Najnowsze artykuły
- ArtykułyAgnieszka Janiszewska: Relacje między bliskimi potrafią się zapętlić tak, że aż kusi, by je zerwaćBarbaraDorosz4
- ArtykułyPrzemysław Piotrowski odpowiedział na wasze pytania. Co czytelnikom mówi autor „Smolarza“?LubimyCzytać3
- ArtykułyPięć książek na nowy tydzień. Szukajcie na nich oznaczenia patronatu Lubimyczytać!LubimyCzytać2
- Artykuły7 książek o małym wielkim życiuKonrad Wrzesiński40
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Aleksandra Watanuki
8
6,7/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,7/10średnia ocena książek autora
144 przeczytało książki autora
250 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Współczesna Japonia w pytaniach i odpowiedziach
Aleksandra Watanuki, Katsuyoshi Watanabe
6,0 z 9 ocen
28 czytelników 1 opinia
2015
Japonia. Kultura. Manga. Tom 3. Japoński codziennik. Część 2
Aleksandra Watanuki
7,0 z 4 ocen
19 czytelników 1 opinia
2012
Kana na wesoło - KANJI dla leniwych
Aleksandra Watanuki
Cykl: Kana na wesoło (tom 3)
6,9 z 14 ocen
36 czytelników 0 opinii
2009
Katakana Kana na wesoło
Aleksandra Watanuki
Cykl: Kana na wesoło (tom 2)
7,1 z 16 ocen
39 czytelników 2 opinie
2006
Hiragana Kana na wesoło
Aleksandra Watanuki
Cykl: Kana na wesoło (tom 1)
7,6 z 21 ocen
47 czytelników 2 opinie
2006
Kanji Kana na wesoło 4
Aleksandra Watanuki
Cykl: Kana na wesoło (tom 4)
7,7 z 12 ocen
34 czytelników 1 opinia
2008
Najnowsze opinie o książkach autora
Współczesna Japonia w pytaniach i odpowiedziach Aleksandra Watanuki
6,0
Potrzeba jaka zrodziła tę książkę (jeśli dać wiarę słowom ze wstępu) jest bardzo japońska. Wręcz stereotypowo. „Pomyślana była jako pomoc dydaktyczna dla Japończyków uczących się języka polskiego i pragnących umieć udzielać kompetentnych odpowiedzi na pytania zainteresowanych Japonią Polaków*”. Japończycy – ich uporządkowanie, pragmatyzm i dyscyplina, oraz dziwna miłość do rozplanowywania nawet teoretycznie czysto spontanicznych aktywności. Tak, to by się zgadzało. Po szybkim przekartkowaniu nie da się jednak oddalić wrażenia że faktycznym targetem wydawnictwa jest jednak szerokie grono polskich miłośników Kraju Kwitnącej Wiśni, za czym przemawia choćby miejsce wydania i znikoma ilość studiujących z zapałem polski Japończyków. (O tym że książka może też by wiarygodnym źródłem informacji bezpośrednio dla Polaków – również wspomniano). Książką jest bardzo świeża, wyszła w czerwcu 2015.
Dialogi, stanowiące praktycznie sto procent książki, są bardzo grzeczne, stonowane, właściwie brzmią troszkę oficjalne i są króciutkie. Tak w zasadzie to bardziej wycinki z rozmów, fragmenty konwersacji, nie zaś dłuższe wymiany zdań, których czytelnik mógłby oczekiwać. Książka nie ma układu: jedno intrygujące pytanie (pretekst do wywodu) – erudycyjna odpowiedź na kilka stron. Postawiono na wymianę zdań. A ta nie jest niestety rozbudowana. Niekiedy to wręcz dziwi, bo wiele podjętych w tekście kwestii to temat-rzeka, którego nie można zaprezentować w kilku zdaniach. To co trzymamy w dłoniach można potraktować jako jedynie zalążki rozdziałów, które trzeba by dopiero rozbudować przed finalnym złożeniem na biurku redaktora. Tak przedstawione rozdziały i podrozdziały mogłyby w jakiejś innej, alternatywnej rzeczywistości służyć prezentacji zamysłu... ale tutaj są produktem finalnym. Odpowiedzi są zdecydowanie niewyczerpujące i czuć podczas błyskawicznego przerzucania stron cholerny niedosyt.
Koncepcja książki daje szerokie pole do popisu – można by stworzyć tekst zabawny, pęczniejący od anegdot, odwołań do kultury masowej, stereotypów czy różnic kulturowych. Zabrakło w nim takiej najbardziej bliskiej każdemu człowiekowi szarej codzienności, zwykłego życia (które ledwie muśnięto). Wiele charakterystycznych aspektów japońskiej kultury pominięto. Moda, pasje, gry, muzyka, cybernetyka i nowe technologie... gdzie to się zapodziało? Rozumem że nie ma nic o mieczach ani ninja, bo to przeszłość (a w tytule jest Japonia współczesna),ale gdzie zniknęły kwestie najistotniejsze, które rozsławiają Japonię jako kraj innowacji technologicznych? Nie ma tekście wiele o społecznych patologiach, dewiacjach, lękach, brakuje zapadających w pamięć anegdot... a kto nie lubi sobie poczytać o takich ciemnych sprawkach, większych i mniejszych dramatach, czy też intrygujących kuriozach, funkcjonujących w społecznej świadomości i jakoś wpływającej na obiegowe opinie i paranoje? Są sygnalizowane pewne problemy społeczne, ale mało emocjonalnie i bez zagłębiania się w szczegóły. Jest bardzo dyplomatycznie, i taki też humor można tam napotkać. Troszkę słabo. Wkradła się nawet w jednym miejscu poprawność polityczna. I tu kilka słów trzeba w ramach komentarza napisać: w zasadzie biorąc pod uwagę skład ludnościowy Archipelagu Japońskiego, dalece niewłaściwym byłoby mówienie wbrew prawdzie że Japonia nie jest krajem jednolitym narodowo... Ajnów jest garstka, Okinawa wielka nie jest, Kraj Wschodzącego Słońca żadnych sąsiednich krain już nie okupuje... a że są na miejscu cudzoziemcy (z Filipin, Korei, USA czy Europy)? Cóż, to kropla w morzu. Japończycy mają swoje gwary, jakieś zróżnicowanie regionalne, ale to jednak jeden naród. I nie ma w tym nic złego – jak już tak historycznie wyszło. Prześladowanie mniejszości jest złe... ale kiedy tej mniejszości aktualnie w zasadzie nie ma... to po co na siłę robić problem?
