Opuszczony Dom Richard Baker 5,8
ocenił(a) na 47 lata temu Richard Baker po raz kolejny, po "Potępieniu" udowadnia mi osobiście, że jest autorem... ZŁYM.
A nawet bardzo złym, przez co się jakoś idiotycznie cieszę, że "Ostatni Mythal" doczekał się tylko jednego tomu. jakkolwiek to w moich ustach (tekście?) nie brzmi.
Książka jest po prostu nudna. postacie są płaskie i z trudem można je od siebie odróżnić - wszystkie są stworzone na jedno kopyto. Elfy z Evereski - nie ważne, złote, księżycowe czy leśne - zachowują się tak samo nijako, jak fey'ri. Gensai powietrza, jaka przewija się przez karty powietrza z powodzeniem mogłaby być też jednym z elfów! Nie pomogła także lista postaci, przewijająca się przez karty powieści - imię (a czasem tylko przydomek) z dwoma słowami, czasem trzema, kim dana postać jest...? Średnio.
W zasadzie, nie wiem, kto był głównym bohaterem, nie rozumiem ideologi wojny i walki, jaka się wywiązała na kartach powieści. Takie pomieszanie z poplątaniem, bez ładu i składu. Próby wyjaśnienia sytuacji kończyły się fiaskiem, cofanie się co wcześniejszych rozdziałów i wyszukiwanie odpowiedzi okazywało się być męczące. Mam wrażenie, że Baker nie przemyślał sobie kompletnie założeń historii, jaką chce przedstawić, tylko pisał dla pisania, dla samego faktu, że "napisał trzecią cześć Wojny Pajęczej Królowej, więc zna świat, to może pisać...". Brrr.
Nie. Już sam opis pozycji:
"Dom Dlardragethów to starożytny ród skażonych złem słonecznych elfów, który pragnie zemścić się na potomkach tych, którzy niegdyś go pokonali.
Araevin to mag z Evermeet, który odkrywa powrót Dlardragethów i nie waha się poświęcić samego siebie, by ich pokonać.
Evermeet to miejsce, w którym chciałby mieszkać każdy elf, o ile nie planuje wziąć udziału w odbudowie potęgi Imperium Cormanthyru."
składania do zastanowienia się. Mamy dom skażonych złem słonecznych elfów (aha?),którzy chcą się zemścić na potomkach tych, którzy ich niegdyś pokonali. No okey... Czyli mamy konflikt z przeszłości?
Araevin to mag, który odkrywa powrót tych złych... Super. Sęk w tym, że kompletnie ten mag do mnie nie przemawia, nie zapada w pamięć, po prostu jest jedną z wielu istot, które przewijają się rpzez karty powieści. A to "poświęcenie samego siebie..."? Złamanie czarem przymusu to raczej średnie usprawiedliwienie dla poświęcenia samego siebie, prawda?
A samo Evermeet? Z opisów wnioskujemy tylko tyle, że jest, że jest zagrożone, że już trwają walki, ale jest jednocześnie piękne. Aha. Czyli w sumie nie dowiadujemy się wiele. Rozumiem. Na Nieco ponad 300 stronach nie da się zamieścić wielu opisów miejsc, jeśli chcemy jeszcze umieścić milijony postaci, walki i bitwy i knowania i walki i miliojony postaci... wspominałam o milijonach postaci i walkach? No właśnie. Robi się taki misz-masz, bardzo słaby zresztą.
Zdecydowanie najsłabsza z książek, było nie było, niesamowicie bogatego i interesującego świata Forgotten Realms. Dłuży się, jest nielogiczna i absurdalnie zagmatwana. Być może kolejne części (dobry żart) by coś wyjaśniały, jednak z tego, co zdołałam poszukać, wydano tylko wersje angielskie, których po prostu boję się ruszyć, bo jeszcze się rozczaruję, albo coś....
http://kaginbox.blox.pl/2016/05/Opuszczony-dom.html