Ignorowanie ostrzeżeń to ścieżka, która prowadzi do śmierci.
Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 19 kwietnia 2024LubimyCzytać364
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Będzie dobrze” Aleksandry KernLubimyCzytać1
- Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński2
- ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Aaron Allston
Źródło: Wikipedia/ Wikimedia Commons, fot. Larry D. Moore
16
6,7/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, hobby
Urodzony: 01.01.1960
Amerykański pisarz, znany głównie dzięki książkom z universum Gwiezdnych Wojen (cykle: X-wingi, Dziedzictwo Mocy, Przeznaczenie Jedi),związany ze środowiskiem twórców gier typu RPG, autor licznych dodatków m.im do systemu Dying Earth oraz Dungeons & Dragons.http://www.aaronallston.com/
6,7/10średnia ocena książek autora
456 przeczytało książki autora
1 243 chce przeczytać książki autora
12fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Linie Wroga I: Powrót rebelii
Aaron Allston
Cykl: Nowa Era Jedi (tom 11)
6,7 z 92 ocen
235 czytelników 5 opinii
2003
Linie wroga II: Twierdza Rebelii
Aaron Allston
Cykl: Nowa Era Jedi (tom 12)
6,6 z 93 ocen
241 czytelników 7 opinii
2003
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
(...) sprawiedliwość jest ważniejsza niż prawo. A zresztą nawet sprawiedliwość bywa przeceniana. Czasami wydanie sprawiedliwego wyroku uniem...
(...) sprawiedliwość jest ważniejsza niż prawo. A zresztą nawet sprawiedliwość bywa przeceniana. Czasami wydanie sprawiedliwego wyroku uniemożliwia pokutę.
1 osoba to lubiJednym z problemów w relacjach z mistrzami Jedi jest ich bezgraniczna cierpliwość. Po prostu można oszaleć. Potrafią cię wziąć na przeczekan...
Jednym z problemów w relacjach z mistrzami Jedi jest ich bezgraniczna cierpliwość. Po prostu można oszaleć. Potrafią cię wziąć na przeczekanie.
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Linie wroga II: Twierdza Rebelii Aaron Allston
6,6
Oj, ja chyba Pana Allstona nie doceniałem! :) Bardzo dobra książka – akcja goni akcję, wszystko trzyma się kupy, a opis walk z użyciem mieczy świetlnych zdziera papę z dachu. Autor zadbał o solidne podstawy fabularne, nasycając dodatkowo książkę masą dobrego humoru. Dialogi głównych bohaterów momentami przywołują na usta „banana” i to takiego od ucha do ucha. Strach czytać w miejscu publicznym (np. w autobusie),wszak niekontrolowane wybuchy śmiechu, ni z gruchy ni z pietruchy, mogą budzić wśród współpasażerów podejrzenia, że z naszą „kopułą” niekoniecznie wszystko jest w porządku :D
Nie mniej jednak nieustannie przeszkadza mi fakt, że po właściwie trzech pierwszych tomach z serii „Nowa Era Jedi”, autorzy w kwestii opisu konfliktu z Yuuzhanami poszli w ilość, a nie w jakość. Vongów jest mnóstwo, ich technologia się rozrasta i przybywa coraz to nowych bohaterów, za to sami wojownicy Yuuzhan umierają masowo jak muchy. Wolałem jakość Yuuzhan Vongów, która wyszła spod pióra R.A. Salvatore’a i Michaela Stackpole’a. Ci byli groźni, tajemniczy, nieznani, niepokonani. Byli obcą potężną cywilizacją, która najechała galaktykę, a nie religijnymi fanatykami, masochistami i żywym mięsem armatnim, jak to ma miejsce w późniejszych tomach z serii.
Pomijając jednak tę zmianę narracji, która mi do końca nie odpowiada, Allston technicznie stworzył książkę wybitną. Może nie do końca podobał mi się wątek Lorda Nyaxa. Trzy metrowy kolos, mroczny pół Jedi – pół robot, czerpiący dodatkową siłę z tajemniczego źródła energii ukrytego w podziemiach Coruscant. Dodatkowo ta cała masa mieczy świetlnych, wystająca mu z ciała – to z rękawicy, to z kolana, to z łokcia. Taki trochę mroczny Inspektor Gadżet.