Czyta się to dobrze, na pewno nie jest to książka nudna, a dla żółtodziobów z Porando zainteresowanych Japonią może być w ten czy inny sposób interesująca (informacyjnie, pod kątem prezentacji mentalności) ale osoby które trochę wiedzy już sobie przyswoiły, nie będą miały szansy dzięki „Współczesnej Japonii – Q&A” jej poszerzyć. Aha – książka ma nieco ponad 250 stron, tak de facto jednak tylko połowa z nich zainteresuje polskiego odbiorcę, bo to co po polsku, jest też zaraz obok w tłumaczeniu japońskim. Jeśli ktoś się uczy japońskiego – będzie pewnie zadowolony. Dla tych którzy jednak nie mają takich lingwistycznych pasji, nie znają iluś tam tysięcy znaków kanji, hiragany i katakany, na niewiele się to zda.
Pomoce dydaktyczne powinny być bezbłędne, aby nie wprowadzać i tak zazwyczaj zagubionych i nie czujących się dostatecznie pewnie w obcym obszarze językowym odbiorców. A tu niestety wkradło się trochę literówek i innych wpadek technicznych, wynikających z pośpiechu. Zwykłe przeoczenia, ale jeśli ktoś faktycznie nie zna biegle polskiego, i pochodzi z tak odległego kraju jak Japonia, to może być nieco zdziwiony i mieć kłopoty z weryfikacją pewnych słówek i myśli z kart publikacji. No ale jak skonstatowano wyżej – jest to pozycja raczej dla Polaków (a nie przy okazji, jak można przeczytać w dalszych linijkach wstępu). Z tym że nie w takiej jakości jakby sobie Polacy życzyli.
Jako bonus: rakugo – gdyby nie fakt że komediant siedzi, i nie tyle bazuje na monologu co stara się ogrywać poszczególne rolę, można by to określić mianem japońskiego stand-up’a.
Sztuka ta była wzmiankowana wcześniej w tekście, opartym przecież na dialogach, więc można uznać że nie wadzi i jakby jest na miejscu. Umiarkowanie śmieszne, ale nie jest złe. Oba teksty kojarzą się ze sztukami i opowiadaniami Sławomira Mrożka. Dodatek zajmuje niewielki ułamek procentowy całości publikacji.
Summa summarum, gdyby podejść do tego bardziej na luzie, i zdecydować się na odegranie dialogów, jakichś przekomarzań... albo żartów sytuacyjnych, wyszłoby coś znaczniej przyjemniejszego dla polskiego czytelnika, a tak faktycznie – może to być głównie bryk dla nielicznych Japończyków którzy z tylko im znanego powodu postanowią uczyć języka mieszkańców dalekiej Priwislinii. Co ważne, ta liczniejsza grupa mogłaby zapewnić temu przedsięwzięciu wydawniczemu jakiś zysk, szkoda więc że tekst nie powstał bardziej pod nią.
*To jest nie samozwańczych „otaku” ani też wszelkiej maści japonofilów (po japonistyce i amatorów),tylko takich „normalnych”, konsumentów ziemniaków i kotletów.
Katakana Kana na wesoło Aleksandra Watanuki
7,1
Słabo.
Niektóre przykłady słów są co najmniej dziwne - na pewno początkującym przyda się słowo "dyskietka", "mumia" i "nerwica", nie mówiąc o tym, że "ノイローゼ" jest tak bardzo popularnym słowem, że na japońskiej wikipedii ma tylko zalążek artykułu. Jak już koniecznie uczyć to może "不安(障害)", które przynajmniej nie brzmi jakbyśmy dopiero co wyszli z XX wieku?
Poza tym w jednym miejscu znalazłam literówkę w japońskim słowie. Trochę korci mnie jeszcze raz wszystko przeczytać pod tym kątem, bo a nuż jest ich tam więcej... ale za bardzo szkoda mi czasu. Tak czy inaczej, czy warto ufać książce, która ma was uczyć słówek, jeśli są w niej literówki?
We wstępie brakuje wyjaśnienia, czemu niektóre litery (które nie są "ツ") są zapisywanie jako mniejsze - niby można się domyślić, ale to są maksymalnie dwa dodatkowe zdania, które moim zdaniem powinny znaleźć się we wstępie. Jak tłumaczyć podstawy, to tłumaczyć w całości.
No i ostatnie, serio przy nauce litery "ウ" przykładowe słowa to whisky i wódka? Serio? Dzieciom to po nic, młodzieży - nawet tej starszej - też raczej nie widzę zamawiającej whisky, a już tym bardziej nie whisky z lodem, które jest głównym słowem dla tej litery.
tl;dr: Bardzo meh, znajdź jakąś inną książkę, albo sobie za darmo wydrukuj strony do ćwiczenia katakany, wyjdzie na to samo.