Ella Fitzgerald Stuart Nicholson 6,0
ocenił(a) na 53 lata temu To nie jest jakaś szczególnie dobra książka. Może gdyby jej tytuł brzmiał inaczej, w stylu: Ella Fitzgerald – omówienie dyskografii, to może wybaczyłabym jej niedociągnięcia, ale nie brzmi i sugeruje, że jest to po prostu biografia legendarnej wokalistki. Niestety dzieła Nicholsona biografią nie można nazwać.
Przede wszystkim za mało jest Elli w Elli. Kolejne strony przynoszą głównie wyliczankę wszystkich nazwisk muzyków, z którymi występowała, kolejnych nagranych płyt i przeróżnych miejsc na całym świecie, w których występowała. Tylko niewiele momentów wprost mówi o wydarzeniach spoza jej kariery muzycznej. Między innymi dowiadujemy się, że w młodości była bezdomna. Ten etap jest opisany najbardziej szczegółowo, bo był też najbardziej charakterystyczny – Ella nie dbała o higienę i była nieatrakcyjna, co przeszkadzało jej znacznie w nawiązaniu pierwszych kontaktów. Jak już udowodniła, że potrafi śpiewać, trzeba ją było wychować. Ciągle miała problemy z pewnością siebie, głównie przez to, że miała tendencje do tycia.
Później dowiadujemy się, że miała kilku mężów, kilku kochanków, ale że była bardzo samotna i odgrodzona od ludzi przez swojego managera i asystentkę, a pod koniec życia bardzo chorowała. To zdecydowanie jest historia, z której można zbudować ciekawą narrację. Autor (krytyk jazzowy) omawia jednak głównie jej utwory oraz możliwości wokalne. To nie byłoby samo w sobie złe gdyby blurb był napisany uczciwie, że to dzieło krytyczne, a nie “portret” śpiewaczki. Czytelnik może się więc czuć nieco oszukany, bo autor na przykład wcale nie docieka, gdzie Ella nauczyła się czytać nuty. Stwierdza tylko, że je znała.
Ciekawe, że autor zwraca uwagę na to, że Ella choć perfekcyjnie śpiewała, to niestety nie umiała wczuć się w tekst i wlać w piosenkę swoją osobowość. Nicholson przedstawia to zresztą jako zaletę. Twierdzi, że dzięki temu jej utwory są czyste i niewinne – pozostawione do osobistej interpretacji. Może właśnie tak jest i właśnie dlatego, choć uwielbiam Ellę, to niektóre ze standardów jazzowych wolę w innym wykonaniu?
Niewątpliwie Ella Fitzgerald to fascynująca postać. Ciężko pracowała całe życie i faktycznie była prawdziwą self-made woman, która zrealizowała swój amerykański sen z bezdomności stając się międzynarodową gwiazdą, o której pamięć jest żywa nawet wiele lat po jej śmierci. Jeśli więc chcecie poczytać o tej “tęgiej czarnej wokalistce w średnim wieku”, która osiągnęła niewyobrażalny sukces, to pewnie jest jakaś inna lepsza książka.