Finalnie, przez wzgląd na świetną narrację, budowanie napięcia i fantastyczne poczucie humoru, patrzę na ten naiwny szczegół przez palce i ze spokojem daję książce ocenę 9/10.
Cios łaski Aaron Allston
6,4
Trudno w to uwierzyć, że Uniwersum Gwiezdnych Wojen w całej swej okazałości, wliczając w jego budowę "Stary" – tzw. "Legendy" – i "Nowy Kanon", oraz główny filmowy ciąg prezentowanych przez siebie treści, liczy sobie ponad 40 lat. Wątpiącym w gwiezdnowojenną Sagę George’a Lucasa, jak na ironię w ich zadumane przekonanie uderza fakt, że mimo licznych zawirowań i kontrowersji związanych z najnowszymi filmami "Star Wars": Spin-Offy "Nowego Kanonu" oraz Epizody VII i VIII, skłócające globalny fandom Uniwersum i dzielące go na dziwne frakcje: akceptujące bądź nie nowe rozwiązania wprowadzane przez "Lucasfilm Ltd.”" - od kiedy to firmę od samego Lucasa przejął potentat rozrywki "Disney" - osadzone w mitycznej przeszłości, „dawno, dawno temu, w odległej Galaktyce” Uniwersum, naprawdę ma się bardzo dobrze. I tak będzie jeszcze przez wiele, wiele lat.
Z Gwiezdnymi Wojnami wiąże się ponadczasowość i bezcenny skarb dla kultury popularnej, jak i dla pewnych elementów ogólnej – w rozumieniu wartości – wręcz globalnej kulturowej myśl ludzkiej. Istotne jest coś jeszcze. Miłośnicy tej Sagi kochają zanurzać się w fikcyjnym fantastycznym świecie, nieznanej potężnej Galaktyki. Tworzy się więc charakterystyczna nie mająca końca pętla zależności: scenarzyści, pisarze, reżyserzy dają nam coraz więcej gwiezdnowojennych historii. Zwiększa to chęć doświadczania, na każdy możliwy sposób, licznych tworów Gwiezdnych Wojen. Zwiększa się popyt, więc zwiększa się i podaż; i tak w kółko. I właśnie to jest piękne, że zaangażowanie w akt kreacji starwarsowskiej Sagi występuje po obu stronach: oddany miłośnik, kreator, stwórca. Śmiało więc można zaryzykować stwierdzeniem, z perspektywy fana „Star Wars”, jak i rozeznanego w branży popkulturowej geeka i otwartego na różne jej wytwory entuzjastę, że mało jest takich Uniwersów, jak to, gdzie króluje spajająca Galaktykę Moc, gdzie popularność tematyki , którą przedstawia jest cały czas na wysokim poziomie; gdzie miłość do tego, czym i jak są Gwiezdne Wojny, przełamuje każde bariery.
To, że Saga galaktycznych wojaży, rozgrywających się dawno, dawno temu w mitycznym Wszechświecie zwanym Galaktyką potrafi przełamywać prawie każdą barierę: pokoleniową, kulturową i popkulturową, popularnościową i odległościową, wiemy już od wielu, wielu lat. Jednym z czynników, który pomógł Sadze Lucasa dotrzeć prawie w każdy zakątek cywilizowanego świata są: literatura oraz filmy Uniwersum Gwiezdnych Wojen. Skupiając się na pierwszym z wymienionych czynników warto zagłębić się w ,,staro-kanoniczny” zbiór takowej literatury. Znajdziemy tam kilkaset pozycji beletrystycznych, które w niezaprzeczalnie cenny, wręcz bezcenny, sposób rozszerzają to Uniwersum do naprawdę astronomicznie ogromnych rozmiarów. Tysiące Planet, a na nich żyjące w tysiącach, mające różne kształty, jedne mniej, a drugie bardziej, inteligentne, rasy istot. A istoty te przeżywają tysiące różnych historii: od tych najbardziej absurdalnych do tych najbardziej pamiętnych i poruszających nasze rozkochane w Gwiezdnych Wojnach geekowskie serducho. "Legendy" mają styl, klasę i wpisaną z racji ich doświadczenia wyjątkową aurę i charyzmę; "Nowemu Kanonowi", niestety, tego jeszcze brakuje.
