Debiutował w Fahrenheicie, następnie pojawił w Nowej Fantastyce. Wniósł swój drobny wkład do antologii horroru „Pokój do wynajęcia" i „Trupojad". Zebrał za te dokonania dobre i złe recenzje - tych dobrych uzbierało się odrobinę więcej. Oczekuje na wydanie pierwszego autorskiego zbioru opowiadań „4 pory mroku”. To wszystko wydarzyło się na przestrzeni czterech ostatnich pracowitych lat.
Po ukończeniu stołecznej uczelni w 2005 roku, gnany tolkienowską wręcz tęsknotą, wybrał dobrowolne wygnanie i ruszył na południe Polski - w stronę gór.
Obecnie przemierza Kotlinę Sandomierską.
Góry wydają się coraz bliższe.
Po ten zbiór opowiadań sięgnęłam główne ze względu na nazwisko Ketchum, w końcu jak dla mnie jest on jednym z ikon literatury grozy i akurat opowiadanie jego autorstwa podobało mi się najbardziej. Inne opowiadania też były całkiem niezłe jednak bez jakiegoś polotu, jedne było dobre inne trochę gorsze ale to właśnie ,,Opowieść z owczej łąki" uratowało tą antologię. Taki zbiór do przeczytania albo na raz albo po jednym opowiadaniu raz na jakiś czas, ale większość z nich najpewniej zniknie gdzieś w eterze wielu innych przeczytanych przeze mnie opowiadań.
Cztery lata temu próbowałam otworzyć się na audiobooki. Moim pierwszym wyborem był właśnie Kamerdyner. Przesłuchałam dwa rozdziały i stwierdziłam, że nigdy, przenigdy nie zaufam formie audio. Później bardzo chciałam obejrzeć film i kiedy pojawił się w końcu na jednej z platform streamingowych zasnęłam po 15 minutach. Także początki z Kamerdynerem nie należały do najłatwiejszych. Na szczęści zrobiłam drugie podejście i książkę przyswoiłam w formie audiobooka, co okazało się być czystą przyjemnością.
Rzadko sięgam po powieści historyczne , więc pewnie moje słowa mówiące o tym, że to jedna z piękniejszych historii z jaką przyszło mi się zmierzyć, nie na wiele się zdadzą, ale chcę żebyście mieli to na uwadze. Tytuł na okładce nie kłamie, to w fabule mamy wszystko - miłość, dwie wojny i zbrodnie. Całość zrobiła na mnie przeogromnie wrażenie. Kilka fragmentów w książce tak bardzo mną poruszyły, że musiałam nabrać kilku głębszych oddechów, by to wszystko przetrawić. Książka do łatwych nie należy, ale jest napisana piękną polszczyzną, co wcale nie jest takie oczywiste. Polecam. Ode mnie 10/10.