Trąbka do słuchania Leonora Carrington 7,3
ocenił(a) na 835 tyg. temu Skoro - jak wszyscy świetnie wiemy - wkrótce czeka nas koniec świata (tego nam znanego),to możemy, a nawet powinniśmy, życzyć sobie, aby wyglądał on właśnie tak, jak w tej uroczo surrealistycznej i zarazem cudownie anarchistycznej opowieści wspaniałej dziewięćdziesięciodwuletniej sklerotyczki.
Nieprzypadkowo autorką tej świetnej powieści z 1976 r. jest malarka Leonora Carrington, jedna z ikon surrealizmu, swego czasu partnerka Maxa Ernsta. Zmarła ona nota bene w wieku dziewięćdziesięciu czterech lat.
Największa wartością jej książki jest odtabuizowanie kobiecej starości - jednego z największych chyba balastów dla dzisiejszego społeczeństwa, która odnosi tu efektowne zwycięstwo nad patriarchatem, w dodatku jednym z gorszych, bo latynoskim. To jednocześnie wielki hymn na cześć wolności i swobody bycia sobą w imię ulepszenia świata. Nie dziwi zatem antyejdżyzmowe hasło: ”Nie można ufać ludziom poniżej siedemdziesięciu i powyżej siedmiu lat, o ile nie są kotami”.
Fabuła książki prosta, bo przecież nie o nią tu chodzi: starsza pani zostaje umieszczona w domu opieki, gdzie - jak to w tego rodzaju przybytkach - dochodzi do faktycznego ubezwłasnowolnienia pensjonariuszek. Ale na szczęście, do czasu, do czasu….
Dochodzi zatem do wielu niezwykłych wydarzeń, częściowo kryminalnych, włącznie z walką o zdobycie Św. Graala oraz templariuszami w tle (nie, nie - żaden to na szczęście „Kod Leonardo da Vinci”; jeśli już, to raczej feministyczne „Imię róży” z optymistycznym finałem, bo i żadne rękopisy tu nie płoną…).
Wobec właściciela przybytku pada spełniająca się deklaracja: „W żadnym wypadku nie damy sobie narzucać dłużej pańskiej śmierdzącej rutyny. Choć zaznałyśmy wolności w późnym wieku, bynajmniej nie zamierzamy z niej zrezygnować. (…) Jak mogło panu przyjść do głowy, że zakosztowawszy wolności, beztroskiej i szczęśliwej, choć głodnej, damy się znowu wodzić za nos”.
Sporo tu emancypacyjnych klimatów będących miodem na moje umęczone dziaderstwem serce, które mogłyby wzbudzić wściekłość wiadomych środowisk „tu i teraz”, gdyby ta książka jakimś cudem do nich trafiła.
Ale pewnie nie trafi, o co czym wiedziała Autorka: „Wojskowi nigdy nie przepraszają za to, że się wzajemnie zabijają, tymczasem powieściopisarze czują się zawstydzeni, że napisali na niewinnym papierze jakąś ładną książkę, która i tak ma małą szansę na to, że ktoś ja przeczyta”.
„Jestem pewna, że byłoby bardzo przyjemnie i zdrowo dla ludzi nie mieć żadnej władzy w ogóle. Byliby wtedy zmuszeni sami zatroszczyć się o siebie, zamiast słuchać, co im każą robić reklama, telewizja, policja i rządy”.
„Muszę powiedzieć, że widzę jakąś poetyczną sprawiedliwość w tym, że wszystkie te okropne rządy zamarzną na kość w swoich rządowych pałacach i parlamentach. (...) Byłaby to przyjemna zmiana, po tym, jak tyle razy od tysiąc dziewięćset czternastego posyłały te biedne narody na zagładę”.
„To niepojęte, że całe miliony ludzi pokornie słucha gromadki chorych umysłowo dżentelmenów, którzy nazywają siebie "Rządem"! Myślę, że samo to słowo napędza ludziom strachu. To jakaś zbiorowa psychoza na planetarną skalę, wybitnie niezdrowa”.
Dostaje się także i innej opresji, co dość naturalne, zważywszy że Carrington była Irlandką z doświadczeniem katolickich szkół dla dziewcząt, które wiemy, czym naprawdę były:
„Nie znam religii, która nie uważałaby kobiet za istoty ograniczone, nieczyste, pod każdym względem gorsze od mężczyzn. Pewnego dnia spoglądasz w dół i widzisz, że religie spętały ci nogi”.
„Zastanawiałam się często, jak ten ich gniewny i złośliwy Bóg mógł zyskać taką popularność. Ludzkość jest bardzo dziwna i nie żywię pretensji do zrozumienia czegokolwiek, ale jak można wielbić kogoś, kto zsyła na was wyłącznie plagi i masakry? I dlaczego to Ewa ma być wszystkiemu winna?”.
Ponadto jest tu nie tylko profetyczne zwiastowanie katastrofy klimatycznej, ale też i jej efektowne spełnienie: „Śnieżne czapy na biegunach stopnieją, a na równiku, który znajdzie się w miejscu biegunów, utworzą się nowe czapy śniegu” czy „Epoka lodowcowa mija i chociaż świat wciąż jest skuty lodem, spodziewamy się, że któregoś dnia znów wyrosną trawa i kwiaty”.
Nieco najciekawszych cytatów, z kontekstu zgrabnie wyrwanych:
„Ludzi interesuje tylko to, co ich bezpośrednio dotyczy. Nie jestem wyjątkiem od tej reguły”.
„Wartości to dziwna rzecz - zmieniają się tak często, że nie umiem za nimi nadążyć”.
„Skoro policjanci nie są ludźmi, to jak psy policyjne mogą być zwierzętami?