Na kolejną lekturę z zakresu kontrowersyjnie zamkniętych w 2014 roku pozycji literackich, komiksowych i innych form starwarsowskich treści, w obręb tak zwanych "Legend", wybrałem niezwiązaną z żadnym z większych cykli tematycznych przedstawianych na łamach "Starego Kanonu", powieść. Owa beletrystyka, "Star Wars: X-Wingi. Cios łaski", autorstwa Aarona Allstona kończy pod względem materii chronologii listę powieściowych "Legend", bowiem jest ona najdalej wysuniętą w czasie beletrystyką, rozgrywającą się w Nowej Erze Jedi, około 43-44 lat po Bitwie o Yavin - uważanej za rok zerowy, nie tylko dla "Legend", ale i dla ogólnego "Kanonu" Gwiezdnych Wojen. Sam fakt doświadczenia dzieła Allstona, jako ,,tej ostatniej” powieści jest czymś niezwykłym, i bez względu na to, jak finalnie powieść przypadłaby nam do gustu, spowoduje to przesunięcie jej oceny ku w miarę rozsądnym, bardzie pozytywnym niż negatywnym wartościom. Po prostu, bycie finalną powieścią ze "Starego Kanonu" Star Wars – zakładając, że ta granica ma bardziej nieformalny charakter, daje samej książce solidnego plusa, i to już na start, nawet gdy nie tak dobrze jeszcze wczytamy się w jej treść, nie zobrazujemy sobie wykreowanej tu rzeczywistości i nie poukładamy sobie wyłaniających się tu wątków.
Najbardziej kluczowe wydarzenia, będące jądrem wszystkiego wokół czego tworzy się piękna historia Gwiezdnych Wojen, rozgrywają się – dla wszystkich Kanonów, czyli ogółu Uniwersum - od 0 do 4 lat po Bitwie o Yavin. Są to przeważnie duże grupy wątków i galaktycznych historii zamkniętych w kinowych Epizodach Sagi: IV, V, VI. 43 lata po Bitwie o Yavin, to naprawdę gigantyczne morze czasu. Z perspektywy dziejów Galaktyki, różnica około 40 lat jest niemożebnie duża. O Imperium i jego konfliktach z Rebeliantami nie ma już wtedy mowy. W omawianej powieści Aarona Allstona niegdyś mocarny porządek polityczny Sidiousa, Moffa Tarkina, Wielkiego Admirała Thrawna i wielu innych osobistości Imperium kilka dekad po zakończonej Bitwie o Endor, przypomina jakiś ogryzek – zbitek rozsianych po Galaktyce oficerów wciąż ślepo wierzących w odrodzenie niegdyś potężnego organizmu politycznego, jakim było Imperium. Naprzeciw nich staje Nowa Republika, jednak ani tu, ani w ,,imperialnych ochłapach” nie znajdziemy prawie nikogo, kto przypominałby nam okres na chronologii wydarzeń Galaktyki sprzed ponad 30 lat. Mimo zapewne dobrych intencji autora można odnieść wrażenie, że w wojnę tę bawią się amatorscy imperialni i Nowa Republika, która po prostu robi to, aby odeprzeć ataki wroga i zaistnieć w Galaktyce, jako statecznym dla tysięcy Układów Planetarnych systemie władzy i zarządzania galaktycznym organizmem politycznym. Powieść w całości jest prędkim, szybko rozwijającym się tworem – pod względem parcia tempa akcji do przodu i wyłaniania się w konstrukcje fabuły głównych wątków, jak np. poznanie całej, naznaczonej osobistymi porażkami i wojną z Yuuzhan Vongami historii Voorta a.k.a Prosiaka, gadającego Gamorreanina - najbardziej ambitnej postaci spośród tygla powiązanych z Nową Republiką i Eskadrą Widm osobistości. Szybkie tempo niniejszej beletrystyki to raz, jednak chaos w konstrukcji zdań, z których zaznajomienia można odnieść wrażenie, jakby autor chciał zawrzeć jak najwięcej – w tym makabryczną ilość zbyt rozległych opisów świata powieści na niekorzyść nielogicznej i małej ilości, pozbawionej wyższej emocjonalności dialogów, oraz chaos spowodowany tym, że dla czytelnika nie znającego całego cyklu literackiego "X-Wingi" z "Legend" będzie oznaczało doświadczenie swymi czytelniczymi zmysłami książki, która z klasycznymi w ogólnym rozumieniu Gwiezndnymi Wojnami nie ma nic wspólnego, kładą się głębokim cieniem na całość pozycji Aarona Allstona – na jej pozytywny odbiór przez rozkochanego w Gwiezdnych Wojnach geeka.
