aktorką; w niewyjaśnionych okolicznościach pojawia się rękopis „Miłość szaleńca czy zbrodniarza?”, będący pożywką dla żądnych sensacji czytelników a fotograf obecny na miejscu katastrofy lotniczej prosi ofiary o „bardziej nieszczęśliwy wyraz twarzy”…
Nie sposób nie powiedzieć kilku słów o języku powieści. Wspomniany wyżej ekspresjonizm jest bardzo „nowoczesny” – imaginarium powieści wypełniają najnowsze mody (jazz, dancingi, sport) oraz wynalazki takie jak radio, lotnictwo, motoryzacja oraz związane z nimi przymiotniki wyrażające efekty świetlne, dźwiękowe, witalność i dynamikę (gdy po dziennikarza podjeżdża dorożka ten czuje się obrażony i zamawia taksówkę licząc, że zostaną wprowadzone taksówki lotnicze). Partie poświęcone młodej poezji są w zasadzie fabularyzowanym manifestem awangardy („zdobywamy sławę wrzaskiem. Nowocześnie”)! Gdy do głosu dochodzi stara poezja napotykamy na konwencję obecną poezji młodopolskiej, przesyconą liryką barwy i uczucia. Z kolei słowa dziennikarza najlepiej wyrażają rytm nowoczesnego życia („Przed każdym zamknięte drzwi, ale nie przede mną. Wzrok teleskopu, słuch radia, węch psa najczulszy na świecie, piekarz sensacji, z łez, z krwi, z żółci, z błota, piekący chleb dla głodnych czytelników, bombiarz kryjący w zanadrzu dynamitowe naboje bezczelności aby rozsądzać mury, twierdze tajemnicy”).
Mam jednak wrażenie, że autor był programowo niechętny nowoczesnym tendencjom społecznym. Jan Wiktor, działacz Związku Młodzieży Wiejskiej RP, dyskredytuje rodzące się społeczeństwo nowoczesne wrzucając „do jednego worka” najgorsze jego cechy. Co więcej, nie daje żadnej alternatywy! No chyba że za takową uznamy Starego Poetę, który „patrzył na niziny spraw ze szczytu swej samotności i godności poety”. Zresztą autor może wcale nie musi dawać żadnej alternatywy? Przyjęta konwencja (satyra) zwalnia z dydaktyzmu na rzecz wykpienia.
Znamienny jest zarazem stale powracający w literaturze polskiej okresu międzywojnia motyw strachu przed zachodzącymi zmianami, który w nieco innym ujęciu podejmuje omówiona już przeze mnie książka pt.:”Auto, Ty i ja”. Nie bez kozery cytuję Starego Poetę i jego „szczyt samotności i godności”. Idealizm kryjący się za tym zwrotem wydaje mi się dość polską odpowiedzią na konieczność aktywizmu społecznego i realnych działań... Tutaj postawię jednak kropkę, bo temat wymyka się uproszczonym syntezom i wymaga osobnej dyskusji.
Wracając do książki, chciałbym podkreślić jej dokumentalną wartość i bogactwo językowe. Zaskakująca jest też siła rażenia odautorskich komentarzy, które porzucając formę satyry stały się naszą rzeczywistością. Zadziwiający jest również autorski upór, który wystarczył na, bagatela, 372 strony!