"Star Wars: X-wingi. Cios łaski" nie zabłysnęło w moich oczach, w rozumieniu pragnącego intensywnych gwiezdnowojennych doznań płynących z beletrystyki Uniwersum, bez względu na to czy byłaby ona pojedynczym tworem niezwiązanym z żadną serią tematyczną, czy pojedynczym tworem wyrwanym z jakiejś serii, np. tom II, VI, czy ostatni z cyklu. W tym ,,anty-konstruktywnym chaosie” znalazły się jednak plusy, które pozwoliły mi ostatecznie, z akceptowalną dozą satysfakcji, jako tako zaakceptować tę powieść. I, co istotne, nie są to plusy wynikające z kreacji bohaterskich Widm, czy ściganego przez nich generała Stavina Thaala. Sytuacja społeczno-polityczna w Galaktyce jest właśnie tym cennym, będącym wyznacznikiem powieści, walorem. Imperium jest wykluczone z galaktycznej egzystencji. Jedynie jakieś podrzędne struktury lub aż nadto odważni i śmiali byli Admirałowie i Generałowie porządku politycznego Palpatine’a, to część tego, co jeszcze przedłuża nie mającą końca egzystencję Imperium. Nowa Republika ma się podobnie, jednak z opisów walk w przestrzeniach kosmicznych i gdzieś na niebie i lądzie poszczególnych światów wynika, że jest ona lepiej uzbrojona; przynajmniej X-wingi zostały dobrze w końcówce powieści, przez Allstona rozpisane: ich udział w walkach, szczegółowe uwydatnienie budowy i działania działek blasterowych, silników bądź innych mechanizmów.
To, czego jako miłośnik beletrystyki "Legend" z Uniwersum Gwiezdnych Wojen nie spodziewałem się ujrzeć, czytając "X-wing. Cios Łaski", jako powieść, przy której doświadczaniu brakowało mi znajomości pozostałych tomów cyklu, to wspomnienie wojny z Yuuzhan Vongami – najeźdźcami z poza Galaktyki, a zwłaszcza jej ostatniej wielkiej potyczki: Bitwy o Coruscant, rozgrywającej się 29 lat po Bitwie o Yavin. Mało tego, pojawienie się Yuuzhan Vonga w fabule książki będącego częścią Eskadry Widm, i działającego w dobrej dla przyszłości i stabilności Galaktyki, a nie ,,oszukańczej” , wierze, było równie niespodziewane, i chyba tak samo specyficzne, i w jakiś sposób groteskowe, jak gadający, mający zdolności matematyczne i przywódcze Gamorreanin a.k.a ,,Prosiak”. To w końcu z perspektywy historii tej postaci zaznajomiliśmy się z ważnymi momentami w dziejach polityczno – ekonomicznych Galaktyki, jakim była wojna z Yuuzhan Vongami, która na szczęście zakończyła się zwycięstwem Sojuszu. Po przeczytaniu beletrystki Allstona mam również świadomość, że wtargnięcie Yuuzhan Vongów do Galaktyki i przebieg Wojny pomiędzy nimi a Sojuszem i Frakcjami Galaktyki będzie jednym z wielu wątków tematycznych, które koniecznie muszę poznać, czytając powieści z zakresu "Legend" Uniwersum Star Wars.